Codzienność

Codzienność

środa, 19 października 2016

To i owo i dziki

Dziś trzeba było wstać wcześniej, bo mam wyjazd do miasta. Nie chce mi się jechać i nie chciało mi się wstawać. Najchętniej zwinęłabym się w kłębek jak kot pod kocykiem przy piecu i spała, spała albo marzyła o Sebastianie oczywiście. No cóż nie da się niestety. Muszę jechać do banku, na zakupy głównie mięsne i do kawiarenki internetowej w celu wydrukowania obrazków do wyrobu kartek. Krzysiek idzie po południu do pracy to pojedziemy razem. Po powrocie trzeba będzie popracować trochę. Też mi się nie chce, zwłaszcza pisać. Czy ja już do wiosny w takim stanie będę? Ech...
W pracowni nadal działam. Cały czas robię bombki i zawieszki. To mi się chce robić a jakże. Dobre i to. Od jutra zacznę też robić kartki świąteczne. Jak skończę to pomyślę o malowaniu. Może jakieś obrazy akrylami lub olejami powstaną. Może coś w kolorach jesieni. Zawsze jesienią pisałam też kilka wierszy. W tym roku coś weny nie mam. Powstały tylko haiku. Nie piszę też opowiadań, a obiecywałam sobie, że zacznę, bo chcę kiedyś pisać do czasopism.

Zdjęcia jesieni nadal nie zrobione z powodu kiepskiej pogody i dzików, których całe stada włóczą się po okolicy. Ja się ich strasznie boję i w okolice łąk oraz lasu nawet nie patrzę. Niby wiem, że nikogo nie zaatakowały. Niby Sebastian mi tłumaczy, że to dzikie zwierzęta i ludzi się boją, ale ja tam wolę być ostrożna i ich nie kusić. Chyba bym ataku serca dostała ze strachu gdyby taki dzik stanął na mojej drodze. U mnie ludzie są na nie strasznie zawzięci. Zbierali nawet podpisy, żeby zrobić odstrzał. Nie podpisałam oczywiście, bo moim zdaniem maja prawo do życia skoro je natura stworzyła. To, że się boję to mój problem. Las to ich środowisko i nie muszę tam chodzić. One do mojego domu nie przychodzą...



10 komentarzy:

  1. Karaluchy też stworzyła, ale nie uznaję ich prawa do życia:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo karaluchy to szkodniki, a dziki nie. Przynajmniej u nas

      Usuń
  2. Aguś, dziki nie zaatakują pierwsze, chyba tylko mama z młodymi jest groźna.
    Nie mów, że nic nie robisz, bo robisz- dom prowadzisz, posty piszesz, dekoracje tworzysz. Czy to mało?
    Nie zawsze trzeba pędzić na złamanie karku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam Agatko ostatni wpis o lisie . Właśnie u koleżanki jest taki oswojony prawie lisek . Będę o tym pisać w następnym poście . Najśmieszniejsze jest to , że ogródek koleżanki jest w centrum Brukseli hihi.. Twórcze działanie to jest to co nas cieszy i trzyma w pionie . Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie boisz się, że Krzysiek przeczyta, że marzysz o Sebastianie? Chyba naprawdę wszedł Ci głęboko w serce.. To chyba nie jest sprawiedliwe, że w oczach społeczeństwa można kochać tylko jednego mężczyznę, bo serce nie sługa... Trzymam kciuki za Wasze uczucie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki...Krzysiek wie...:)

      Usuń
    2. Wie?!!!! Zamurowało mnie. Dziwny jakiś ten Twój Krzysiek. Mój mąż gdyby wiedział, że kocham jeszcze kogoś oprócz niego (a kocham i marzę o innym i nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, jest mi z tym cudownie), rozsierdziłby się na dobre, pachniałoby rozwodem... Nawet boję się o tym pomyśleć, co by było.. Brrr...

      Usuń
    3. też się wcieka, ale ostatnio jakby mniej. rozwodu nie chce...

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam