Codzienność

Codzienność

środa, 2 października 2019

środa

Niektore sprawy zaczynają kuleć. Nie założona jest jeszcze folia do okna. Fachowiec był, pomierzył i ma zadzwonić sie umówić. Nie wpływa jedna wypłata i nie pokończone prace w domu i koło domu. Jutro nic nie podgonię, bo jest sterylizacja Majusi. Dziś będzie intensywna praca. Muszę przygotować partię krzyżowek do gazety i skończyć pracę nad jedną antologią, a pracę nad drugą kontynuować. 

Dziś Krzysiek jedzie do miasta i sprobuje złapać kota. Ostatnio gdy byłam na zajęciach spotkałam na ulicy dorosłą kotkę bezdomną. Jest prawdopodobnie po sterylizacji, bo uszko miała nacięte. Nie była bardzo głodna. Kotczka błaka się raczej dość dlugo, bo ma zaniedbaną sierść. Jest ufna, przemiła i proludzka - łasi się, ociera, barankuje, całuje. Próbowałam ja zlapać, ale boi sie gdy ja brałam na rece. Nie drapie, ale sie wyrywa. Bardzo mi jej szkoda, bo nie wiadomo czy zimę przetrwa. Jestem sklonna ja przygarnąć, ale musi ja przywieźć Krzysiek, bo ja nie dam rady. Oby tylko w tym miejscu jeszcze była. Na razie mam straszne wyrzuty sumienia, ze jej nie pomogłam.

Jest masa grzybow. Ponoć są wszędzie. Na razie kupiłam i wysuszyłam 2 kg podgrzybków. Kupię jeszcze conajmniej 1 kg. Sebastian wysuszył mi na razie jedną maszynkę i trochę zamroził. Gdy przyjedzie jeśli sie uda, przywiezie mi wiadro świezych. Ja grzybów potrzebuję bardzo duzo. Używam ich sporo, bo uwielbiam. Raz w tygodniu gotuję zupę grzybową i dodaje grzyby do innych zup. Niedługo gdy kaloryke podniosę, zaczne tez przygotowywać sosy, omlety, tarty, quiche. Niby mogę używać pieczarek, ale grzyby leśne też mi bardzo smakują, a skoro w tym roku są, to trzeba to wykorzystać. Gdy Sebastian będzie moze pójdzie do mojego lasu. Zna go już i nie zabłądzi. Moze znajdzie choć opieńki. Też je mrożę i suszę.

A na koniec ostatni obraz i kolejny wiersz. Nadal piszę...




Zapachy jesieni

rozkwitła jesień oranżem i złotem
rozsiewa zapach żywicznych lasów liści i grzybów
przycupniętych w mchu
nęci wonią wrzosowisk wilgotnych łąk i ugorów
gdzie czaruje nawłoć a trawy kłaniają się blademu słońcu
zaprasza do sadu
kuszącym aromatem jabłek
i ostatnich śliwek lśniących po deszczu
czasem wiatr przynosi zapach pól
i ciężkiej gleby tęskniącej za latem i urodzajem

3 komentarze:

  1. U nas też jest mnóstwo grzybów. Większość suszymy . Mam nadzieję , że Krzysztof znajdzie kotkę. Obraz urzekający i piękny jesienny wiersz . Miłego dnia 🍄🌿🍁

    OdpowiedzUsuń
  2. Może się uda z Tą małą, bezdomną. Dobrze żeby był domek, każde stworzenie domowe zasługuje na domek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny obraz..
    theprimitivemoon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam