Codzienność

Codzienność

sobota, 11 sierpnia 2018

sobota

Chłodniej. Wreszcie jest chłodniej. Od razu chce mi sie zyć, działać, myśleć. W głowie mi się przejaśniło, mam lepszy nastrój i już snuję nowe plany. Ostatnio ogladałam nawet farby fasadowe. To jeszcze nie plany, ale moze w następnych latach o tym pomyslę. Wszystko zależy od finansów. Moich, czyli tego ile ja sama zarobię. Na razie ogladam i zastanawiam sie jakbym sie czuła w domu np. fioletowym albo zielonym. Jest to dla mnie trochę abstrakcja, bo zawsze mi się podobały domy tradycyjne czyli drewniane z bali, albo z cegłą klinkierową, albo białe czy po prostu szare. Zachwycają mnie tradycyjne, stare polskie dworki albo domy typu wiejskiej chaty. Podoba mi sie też styl zakopiański. Nie lubię nowobogackich rezydencji. Kolorowe domy to stosunkowa nowość, a ja na nowinki jestem dość oporna. Jeśli jednak mam zaakceptować to, że mieszkam na przedmieściu to i kolorowe domy by chyba trzeba było? Chyba by sie trzeba choc trochę do ludzi dostosować, a może to zła droga? Sama jeszcze nie wiem... Może jednak powinnam pomalować dom na biało? Będzie podobny troche do dworku...

Dziś chcę zrobić kolejne przetwory. Tym razem fasolkę na zupę. Jutro może zrobimy porządek w spiżarni. Od przyszłego tygodnia pracy może byc wiecej, bo ma byc chłodniej. Dziś moze podziałam już robótkowo. Brakuje mi tego mimo warsztatów w których z zapałem uczestniczę.

Spuchłam przez te upały. Niby wiecej nie ważę, ale centymetrów tu i ówdzie przybyło i pierścionki zrobiły się ciasne, a prawie mi już spadały. Czekam na chłodniejsze dni ale takie naprawde chłodniejsze. Może deszczowe, rześkie. Dziś taki jest. Myślę, ze we wrześniu odchudzanie będzie łatwiejsze choć apetyt może byc większy. Jeszcze tylko trzy tygodnie muszę wytrzymać. 
Ostatnio znajomi mojej mamy wrócili z Chorwacji. Ponoć tam było ponad 40 stopni. Nie wyobrażam sobie tego i nigdy bym do Chorwacji w lecie nie pojechała. Nienawidzę plaż w lecie. Jechać też by mi sie tak daleko nie chciało, ale co kto lubi... Ja marze o Bieszczadach, Mazurach i Podlasiu, ale to teraz nierealne, bo z takim stadem zwierząt Krzysiek sobie rady nie da... Jeśli chodzi o zagranicę to chyba tylko coś typu Alaski lub Syberii wchodzi w grę... Wolałabym Syberię. Musi być dziko, prymitywnie i swojsko.

Ogród chyba jednak będzie, bo mam bakłażana, a nawet dwa. Jeden wkrótece wyląduje w zupie :) Strasznie mnie cieszy.

Bociany już odlatują. Trwają sejmiki, a niektóre juz odleciały. To wyjątkowo wcześnie. Jesień idzie i w tym roku może nadejść wcześniej. Nie pogniewam się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam