Codzienność

Codzienność

sobota, 23 listopada 2019

sobota - zmiany, plany i Morus

Odkąd zrezygnowałam z zajęć w ośrodku kultury czuje sie lepiej. Nie odczuwam presji, ze muszę wyjść z domu i dobrze mi z tym. Ugrzęzłam w domu i się tym rozkoszuję. Trochę sie boję, że zdziczeję. Moje zachowanie jest w zasadzie normalne. Niektórzy gdy im saturn schodzi pod ascendent uciekaja w Bieszczady o ile maja taką możliwość, a ja zaszyłam sie w domu. Oczywiście maluję. Na razie jeszcze pejzaże jesienne. Czekają kwiaty, a tu niedługo zima. Mam wydrukowanych kilka ładnych zimowych pejzaży i niedługo o nich pomyślę. 

Sebastian może w tym roku przyjedzie trochę wcześniej. Coś wspominał o tym. Zobaczymy. Pracy tym razem nie będzie miał dużo. Moze mi tylko coś z drzwiami od pracowni zrobi i moze powiesi mi połkę na ikony. O ile ja kupię. Trzeba tez przepalić piłę i kosę. Nie wiem po co i w to nie wchodzę. Twierdzi, że trzeba, to trzeba. Będzie do początku stycznia, bo chcę by był z nami w Sylwestra. Mam nadzieję, ze sie nie połócimy. Gdy Sebastian jest mniej pracuję

Morus nadal nie je. Odkąd do mnie przybył je bardzo mało i jest strasznie chudny. Drobny jak dyplomatycznie nazwał go weterynarz w mojej bylej przychodni, która juz nie istnieje. Już nie wiem co mam z nim zrobić. Skubnie troche chrupek urinary, bo miał problem z pęcherzem, troszkę mięsa i koniec. Ostatnio przeprowadziłam mu radykalne odrobaczanie, bo myślałam, ze to pomoże i nie pomogło. Kocina  skończy w tym roku 10 lat. Przywiozłam go z targu, gdzie sprzatał Krzysiek gdy miał jakies pól roku. To miły kot, proludzki, czuły. Lubi lezeć na kolanach, a właściwie z kolan nie schodzi. Gdy miejsca na kolanach brak, chodzi i miauczy.







Za to Rozi tyje coraz bardziej.  Jest już grubiutka. Brzuszek okrągły  i nawet pyszczek wygląda inaczej. Teraz czas na Majkę. Ostatnio tylko jedzenia szuka.                                                  

5 komentarzy:

  1. Trza zrobić Morusowi badania krwi, znaczy sprawdzić jak pracują nereczki. Ma kocina swoje lata i być może to jest sygnał że trzeba coś z dietą pokombinować. Brakowi chęci do wychodzenia jakoś się nie dziwię, tyż tak mam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny jest Twój kot. Miałam kiedyś takiego zupełnie czarnego kota. Nazywał się Wiedźmin. To był bardzo współczujący kot. Często go wspominamy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też brak chęci do wychodzenia i jak rzadko się zdarza potrzeba siedzenia w czterech ścianach. Jest to dla mnie tak dziwne (nadal) że trudno mi się przestawić. Kiedy w końcu się przestawiam to na horyzoncie widać przedwiośnie i mnie zaczyna nosić :P
    Piękny kocurek.

    OdpowiedzUsuń
  4. W ten weekend i ja sobie zrobiłam przerwę od wychodzenia ( oprócz sklepu ); wypoczęłam , nagrzałam konkretnie domek i... fajnie jest !
    śliczny kocik

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy takiej pogodzie jak teraz w domu najlepiej . Piękny kotek , pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam