Ostatnio siedzę po nocach, bo rozmawiam na InterPalsie. Odsypiam w dzień. Zupełnie rozregulowałam sobie zegar biologiczny. Miałam chodzić spać koło 12, a tu taki pasztet. Krzysiek pomstuje, aż miło. Na szczęście chyba zaczyna mi to hobby trochę przechodzić. Może znowu zacznę sypiać normalnie.
Wczoraj miałam jechać do miasta, ale w końcu zrezygnowałam, bo mi się nie chciało. Dziś zrezygnowałam z wyjścia do ogrodu. Krzysiek poszedł plewić. Jutro pewnie już mi się nie uda wymigać. Zupełnie sobie warzywnik w tym roku odpuściłam. Wysieję tylko buraki. Wsadziłam czosnek, dymkę i bób. I dość.
Dieta mi idzie tak sobie. Przez tydzień fazy uderzeniowej schudłam tylko 2,2 kg. Powinno być więcej, ale się nie poddam. Nastawiam się na długotrwałe odchudzanie. Oby mi się udało...MUSZę tym razem te 20-30 kg zrzucić. Potrwa to pewnie ze dwa lata. Ćwiczyć na razie nie będę. Może później.
A na koniec kartki, które właśnie zrobiłam. Zmykam na medytację, a później obejrzę Wikingów....
Fajne kartki :)
OdpowiedzUsuńdzięki....
OdpowiedzUsuń