Codzienność

Codzienność

wtorek, 21 lipca 2020

wtorek

Za kilka dni koniec lipca. W tym roku mnie lato nie umęczyło, bo pogoda jest fajna, czyli brak upałów. Nie czekam więc na jesień. Nadejdzie gdy przyjdzie jej czas. Moze trochę wcześniej w tym roku. Tak moze być, bo niektore rośliny kwitna wcześniej. Przekwitaja u mnie nasturcje, a zawsze kwitły na 15 sierpnia, bo mama zbierała je do wiazanek na Matki boskiej zielnej. Dziurawiec tez przekwita, a nawłoć juz prawie kwitnie. Ona zawsze kwitnie późnym latem.

Nie wszystkie prace zaplanowane na ten rok są zrobione. Nie zniszczyliśmy wszędzie perzu i chwastów. Nie wiem czy z tym zdążymy, bo potrzeba suszy. Nie jest zrobiony ogródek przed domem ani płot. To jest pilne. Nie będzie ogrodzenia to nie będzie kaczek w przyszłym roku. Nie wiem co z warzywnikiem w przyszłym roku. Na pewno będzie bób, bo jest u mnie niezawodny. Chciałabym skrzynie, bo w tym roku chwasty mnie znokautowały. Moze kupię we wrześniu to Sebastian skręci.
Sebastian przyjedzie około 12 VIII. Już nie mogę sie doczekać. Będzie tym razem około tygodnia. Moze skosi podwórko i sad, moze wytnie trochę niepotrzebnych dzikich drzewek, potnie drewno po komorce, powiesi kolejną półkę i naprawi futrynę od drzwi do sypialni. Zaplanowana była jeszcze podłoga w kociej toalecie, ale nie kupiłam farby, bo droga i nie bardzo teraz na nią mam. Jest jeszcze trochę czasu i może jednak kupię. Musi być szybkoschnąca.

Ostatnio sporo czasu poświęcam sobie, zdrowiu, duszy i swojemu komfortowi nie tylko psychicznemu. Codziennie medytuję z minerałami lub aniołami około 20 minut. Do tego dochodzi 20 minut Reiki, joga też tyle i około 15 minut uzdrawiania pranicznego. Do tego dołozyłam kilka minut ćwiczeń oddechowych. Efekty mam, bo śpię dobrze, nie denerwuję sie tak, nie nakręcam i spadło mi ciśnienie oraz puls...:) Zyję sobie spokojnie w harmoni, pogodzona z sobą, na uboczu. Jestem bardzo wdzięczna losowi i bliskim, głownie Krzyśkowi, że mi to umożliwia. Nie wyobrażam sobie innego życia... Dobre mam życie teraz, a i wcześniej tragiczne nie było. Co złe starałam sie zapomnieć, oddzielić grubą krechą i mi sie to udało...

A na koniec zdjęcie moich zbiorów i trochę działań z gatunku artystycznych...






Poranek


jeszcze noc szarym muślinem
otula łąki lasy i ogrody
a już słońce zachłannie liże widnokrąg oranżem
rozbudzone ptaki jasnymi głosikami
chwalą nadchodzący dzień
rosa czarodziejka jeszcze diamentami
mieni się na listkach ziół
a one już rześką wonią pieszczą nozdrza
czekam na owady
pracowite pszczoły pasikoniki i motyle
kapiące tęczą
ostatnie tajemnice i cienie
to umykają między drzewa
to odpływają ze strzępkami mgły
nastaje ranek



2 komentarze:

  1. Artystką jesteś przez ogromne "A"! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie, że jesteś zadowolona ze swojego życia, ale to przecież Twoja własna zasługa:). Tak trzymaj. A warzywnik tego roku i u mnie jest niezbyt udany. Może taki rok? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam