Codzienność

Codzienność

czwartek, 10 września 2020

czwartek

Prawie koniec tygodnia. Był burzliwy. Niby zarobiłam sporo, ale moja mam znalazła się w szpitalu z zapaleniem płuc. Zaczęło sie wszystko we wtorek. Mama sie nie odezwała, a nie byłyśmy skłócone i poszłam do niej. Niestety przez 20 minut nie zdołała podejść do drzwi i mi otworzyć. Musiałam zadzwonić po pomoc na 112. Przyjechali po chwili ze straży i policji. Na sygnałach. Strażacy otworzyli drzwi i okazało się, że mama wprawdzie mówi, ale majaczy i leży z bezwłanymi nogami, a rękami rusza słabo. Miała jednak siłę mi ubliżać za to, że pomoc wezwałam. Została wyniesiona w kocu do kartetki. Ja sie najadłam wstydu, że mama zaniedbana i jej mieszkanie też. Tu niestety ona rzadzi i pomocy obcych ludzi nie chce. Chciałam załatwić rentę I grupy. Toby  była pomoc z MOPSu. Nie. Chciałam załatwic kogoś do sprzątania i też nie. Chciałam kupić nowe ubrania, nie, bo stare kocha. Ja z nią walczyc nie będę. Jeśli nie dojdzie do siebie to będę musiała. Sąsiedzi mieli sensację, bo cała ulica wyległa przed domy.

Prace koło domu nie pójda tak sprawnie niestety. Płot będzie robiony później, bo teraz sa osy, bardzo dużo os i znajomy obawia sie pożądlenia. Płoty lamelowe juz kupione i czekam na nie. Dziś znajomy ma przyjść i moze coś zrobi. Moze wykuje otwór między pokojami. Jest tez trochę tynkowania na dworze i naprawa tynku koło okien w pokojach. Teraz będzie jeszcze pomalowana sypialnia.

Niestety nikt na razie nie zgłosił się do wysypania żwirkiem koło grobów.

Kupiłam juz trochę rzeczy i paczki przychodzą, a ja nie wysypiam się nic a nic, bo wstaje rano. Kupiłam dwa warzywniki/skrzynie/, materac z gorczycy, sporo kwiatów, podobrazie do ikony i trochę leków. Dziś chcę kupic jarzębine i jeszcze trochę kwiatów. Za kilka dni kupię moze poszewki do pokoju dziennego i koleją skrzynię tym razem na kwietnik. Jeszcze wydatki w tym miesiacu będą, ale muszę czekać na rente Krzyśka albo swój zarobek...

Ostatnie wiersze. tym razem za ten pierwszy I miejsce.

Pasje

kocham pisać
poszukiwać w myślach słów
składać je w  kunsztownie w wersy
pachnące liryką
i układać je obok siebie w szeregu znaczeń
snuć opowieści opisywać kłócić się w dialogach
biec szybką akcją to zwalniać
wzruszać budzić grozę
kocham też farby
chwytam pędzle i pozwalam im sunąć miękko
tak by obrazy przejrzały się w duszy
by ja poruszyły uwiodły
czasem wybieram ołówki
i każę im utrwalić
rysy twarzy każdy grymas zmarszczkę
i ten blask w oczach lub smutek
zależny od tego co gra w sercu
czasem





Schyłek lata /strofa saficka/

nie szkoda lata gdy jesień już kroczy
tka fioletowe kobierce wrzosowisk
niesie maślaki borowiki rydze
dostatku to czas

a może w sadzie kosze jabłek zerwiesz
może orzechy w dłonie ci już wskoczą
patrz na kasztany już śmieją się w trawie
dostatku to czas

już jarzębina korale zawiesza
mgielne poranki rześkością czarują
w ogrodach zbiory porządkują grządki
dostatku to czas

jeszcze liść złoty nie ma towarzyszy
astry barwami malują rabaty
ale spiżarnia już wzdycha od dobra
dostatku to czas


6 komentarzy:

  1. Jak miała siłę się awanturować to może nie będzie źle, podleczą i wojowniczka wróci. Starsze osoby lubią sobie porządzić, mła się czasem wydawa że lepsze zaniedbanie ( byle nie ekstremalne ) niż poczucie że wszyscy wiedzą lepiej i że nie ma się już nic do gadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zasłużone I miejsce, jesteś świetną pisarką. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakbym o swojej Mamie czytała... Ludzie postronni tego nie zrozumieją.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam