Codzienność

Codzienność

wtorek, 4 października 2016

Środa

Mam problem z uszami, bo oba mam uszkodzone. Przerwane w miejscu dziurek od kolczyków. Kolczyków nie da się założyć i śmiesznie to wygląda. Co ciekawe nie wiem co mi się przytrafiło. Wieczorem kładłam się spać z kolczykami, a rano znalazłam je w pościeli, a uszy były przerwane. Nie wygląda na to by miały się same zrosnąć. Trzeba by chyba zgłosić się do chirurga plastycznego co mi się wcale nie uśmiecha, bo i koszty i daleko. Chyba zostawię to tak jak jest i zamiast kolczyków zacznę nosić klipsy. Już kupiłam w internecie cztery zaciski to przerobię kolczyki, które mam. Tak na próbę. Problem może być z tymi nowymi srebrnymi, bo są ciężkie i z naturalnymi kamieniami. Boje się, że mi zginą. Szkoda by było.
Krzysiek ma telefon komórkowy już ponad dwa tygodnie i nadal nie potrafi się nim obsługiwać. Wcale się do tego nie rwie. Do tej pory nauczył się tylko odbierać. Zaczynam wątpić w jego inteligencję. Ostatnio jak był w pracy coś z nim zrobił i nie mogłam się do niego dodzwonić, bo zgłaszała mi się poczta głosowa. Okropnie się zdenerwowałam. Okazało się, że telefon się rozładował. Próbowałam naładować, ale niestety nie dało się. Zepsuł się. Miał ledwie miesiąc. Gwarancją się gdzieś zapodziała. Muszę jeszcze sprawdzić, bo może to tylko ładowarka. Jeśli nie trzeba będzie wyrzucić i kupić nowy. Krzysiek nie chce i się wścieka.
Wścieka się też okropnie, bo Sebastian chodzi na kurs prawa jazdy. Kiedyś Krzysiek dwa razy egzamin oblał i zrezygnował. Teraz pewnie mu zazdrości. Sebastianowi idzie nieźle. Po mieście śmiga, ale na placu gorzej, bo przy cofaniu do tyłu po łuku wjechał w słupek. Klął jak szewc. Później dwa razy już pojechał dobrze. Teraz musi się skupić na placu.
Wczoraj wreszcie skończyłam sprzątać w szafie. Sporo rzeczy poszło do wyrzucenia. Zrobiło się luźniej. Dziś może posprzątam w toaletce. Trzeba by też zrobić porządek w kuchni i w pracowni. Tylko kiedy? 
Dziś czekam na kuriera, bo przygotowałam paczkę do sklepiku Fundacji Jadwigi Adamowicz. Fundacja zajmuje się zwierzętami bezdomnymi i krzywdzonymi, a ich los nie jest mi obojętny. Tym razem wyślę książki, ubrania i rękodzieło - decu, czapki szydełkowe i kartki. Przymierzam się do robienia bombek i kartek świątecznych. Jak zrobię to też do sklepiku prześlę.


Wczesnojesienne nastroje

upalne noce
odfrunęły za tęczowy most
późne lato
przesyła pocałunki
poranki mgliste i ciche
żegnają wrzesień


dalie jeszcze
pysznią się w ogrodzie
a już marcinki
rozdają uśmiechy

chłodne noce
kołyszą w ramionach
głosy lecących gęsi

już jesień

A na koniec myśl i zmykam do pracy...

 

8 komentarzy:

  1. Nie zostawiaj tych uszu samych sobie, żeby nie wdało się zakażenie. Koniecznie zadzwoń do chirurga i umów się na wizytę pourazową, może dadzą szybki termin. Niech Ci po prostu założy szwy, aby się zrosło. Nie musi być idealnie, niepotrzebny tu chirurg plastyk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna ta Twoja myśl... Jak się tak mocniej zastanowić, to okazuje się, że nie jest tak źle jak nam się wydawało a my po prostu za bardzo marudzimy, zamiast cieszyć się z tego co mamy... Mnie ostatnio ujęła inna myśl: "Naucz się doceniać to co masz, zanim czas sprawi, że docenisz to, co miałeś..." Bardziej doceniam to co mam i mniej marudzę, staram się zauważać szklankę do połowy pełną. Zaczynam się cieszyć, że mam obok siebie kochających mnie ludzi, że jestem zdrowa, że mam co jeść, chociaż może i mi się nie przelewa, że mam cudowne ciepłe koty..i takie tam rzeczy zwykłe, których zwykle nie dostrzegałam bo są takie zwykłe...

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nawet wystarczą takie specjalne plasterki zamiast szwów.
    Nie bój się, zrób jak Errata każe:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie musisz się w ogóle bać, bo dadzą znieczulenie, a później środki przeciwbólowe.
    W marcu usuwałam kaszak na policzku, obyło się zupełnie bez bólu, a było głębokie cięcie i szwy, a ślad szybko zniknął, smarowany contratubexem- kreska

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam