Codzienność

Codzienność

piątek, 18 września 2020

piątek

Część prac u mnie wykonana. Dziś może znajomy zacznie malować w sypialni, ale najpierw musi potynkować to i owo, bo odpadło i zerwac kawałek tapety. Co jeszcze zrobi nie wiem, bo pracuje zawodowo i u mnie działa w czasie wolnym. Gdy juz będzie pomalowane to odetchnę. Później zostanie płot, prace u mamy i żwirek koło grobów. W przyszłym roku może ocieplę ścianę od sypialni, naprawimy podmurówkę ogrodzenia i poprawimy chodnik przed domem, bo pytki połamane. Niby powinni to zrobić z zarzadu dróg i mostów, ale boję się, że mi uszkodza rabatkę z kwiatami. Szkoda by było...

Ja skończyłam plewić i zabieram się za przetwory i suszenie grzybów. Dziś będzie dżem ze śliwek. Wczoraj były grzyby. Ma już wysuszone 2 kg. W sobotę może kolejna porcja i grzybów i przetworów. Chcę jeszcze zrobić dżem z gruszek i leczo.

Nie wiem co pomogło, ale ostatnio kości mnie mniej bolą. Gdy wstanę mogę normalnie chodzić, a wieczorem normalnie ćwiczę jogę. Wykonuję już wszystkie asany, które chcę. Kuracja była wszechstronna - zabiegi medycyny niekonwencjonalnej, specjalne ćwiczenia, maść, materac z gorczycy i ketonal forte raz dziennie przez trzy dni. Jest znacznie lepiej co wazne. Ostatnio było już tragicznie.

Taki karmink kupiłam. Chcę jeszcze kupić poidełko dla ptaków...




A na koniec moje kocurki i wiersze. Kocurki kolejno Filuś, Mruczek senior i najmłodszy Kajtuś... Nie ma tu Józka i Morusa. Reszta to koteczki.







Droga do Boga

w upojeniu zaparłam się Boga
znalazłam nicość cuchnącą otchłanią
serce zakute w stal
kąsało zamiast kochać
złość pokryła sadzą wszystko co dobre
czułość oddanie współczucie
pokaleczona dusza trwała w cierpieniu
śniąc o świetle
i tylko czasem snuła opowieści
o krainie łagodności i szeptem odmawiała modlitwę
zapragnęłam wrócić marzyć czuć
odnaleźć drogę do nieba
i stał się cud
podążam nią wabiona miłością
a Bóg już wyciąga do mnie ramiona


Moje jesienie

tamtej jesieni
winobluszcz przy drzwiach
pachniał miłością
zadrżałam gdy zapukał do okna
to wtedy skradłeś mi pierwszy pocałunek
kapiący fioletem wrzos
był świadkiem chwil intymności
a marcinki zazdrościły błękitu
twoim oczom
pamiętam
lśniące kasztany tulące się do stóp i wiewiórkę umykającą
rdzawą smugą
jaka będzie ta jesień
rozmarzona natchniona słodyczą godna wspomnień
czy pełna smutku i rozterek


10 komentarzy:

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam