Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność

piątek, 31 lipca 2020
piątek
Nadal codziennie maluję. Teraz to oleje. Sprzedałam kolejna akwarelkę. Juz zgrałam sobie trochę wzorów na akwarele, ale myślę że na razie pozostane przy olejach. Mam jeszcze trzy wzory i koniecznie chcę je szybko wykorzystać. Na razie podobrazia mam. Poźniej będę zamalowywać to i owo.
Tu ostatni obraz...
Kajtuś już aklimatyzuje się w domu. Wczoraj wyjęłam go z transporterka i leżał na moich piersiach przez dłuższa chwilę. Był spokojny. Wtedy go puściłam, a on ruszył na zwiedzanie domu. Awantur większych nie było. Warczy czasem gdy jakiś kot go wącha i czasem któregoś pogoni, ale nie wygląda to groźnie. Był z nami kilka godzin. Zamknęłam go na noc.
Pogoda mnie ostatnio trochę męczy, bo jest za gorąco...
środa, 29 lipca 2020
środa
Zrobiłam trochę zakupów. Kupiłam chodniki do przedpokoju i do kuchni, kilka garnów, pokrywki i pigmenty do ikon. Pigmenty są do tradycyjnego malowania z żółtkiem i winem. To zestaw uzupełniajacy, czyli rzadko spotykane kolory. Pigmenty przyjdą dopiero w przyszłym tygodniu, bo babka jest na urlopie. Podobrazie i wydruk ikony juz mam. Zacznę działać. Tym razem chcę poczynić ikonę z archaniołem Rafaelem.
W tych dniach maluję farbami olejnymi. Pokochałam te farby i nie wiem czy do akryli jeszcze wrocę. Zachwycają mnie piękne kolory i to jak miękko suną pędzle. Tyle lat się przed olejami broniłam i teraz zupełnie nie wiem czemu. Teraz maluję łąki. Jak długo nie wiem. Mam jeszcze do namalowania trzy obrazy jezior w tym jeden dla Sebastiana. On chce obrazy dwóch jezior w pobliżu. To muszą byc konkretne, bo tam wędkuje. Problem jest z ładnymi zdjęciami. Znalazłam ladne zdjęcie tylko jednego jeziora. Zdjęcia drugiego sa mało interesujące. Więcej na nich samochodow i ludzi niz przyrody, a ja maluję tylko naturę.
Dziś Krzysiek idzie po południu do pracy, a ja będę działać w domu. Kończę powoli układać krzyżówki. Przepisywać będę do soboty. Z doskoku robię też to i owo w domu. Jutro miały być przetwory, ale curry do ogórkow w sklepie nie było i żelfixu też nie. Moze jeszcze coś kupi po południu albo w niedzielę zrobię jak dodatki będę mieć...
Cała ja
poniedziałek, 27 lipca 2020
poniedziałek
Rodzina mi się powiększyła o nowego kota. Krzyśkowi udało sie złapać kocurka, który go zaczepiał na targu. Przywiózł go do domu w sobotę po południu. Kajtuś, bo takie imię dostał jest chyba młody i na pewno bardzo miły. Garnie sie do ludzi, barankuje i przymila się cały czas. Od razu zdobył moje serce. Na razie siedzi w osobnym pomieszczeniu. Wydaje się być bardzo spokojny, ale ciekawski. Chcę go troche odkarmić, poobserwować i później wykastrować, odrobaczyć. Wtedy wezmę go w transporterku do pokoju i będzie zapoznanie ze stadem. Krzysiek wykazał się sercem i to doceniam. Następne życie uratowane. :) Zimę ma spędzić na kanapie i przy piecu...
Letnia burza
To ostatni obraz. Maluję już kolejny. Też jesień...
sobota, 25 lipca 2020
sobota
Ostatnio narzuciałam sobie mniejsze wydatki na jedzenie. Chcę zrobić trochę luzu w spiżarni i wyciągam to co zgromadziłam i przetworzylam. Wspominam dawne czasy gdy kobiety w mojej rodzinie kupowały znacznie mniej. Jedzenie było smaczne, ale trzeba się było dostosować do pory roku i tego co było w danym momencie dostepne. Były jabłka to sie jadło knedle, naleśniki z dżemem, chleb z dżemem, ciasta i placki. Kura zniosła jajko to była jajecznica czy omlet. Na święta były własne szynki i kiełbasy, grzyby suszone.Tak było chyba zdrowiej, bo produkty naturalne, bez konserwantów. Było też taniej...
Dziś mam sporo pracy, bo i krzyżówki i wróżba. Poza tym chcę malować. Wczoraj zaczęłam pejzaż jesienny i dziś moze skończę. Myślę o ikonach. Kupiłam juz podobrazie, trochę pigmentów i złoceń. Tym razem wybrałam srebrne i miedziane. W poniedziałek mi Krzysiek wydrukuje szablon. Zgrałam kilka fajnych wzorów i będę działać stopniowo. Planuję poczynić 4-5 ikon, bo chcę je ustawić na półce w sypialni lub w pokoju dziennym.
Nadal mam fazę na pisanie wierszy. Kończę pracę nad kolejna antologią. Może jutro juz materiały wyślę. To antologia z wierszami o miłości.
Letni poranek
Dziś może mi Krzysiek przywiezie kota z targu. Oby sie udało. Kota ktoś chyba wyrzucił, bo łasił sie do Krzyśka. Biedak jest dorosły, ale strasznie chudy. Dziś Krzysiek go poszuka. Dam mu dom o ile będzie to możliwe. Jeden kot więcej nie zrobi mi różnicy, a zycie sie uratuje. To chyba kocurek-łagodny i spokojny. Martwię sie o niego...
To mniej więcej kolejna rocznica gdy odszedł mój dziadek. Był żołnierzem, sportowcem i bardzo pracowitym, zapobiegliwym człowiekiem, odważnym, ale wrażliwym. Prawdziwym gospodarzem. Bardzo dbał o dom i obejście. Hodował pszczoły, gołębie i owce. Mnie kochał i rozpieszczał. Brak mi go. Wspominam...
czwartek, 23 lipca 2020
Czwartek
Ostatnie dni były bardzo aktywne. Dzisiejszy też taki będzie i kolejnych kilka. Realizuję zamówienie na krzyżówki z Chicago. Pieniądze już mam na koncie. To 10 dużych krzyżówek panoramicznych. Trzeba ułozyć i opracować graficznie, ale nie na gotowe. Graficy jeszcze nad nimi siedzą.
Wczoraj mi Krzysiek kupił kolejne ogórki i dziś je chcę zawekować. Tym razem będa w curry. Chcę też zrobić nalewkę z czereśni. Chcę też zrobić dzem. Sezon na przetwory jest w pełni i będę robić cały czas chyba do września. W tym roku będą ogórki, dzemy i nalewki.
Robienie przetworów to u mnie w domu tradycja. Robiła babcia, ciocia Resia(Regina) siostra babci i robiła moja mama. Kiedyś to było tańsze, bo owoce wykorzystywano nasze z ogrodu. Byla tego moc. Co roku zbieraliśmy po wiadrze wisni czy agrestu, porzeczek. Były jabłka, gruszki, maliny i śliwki. Ciocia Resia chodziła na jagody, poziomki, grzyby i jezyny, które nazywała dziady. Był zagospodarowany prawie cały ogród. Były własne ogórki i pomidory, a także kapusta, która szła do beczki. Robiono koncentraty, kompoty, dżemy, sałatki, ketchupy i soki, ale nie sokownikiem, a z owocami. Sok z jagód wykorzystywany był w razie biegunki, a maliny piliśmy w razie przeziębienia. Na codzień piło się wodę z sokiem, albo kompot. O coli nikt nie myślał. Ogród nas żywił. Był też mały kawałek pola i tam uprawiane były ziemniaki na zimę.
Znajomy do prac w domu i koło domu przyjdzie prawdowopodobnie na poczatku sierpnia. Gdy ogrod będzie zrobiony, kupię krzewy i kwiaty cebulowe. Myślę o narcyzach, żonkilach, krokusach, szafirkach i może o tulipanach botanicznych. Jeśli chodzi o krzewy to kupię napewno berberys o bordowych listach, moze magnolię miniaturową i może migdałek.
Moja wiekowa papierowka jeszcze rodzi choć nie tak dużo jak kiedyś. Sadził ją chyba mój dziadek tuż po wojnie, ale nie wiem czy nie była sadzona wcześniej, bo juz w czasach mojego dzieciństwa było to potężne drzewo. Jabłka nie sa specjalnie duze, ale smaczne choć trzeba uważać na żyjątka. Był juz kompot, dżemik do zjedzenia na teraz, szarlotka i były placki z jabłkami. Krzysiek trochę zjadl na surowo. Bardzo te jabłuszka sa dla mnie cenne, bo przypominaja mi czasy, które minęły i moich przodków. Babcia te jabłka uwielbiała i jadła do końca chociaż miała cukrzycę.
Wzięło mnie na wspomnienia klimatu tamtych lat. Tu zdjęcie moich ukochanych bliskich - mojego dziadka, cioci Resi/Reginy/siostry babci i kota Odyseusza... Pień jabłonki w tle... Minęło ponad 35 lat, a ta scena jest mi tak bliska jakbym zdjęcie robiła wczoraj... Tak się kiedyś żyło, a nie na kanapie z laptopem na kolanach. Koty biegały luzem, bo samochody były tylko u nas i może u dwóch, trzech sąsiadów na ulicy i jeździły wolniej.
Zachód słońca i po…
wtorek, 21 lipca 2020
wtorek
Nie wszystkie prace zaplanowane na ten rok są zrobione. Nie zniszczyliśmy wszędzie perzu i chwastów. Nie wiem czy z tym zdążymy, bo potrzeba suszy. Nie jest zrobiony ogródek przed domem ani płot. To jest pilne. Nie będzie ogrodzenia to nie będzie kaczek w przyszłym roku. Nie wiem co z warzywnikiem w przyszłym roku. Na pewno będzie bób, bo jest u mnie niezawodny. Chciałabym skrzynie, bo w tym roku chwasty mnie znokautowały. Moze kupię we wrześniu to Sebastian skręci.
Sebastian przyjedzie około 12 VIII. Już nie mogę sie doczekać. Będzie tym razem około tygodnia. Moze skosi podwórko i sad, moze wytnie trochę niepotrzebnych dzikich drzewek, potnie drewno po komorce, powiesi kolejną półkę i naprawi futrynę od drzwi do sypialni. Zaplanowana była jeszcze podłoga w kociej toalecie, ale nie kupiłam farby, bo droga i nie bardzo teraz na nią mam. Jest jeszcze trochę czasu i może jednak kupię. Musi być szybkoschnąca.
Ostatnio sporo czasu poświęcam sobie, zdrowiu, duszy i swojemu komfortowi nie tylko psychicznemu. Codziennie medytuję z minerałami lub aniołami około 20 minut. Do tego dochodzi 20 minut Reiki, joga też tyle i około 15 minut uzdrawiania pranicznego. Do tego dołozyłam kilka minut ćwiczeń oddechowych. Efekty mam, bo śpię dobrze, nie denerwuję sie tak, nie nakręcam i spadło mi ciśnienie oraz puls...:) Zyję sobie spokojnie w harmoni, pogodzona z sobą, na uboczu. Jestem bardzo wdzięczna losowi i bliskim, głownie Krzyśkowi, że mi to umożliwia. Nie wyobrażam sobie innego życia... Dobre mam życie teraz, a i wcześniej tragiczne nie było. Co złe starałam sie zapomnieć, oddzielić grubą krechą i mi sie to udało...
A na koniec zdjęcie moich zbiorów i trochę działań z gatunku artystycznych...
niedziela, 19 lipca 2020
niedziela
Wczoraj zaczęłam malować pejzaż olejami. Nie przepadałam za ta techniką, bo obrazy długo schną i terpentyna trochę cuchnie. Za to cudnie pędzel po płotnie sunie. Do tej pory namalowałam tylko jeden obraz olejny. Nie wyszedł tragiczny, ale za kolejne jakoś sie nie brałam. Ten co zaczęłam idzie bardzo dobrze, a bałam się, bo wybrałam trudny wzor. Juz planuję następne, bo sie do techniki przekonałam.
Wybrałam juz tematykę moich obrazów. To będą kwiaty, ptaki, zwierzęta, pejzaże i moze portrety. Nie będę malować miast, ludzi i techniki. Serce oddalam realizmowi i wcale się nie przejmuję tym, że to nie jest zbyt modne. Przeciwnicy twierdzą, że realistyczne sa zdjęcia. Surrealizmu nie cierpię, a do abstrakcji mnie ostatnio nie ciągnie. Zawsze chciałam malować obrazy realistyczne i nie chcę tego zmieniać. Maluję przede wszystkim dla siebie, a to co sprzedaję to wisienka na torcie i kapitał na materiały plastyczne.
Powinnam wkrótce kupić troche podobrazi.
Te dwa obrazki to pastele olejne. Poznaję technikę lepiej i chyba sie do niej przekonuję, ale opornie i ulubioną nie będzie...:)
Zebrałam sporo bobu i to wszystko na ten rok, bo ogrod mnie pokonał. Przegralam ze ślimakami, które były nawet na bobie i jadły go w najlepsze. Pokonały mnie tez chwasty, które z powodu deszczy rosły jak szalone. Ziemniaki najpierw wybujały, a później zmarniały. Łęty zbrązowiały i leżą na ziemi. Moze z 5 krzaków jeszcze rośnie. Mama mówi, żebym sobie z tym dała spokój, bo nie mam do tego ręki i chyba faktycznie ma rację. Chyba w przyszłym roku nic poza bobem i ziemniakami nie posadzę. A moze powinnam najpierw zniszczyć chwasty i chaszcze, a dopiero później o ogrodzie pomyśleć?
Od piątku robię sobie zabiegi uzdrawiania pranicznego na kręgosłup. Boli mnie po zabiegu mniej, ale trzeba robic przez kilka tygodni... Trzeba robić co drugi dzień, bo w dniu zabiegu nie można się kąpać. Nie wolno miejsca poddawanego zabiegowi moczyć. To uciążliwe, bo samo mycie to trochę mało..
czwartek, 16 lipca 2020
czwartek
Tu stary obrazek wykonany w tej technice... Nizej wczorajszy... W oryginale tło jest w kolorze rózowy, co oznacza że aparat w nowym telefonie nie jest jednak taki genialny...
Mam też blok papierowy do olei i akryli. Moze i z tym coś pomyślę.
Ostatnio pracuję nad antologiami. Wysłałam tanki, ktore pisałam jako wspomnienie do Spieszmy sie kochać bliskich. Książka ukaze sie jesienią w księgarniach stacjonarnych i Empikach. To projekt komercyjny. Teraz przygotowuję wiersze do antologii o milości. To też projekt komercyjny. Prezes wydawnictwa namawia mnie na tomik i chyba w końcu w przyszlym roku ulegnę, bo przed tym nie ucieknę. Na poczatek to będzie chyba pozycja dla dzieci z bajkami edukacyjnymi i ilustracjami mojego autorstwa. Ilustracje przygotuję akwarelami, a bajki napiszę prozą. Myślę o pozycji o zwierzętach z wiejskiego podwórka, albo z lasu.
Byłam na bardzo krotkiej wyprawie po kwiaty polne do kuchni. Wcześniej znalazłam łąkę w miniaturze, jakieś 10 m2 koło drogi. Cudna przestrzeń z bogactwem roślin. Zerwałam trochę i teraz cieszę się bukietem. Mam aplikację i rozpoznalam większość kwiatow :) Mam dziurawiec, paproć, aster wrzosolistny, aster lancetowaty, wykę, ale nie wiem jaka, groszek bulwiasty i pępawę, ale też nie wiem która...
A to akwarelka - cyranka
wtorek, 14 lipca 2020
wtorek
niedziela, 12 lipca 2020
niedziela
W ogrodzie
ziołowym
wstało słońce
chodź do
ogrodu
przysiądź na
ławce
w objęciach
sosny szepcącej z cicha
otuli cię z
czułością
poczuj
zapach ziół wilgotnych od rosy
bazylii i szałwii
spójrz
oregano się kłania
z poszumem wiatru
dotknij
tymianku i listków hyzopu
czosnek splata
w warkocze kolejne liście
i tańczy w
rytm muzyki świerszczy
zaparz herbatkę
z melisy i mięty
zacznij dzień
już czas
Wczoraj było też malowanie akrylami. Powstał kogut. Dziś chcę skończyć tło. Obraz ma wisieć u mnie w kuchni. Moze wkrótce powstanie kura. W tym tygodniu moze skończe malować jeszcze jeden obraz akrylami i moze w kolejny weekend zacznę pejzaż olejami. Czas najwyższy...