I wreszcie remont w mojej pracowni się skończył. No prawie bo jeszcze muszę w przyszłym tygodniu pomalować drzwi pokostem z terpentyną, żeby wyszły słoje a później lakierem bezbarwnym a w listopadzie wymienić okno. Pracownia wyszła mi bardzo fajna, przytulna i klimatyczna według moich standardów oczywiście czyli tanio, praktycznie i wygodnie. Pomału ją urządzam- zdobię i dopieszczam. Brakuje mi jeszcze paru drobiazgów ale wkrótce już będą bo np. elementy na wiszący lampion ze słoika już prawie zgromadzone a zasłony tylko czekają na wykończenie koronką, półeczki kupione ostatnio z drugiej ręki też już chyba idą do mnie. Brakuje jeszcze kilku poduszek właściwie wkładów nie ma bo poszewki już są, wianka na drzwi, półki na książki, pojemnika typu szuflady na farby i jakiegoś schowka na szpargały do decoupage no i oczywiście sztalugi. Muszę też jeszcze kupić grzejnik i coś na włóczkę, może koszyk z wikliny. Trochę mnie irytują meble bo regał z książkami, który musi stać w pracowni z braku innego miejsca, jest stary i po prostu brzydki a sofka jest wprawdzie urocza i wygodna ale zbyt krótka. Trzeba będzie pomyśleć o wymianie za jakiś czas i zakupie dodatkowej szafy na moje ,,magiczne przyrządy"bo na nie też mi miejsca brakuje. Ważne, że zwierzęta nowy pokój zaakceptowały i czatują pod drzwiami, żeby je tam wpuścić. Wpuszczone zachowują się różnie czyli koty myszkują po kątach w poszukiwaniu mysich dziur i pająków albo rozciągają się na sofie czy w koszu z szyciem a Pikuś węszy a wczoraj podniósł nogę z wiadomym zamiarem, skrzyczany wprawdzie zrezygnował ale teraz go śledzę bo nie wiem czy próbę ponowi czy zrezygnował...
Jesień już a to oznacza, że od kilku dni cieszę się już wieczorami ciepłem pieca oraz to ciągle jestem głodna i co gorsze mam apetyt na kaloryczne potrawy typu kluchy, kotleciki, zapiekanki a nawet co dziwne na mięso, którego od kilku lat unikałam nawet zimą...Czyżby zima miała być sroga?
Dziś miałam na obiad zapiekankę z kalafiora z ziemniakami i jajkiem a na kolację będzie mielonka wieprzowa ze słoika ale robiona przeze mnie jakiś czas temu bo takiej ze sklepu nie jadam od wieków...
Zapiekanka z kalafiora
1/2 małego kalafiora
8 ziemniaków
cebula
3/4 szklanki śmietany
3-4 jajka
sól
pieprz
tymianek
ser żółty/niekoniecznie/
Kalafior ugotować i rozdrobnić. Cebulę pokroić i podsmażyć. Ziemniaki ugotować obrane lub w łupinach. Połowę jajek ugotować na twardo. Naczynie żaroodporne posmarować olejem lub masłem i układać warstwami- pokrojone w plastry ziemniaki, kalafior, cebulę i pokrojone jajka. I tak na przemian, każdą warstwę doprawić. Na wierzchu posypać startym serem i polać śmietaną wymieszaną z jajkami. Piec około 40 minut w 200 stopniach.
Mielonka do słoików
Mięso mielone/szynka lub chuda łopatka/
czosnek
sól
pieprz
majeranek
Mięso dokładnie wymieszać z przyprawami i napełniać nim czyste słoiki najlepiej o prostych ściankach, do 3/4 wysokości, mocno ubijając. Zamknąć. Pasteryzować po 1 godzinie 2 razy, dzień po dniu. Przechowywać w chłodnym miejscu do kilku miesięcy.Ja najczęściej robię 5 słoików raz w miesiącu i trzymam latem w lodówce a zimą w spiżarni.
Ostatnio przez remont i przetwory nie miałam zupełnie czasu na robótki. Nic nie robiłam a sporo pozaczynanych ,,pierdułek'' jak mawiał mój tata, leży sobie tu i ówdzie, kurzy się i czeka na moją uwagę. Mam do skończenia poduszkę z włóczki, 2 kapy z kwadratów/duże/, 3 lambrekiny i dwa komplety zasłon. Czekają też dwa kawałki bawełny na letnie domowe suknie oraz obrusy do obrobienia szydełkiem w liczbie chyba 4. Czekają pędy winobluszczu na wianki i kilka podobrazi płóciennych a w głowie aż mi się roi od nowych pomysłów jak choćby na poncho z kwadratów/wzór już mam/ czy na skrzyneczkę na farby do pracowni/ szufladka czeka na stole w kuchni/. Krzysiek się złości na bałagan a ja już pomalutku dojrzewam do zabrania się za zaległości...Skrzyneczka może już dziś się doczeka bo farby i papiery do decoupage jeszcze mam a bałagan z kuchni powinien wreszcie zniknąć...
Miłego wieczoru...
piękny pledzik na sofie w pracowni, faktycznie przytulnie Ci tam!!
OdpowiedzUsuńAgatko...wczoraj wreszcie wysłałam dziurawiec do Ciebie :) daj znac jak dotrze :)
i jak będziesz chciała więcej (bo na razie na próbę) to pisz!! bo mam go całe mnóstwo...
marzy mi się taki pledzik z kwadratów dla dzieciaczków :)
może kiedyś zamówię u Ciebie :)
pozdrawiam ciepło!
Dziękuję Ci bardzo za dziurawiec ale jeszcze nie dotarł...A pledzik z kwadratów to fajna sprawa z tym, że dla dzieci raczej w jaśniejszych barwach by się przydał...
UsuńTeż mam jakieś chętki ale jak idę na bazarek i widzę te grzyby owoce warzywa....uwielbiam tą porę roku :)
OdpowiedzUsuńTak tylko te moje chętki bardzo niewskazane do do motylka baaardzo mi daleko...A jesień cudna jest...
UsuńJa na diecie jakby co a wszystkie blogi mnie smakłykami drażnią ;))
Usuńno właśnie ten apetyt jesienią i zimą... też mam głoda w takie dni... hihi
OdpowiedzUsuńśliczny pledzik
Tak sobie myślę, że ten ciemny pled pójdzie do sypialni a ten z kolorowych kwadratów do pracowni...
UsuńTwoje marzenia o własnym kącie spełniły się.Bardzo urocza pracownia.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak marzenia czasem się spełniają i oby tak zawsze było...
UsuńWieczorami już zimno, to i potrawy bardziej kaloryczne za to pyszne. Nastraszyłaś mnie tą zimą :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńi mnie to martwi bo przy dużych mrozach może mi zamarznąć woda w piwnicy...
UsuńRemonty męczą, irytują, ale efekty bardzo cieszą:)
OdpowiedzUsuńmielonka, to dobry pomysł!
Tak od dawna ja jem tylko domowe wędliny w przeciwieństwie do mojego pana który zjada co mu się w jednym pobliskim sklepie uda kupić...
UsuńPiękne Kotki i Piesiu,pisz o nich więcej i więcej zdjęć :) pozdrawiam ja i moje Kocury
OdpowiedzUsuńA czemu nie...? Będzie niedługo o świerzbowcu w uszach bo obecnie z nim walczę...
Usuń