Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

poniedziałek

Kolejny tydzień. Wszystko idzie zgodnie z planem. Dziś może Sebastian potnie drewno z komórki. Zostało by wtedy na dworze tylko koszenie reszty podwórka i sadu. Trzeba by pilnie wyciąć odrosty sumaka. To zrobi Krzysiek. Ja działam tylko w domu, bo wychodzę mało. Za goraco dla mnie. Plewienie i pryskanie chwastów czeka. Czekam na chłodniejsze dni, bo chcę wyjść na spacer. Brak mi przyrody, lasu, łąk, rzeki. Wczoraj wyszłam tylko na moment na podwórko, bo zamarzyłam o kwiatach do kuchni. Zerwałam kwiaty polne i  floksy, które kwitną. Mam krwawnik, paproć, lepnicę, pępawę, mierznicę czarną. Pamiętam czasy mojego dzieciństwa. To był czas kwiatów polnych w wazonach. Było ich wtedy zatrzęsienie - maki, kąkole, chabry, kaczeńce, zawilce, łubiny, irysy wodne i pałki tatarku. Kwiaty kochała moja ciocia Resia i zabierała mnie co tydzień na wyprawy w ich poszukiwaniu. Błądziłyśmy po okolicy wśród łanów zbóż, po łąkach, pastwiskach, lesie. 



***
na krawędzi słów
usadowiło się piękno natury
gonię za jego przepychem
potrafię dotknąć płatka róży
namalować jej lico w brzoskwiniowej tonacji
pełne lśnień i niuansów
ale jak opisać subtelność dźwięków i aromatów
jak zakląć w słowa czar jesiennego poranka
gdy strzępki mgły suną z wiatrem
jak uchwycić smak soczystego jabłka
delikatność płatka śniegu
czy trel skowronka
nie potrafię
wena nie chce otworzyć ust
szepce tylko do poetów
nie wierszokletów

Dwa miesiące afirmacji już za mną. Zaczyna się trzeci miesiąc. Mają być firmacje Ja Agata kocham i szanuję siebie. Waham się z tym szanuję, bo obawiam się walk z bliskimi by ten szacucem wzgledem siebie wyegzekwować. Nie znoszę walk i wolę czasem coś co mi nie bardzo pasuje znieść, przemilczeć, ale mieć spokój. To nie oznacza pokory i uległości, a oznacza brak burzliwych dyskusji.

Ostatni obraz. Wczoraj zaczęłam kolejny z motywem łąki. Jeszcze kilka takich poczynię, a później chyba poczynię jeziora, stawy, ale raczej skraj wód z bogactwem roślin... Zgrałm cudny wzór z irysami na tle wody...





1 komentarz:

  1. Witaj,to prawda,czasem zgadzamy sie milczeniem na cos co nam nie pasuje dla "swietego spokoju",aby nie bylo klotni,aby byl spokoj-mam podobnie ,ale wiem z drugiej strony,ze pozwalamy wchodzic sobie na glowe.
    Nawet jak sie zgadzamy to w srodku jest bunt,dlatego mysle,ze dobrze byc w zgodzie ze soba.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam