Codzienność

Codzienność

środa, 11 grudnia 2019

środa

Krzysiek wreszcie pracuje. To praca fizyczna przy sprzataniu targowiska. Juz kiedyś to robil i powinien sobie poradzić. Tym samym więcej pracy w domu spadlo na mnie. Poza paleniem w piecu chyba będę musiała też czasami przynieść węgiel i drewno. Przy gotowaniu obiadu tez mi będzie rzadziej pomagał. Najbardziej nie lubię obierać ziemniaków. Tym bardziej teraz gdy kupił drobne.

Dziś musiałam jechać do przychodni, bo chciałam zmienić lekarza rodzinnego. Dotychczasowa lekarka juz kilka razy się pomyliła i przepisała Krzyśkowi za mało leków na caly miesiąc. Trzeba bylo często jeździć po recepty, a nikt nie ma na to czasu ani ochoty. Niedawno wrociła moja dawna lekarka. Jest na emeryturze i pracuje na pol etatu. Nigdy się nie myli i gdy może przepisuje tyle leków by w przychodni często nie bywać.

Z przychodni wróciłam taksowką, ponieważ do autobusu było ponad 40 minut czekania na dworze. Pogoda przy tym nie rozpieszcza, bo niby słońce, ale kałuże skute lodem. Wrociłam do zimnego domu. Koty zbiły sie w kłąb i wzajemnie sie grzały. W sumie im nie powinno byc zimno, bo w domu było 17 stopni. Napaliłam w piecu, wsadziłam termofor pod kołdrę, zaparzyłam herbatę imbirową i wyladowalam na mojej ukochanej kanapie. Koty od razu wlazły mi na kolana i przytuliły sie do mnie, a Mruczek zaległ na termoforze gdy tylko ciepło wyczuł. Już dziś nie wstanę wcale poza okresem przeznaczonym na ćwiczenia. Dziś będzie 30 minut tai chi, 25 minut jogi i chwilka na callanetics, bo mam duży brzuch i jedno ćwiczenie od wczoraj próbuję robić.
Jutro już cały dzień spędzę w domu. Chcę zrobić ikonę decoupage dla mamy pod choinkę. Muszę zrobić pranie i ogarnąć sypialnię, bo sprzatam juz na świeta.

2 komentarze:

  1. Obieranie ziemniaków jest po prostu smętne, tak to zawsze odczuwałam. Jak przeczytałam że 17 stopni w domu uznajesz za chłód to poczułam się foką. Ja przy 17 - 19 dopiero normalnie funkcjonuję, domowa temperatura powyżej 20 przyprawia mła o dreszcze, he, he, he. W domku taka temperatura jest jeszcze dla mła do zniesienia ale w blokach jak mi przyjdzie odwiedzić ciepłolubnych to czuję jak mózg mi się poci. Oczywiście moje koty nie podzielają mojego zimnolubstwa, na kocyku lekstrycznym rezydujo. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez zaczzęlam świąteczne sprzatanie. Codziennie robię dokładnie jedno pomieszzcenie. Dzisiaj była jadalnia jutro biorę się za kuchnię . Pozdrawiam przedświątecznie.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam