Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 25 listopada 2019

poniedziałek o naturze i zwyczajach i tai chi

Już po Marcinie. Późna jesień jakaś nietypowa w tym roku. Długo było ciepło i mało padało. Ten brak deszczu nie przysłuży sie przyrodzie. Tęsknię za szarugą. Lubię siedzieć po zmroku tylko przy świecach i sluchać deszczu i pieca. Brak mi tego w tym roku. Wygladam na pierwszy śnieg. Zawsze juz wieczorem poprzedniego dnia, czuję gdy ma spaść. Niby mało na dwór wychodzę, a nadal mam szczególna więź z naturą. Nie lubię jej jednak ujarzmiać. Wygładzona i porzadna wydaje mi sie sztuczna. Piękna jest dzika lub z minimalna ingerencja człowieka. Jeśli łany zbóż to z kąkolami, makami i chabrami. Podwórko porośnięte ziolami i dzikimi kwiatami. Bardziej mnie cieszą pokrzywy na podwórku niż przycięty trawnik. Sad nieprzycinany z kwietna łąką.

Im jestem starsza, tym bardziej zwracam uwagę na tradycję. Wracam w myślach do tego co było w moim domu. Przypominam sobie zwyczaje i to co było ważne dla moich bliskich. O tej porze w czasach mojego dzieciństwa i wczesnej młodości wszyscy myśleli o wędzeniu na święta i o robieniu kiełbas. Wędzarki były dwie. Potężną murowano-drewnianą zbudował mój dziadek, a mniejsza drewnianą tata. Wszystko na święta bylo domowe - szynki, schaby, boczki, kiełbasy. Ja też przed świętami wkładam do saletry schab. Tylko schab, bo szynki nie potrafie wiazać. Na robienie kiełbas nie mam odwagi. Moze kiedyś jednak spróbuję. Zacznę od szynki. Może w przyszłym roku.

Kocham kaszę. Każdą. Robię z niej krupniki, kotleciki. Podaje z sosami. U mnie w domu kiedyś jadało się tylko mannę, pęczak, kaszę gryczaną i krakowską. Lubiłam i lubię pęczak z kotletem mielonym i sosem grzybowym. Czasem podaję z sosem pomidorowym. Moje ostatnie odkrycie to kasza bulgar. Na stałe wejdzie do mojej kuchni. 

A tu przepis na potrawkę

- kasza bulgar
- groszek konserwowy
- cebula
- sporo marchwi
- olej
- pomidor
- oliwa
- czosnek
- sól
- pieprz
- zioła

Kaszę ugotować, dodać groszek, przyprawy i podduszona cebulę z pomidorami i startą na tarce o grubych otworach marchwią. Wymieszać.

Nadal ćwiczę 25 minut dziennie jogę i 20 - 30 minut tai chi. Do tego dochodzą dwa treningi tai chi 60-70 minutowe w tygodniu. Jeszcze mi stawy nie wysiadły. Jest moc i wydaje mi się, ze juz ożyłam. Wykupiłam treningi - pakiet 11 lekcji około godzinnych. W zestawie/każdej lekcji/ jest rozgrzewka i nauka ćwiczeń. Jestem tępa i nie mogę opanować ćwiczeń w lewą stronę i lewą ręką. Na razie nie mam ambicji by ćwiczenia zapamietać i ćwiczę z trenerem. Na razie to poziom 0. Jest jeszcze jeden pakiet na tym poziomie. Nie wiem ile czasu mi zajmie opanowanie całości. Mogę mieć problem z zapamiętaniem wszystkich ruchów i ćwiczeń. Mam tez problem z zachowaniem równowagi. Przy niektórych ćwiczeniach sie chwieję. Mam nadzieję, że z czasem to minie.


*** 

słońce zakwita szkarłatem

już chowa twarz

noc wpełza do pokoju zapalam świecę

jeszcze raz dotknij mojej skroni

pomaluj usta oddechem
nim odejdziesz z wiatrem
szeptem prowadzącym rozmowę z
mgłą na rozstajach dróg
czy słyszysz jak krzyczy
moja dusza
ujarzmiona i zniewolona
czujesz ból
widzisz samotność  chichoczącą w kącie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam