Codzienność

Codzienność

piątek, 22 lutego 2019

piątek

W tym roku warzywnika raczej nie będzie, ale będą kartofle i chyba bób. Chcę mieć te rośliny, które nie wymagają jakiś większych zabiegów i dbania. Moze nawet podlewać nie będę. Miałam nic nie robić, ale to jest zbyt trudne dla mnie. Lubię ten sezonowy ruch w ogrodzie i nie chcę żyć jak w mieście. 
Moze też dokupię trochę ziół i moze jakieś krzewy ozdobne. Będzie niszczenie perzu i jeśli to sie uda, to jesienią krzewy owocowe kupię. Chciałabym porzeczki białe i moze jakieś agresty czerwone no i jeżynę bezkolcowa i maliny.
Wkrótce zacznie sie ruch w ogrodzie. Musimy wyjść z Krzyśkiem i powycinać cienkie odrosty w sadzie. Trzeba będzie to zrobic sekatorem. Pierwsze podejście było w środę, ale krótkie, bo było zimno. Chciałabym w tym roku sad doprowadzić do porzadku. W tym roku będzie wycinane wszystko z podwórka po kurach. Sa tam zdziczałe maliny i masa różnych krzewów. Trzeba zrobic porzadek. Chcę zostawić tylko z 3 czarne bzy, jaśmin i śliwkę. Moze bazie. Są tam tez jakieś krzewy ozdobne, ale nie wiem co to jest. Tez zostanie. Wycinane będzie w lecie gdy wszystko będzie kwitło, bo nie chcę usunąć tego co potrzebne. Trzeba wycinaćostrożnie ze względu na ptaki.
Jeśli wszystko uda się zrealizować to sezon będzie owocny i pracowity...

Od kilku dni przepisuję krzyżówki. Trzeba wysłać jeszcze trzy partie, z tym że jedna jest do skończenia. Gdy wszystko wyślę będę czekać na odpowiedź. Muszę poznać ocenę zadań zanim zacznę układać nowe zadania. Poza tym wróżę i piszę.

Przyszły mi koronki do kartek. Wkrótce zrobię kartki. Na razie maluję. Skończyłam wiersze do dwóch antologii. Wysłałam je i teraz czekam na egzemplarze autorskie. Czas mnie zaczyna gonić. Nie lubie tego. Trochę spraw, które miałam załatwić zimą niestety utknęło. Nie skończyłam kursów grafiki i nie napisałam żadnej książki do końca.

Pierwszy wylewany obraz-pouring z klejem i silikonem. Kompletnie nie wyszedł, bo mieszanka była za rzadka, stara farba sie nie rozpuściła i na dodatek obraz postawiłam. Powinnien leżeć. Krzysiek wściekły, bo zalałam farbą wannę. Wygonił mnie z tym na dwór...:(



Drugi wyszedł jeszcze gorszy, bo farba była za gęsta, a to trzeci...:) Jestem z niego nawet zadowolona...



I czwarty... To szare to w oryginale fiolet. Zdjęcie nie oddaje urody. Dziś kolejny-biel, czerń, czerwień i kolor beżowy. To uzależnia, ale tanie nie jest, bo farb dużo wychodzi. Dziś moze zakupy. Kupię tanie stosunkowo farby i w przyszłym tygodniu znowu podziałam. Mam jeszcze trzy podobrazia. To będzie na razie koniec... Kolejne w marcu jak pieniadze zarobię...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam