Codzienność

Codzienność

piątek, 28 września 2018

piątek

Dziś chcę skończyć malować szafę. Zostanie na przyszły tydzień toaletka. Wkładając wszystko do szafy część rzeczy odłożyłam na bok. To ciuchy w których nie chodzę. Przeważnie za obszerne. Wczoraj je wyrzuciłam, bo nie mam zamiaru już do wagi ponad 100 kg wrócić. Myślę, że joga, reiki i czasem hipnoza pozwolą mi zachować spokój i uniknąć jedzenia za dużo. Ja jem z nerwów. Już całe życie będę jadłam mniej, bo tak trzeba. Gdy wagę zrzucę tyle ile chcę będę stopniowo dodawać kalorii aż dojdę do jakiś 1400-1700. To będzie moja norma i nie powinnam na niej tyć. To trochę mało, ale ruchu poza joga nie mam i więcej raczej mój organizm nie będzie potrzebował, bo w osobę ruchliwą się nie zmienię. Nigdy ruchliwa nie byłam. Kochałam i kocham kanapę.

Od wczoraj zabrałam sie za generalne porzadki przed zimą. Wczoraj posprzątałam w sypialni, a Krzysiek umył okno. Dziś mają być umyte okna w ganku. Trzeba tez wyprać firanki i zasłony. W niedzielę sprzątnę w spiżarni. Zostanie kuchnia, pracownia i ganek. Pokój dzienny zrobimy dopiero po postawieniu ściany. Później będą do roboty sienie od strony tylnego wejścia. Muszę tez posprzatać w pokoju u babci. Trzeba spakować we worki ubrania i przygotować do wyrzucenia. Sporo tego jest, bo przecież cała szafa została opróżniona. Smutno mi gdy biorę do ręki te rzeczy. Pamiętam moich bliskich gdy w tych ubraniach chodzili.

Jesień nastroiła mnie melancholijnie. Myślę o bliskich, których już nie ma i o przemijaniu. Lubię ten nastrój tą  nostalgię, spokój. Napawam sie tym i znowu piszę wiersze i czytam ich więcej...


Jesienne wspomnienia
/ pamięci mojej cioci Reginy/

podzieliłam się wspomnieniami i mgłą
co omotała pędy winorośli
dom cioci jest taki cichy
jakby usnął wraz z latem

pamiętam tamtą  jesień
jej oczy
ukryte w czerwieni liści
i dłonie suche jak pergamin

widzę w snach jej białe włosy
słyszę milknące echa
i nasze uśmiechy

i tylko natrętny deszcz
dotyka moich włosów

krzyża na jej grobie i kasztanów



Jesienie


gdyby nie srebrne włosy
moje i twoje
ta jesień by była taka sama
tak samo pachnie deszcz
też klon pyszni się oranżem
spójrz lecą żurawie
wczoraj i dziś
spięte klamrą istnienia i uczuć
dodają smaku chwilom
jutro ukryte we mgle
wabi i intryguje
jakie będą przyszłe jesienie
czy pełne ciepła  czy tęsknoty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam