Codzienność

Codzienność

sobota, 8 sierpnia 2020

sobota

Koniec tygodnia. Wszystko idzie tak jak ma iść. Wczoraj Sebastian mimo upału skosił podwórko. Trochę koszenia zostało dla mamy. Ona ma naostrzony sierp i lubi go uzywać. Trochę skosi sama. Tak chciała. Chce mieć trochę ruchu i to jest rozsadne. Mnie ruch ostatnio znowu męczy. Jest upał, a ja tego nie znoszę no i niestety zaczynają mnie bardziej boleć kości. Problem jest z kręgoslupem i niestety zaczynają się odzywać biodra, zwłaszcza prawe. Na kręgosłup robię sobie zabiegi uzdrawiania pranicznego i to pomaga ale na chwilę. Szybko jednak ból wraca. Biodra to nowa sprawa. Dopiero zaczynam je czuć. Boję sie tego, bo niby aktywności fizycznej nie lubię, ale czasem jednak muszę sie przemieszczać, a tu ból ... Operacja jest wykluczona.

Pogoda ostatnio daje mi popalić. Męczę i sie pocę gdy tylko wyjdę na chwilę na dwór. Pocę się i w nocy, a ponoć juz powinny byc chłodne noce. Czekam na oddech w postaci burzy chociaż. Czekam na jesień. Za kilka dni już Matki Boskiej zielnej, a po tym dniu juz późne lato i można wygladać jesieni. Nawłocie juz prawie kwitną, kukułki juz nie słyszę. Nie widzę jaskółek. Chyba juz odleciały. Teraz bociany się zaczna zbierać... Lubię obserwować przyrodę, a  zmiana pór roku daje mi znać, że wszystko przemija... To też natchnienie do moich wierszy i obrazów.

Skończyłam pracę nd kolejną antologią. Plik juz przesłałam do wydawnictwa. Maluję też obrazy. Teraz twórczość jest dla mnie najważniejsza. Jestem zadowolona z poziomu moich wierszy białych. Nie sa genialne, ale czytelników mam i sa doceniane. Powinnam popracować nd haiku i tanką. Jestem zadowolona z moich obrazów malowanych akwarelą, olejami i akrylem raczej też. Jestem zadowolona z moich portretów ołówkiem. Nie doszłam jeszcze do poziomu, który chcę osiągnąć w przypadku kredek i pasteli. Jest dobrze jeśli chodzi o opowiadania. Nie składam jednak jeszcze broni i uczyć się będę nadal. Moze osiągnę mistrzostwo w czymś :) Kto wie...



***

zdradziłeś
skalałeś marzenia
utytłałeś w błocie to co było
płomień w moim wnętrzu zatrzepotał i zgasł
na krawędzi słów
potknęłam się o twoje obietnice
pokusy jakieś plany
o nas o jutrze o spełnieniu
nie ufam ci
wiatr porwał nadzieje
tarmosząc przy okazji duszę
słowa straciły moc
wybatożyłam w sercu ufność aż umknęła
obojętność dotknęła skroni
już nie tęsknię nie złorzeczę
trwam w zawieszeniu
jak łza co nie chce spłynąć

***
jeszcze wczoraj nie widziałam celu
żyłam uśpiona w zapomnieniu
spijając gorycz z dni miesięcy lat
dziś na krawędzi słów
z lekkością motyla
przysiadła miłość
obudziła zmysły musnęła pąsem policzki
teraz czekam na gest na spojrzenie
łaknę dotyku słodyczy
a może czegoś więcej
i już przeklinam chwile bez ciebie

6 komentarzy:

  1. Bedzie pieknie,dzis widzialam roznice do poprzedniego posta,gratuluje i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. U mła z biodrami nic ale kręgosłup jej czasem daje do wiwatu. Tylko z mojego doświadczenia to wychodzi że brak ruchu to jest niestety przyczyna wszelkiego kostnego zła. Jak tylko miną upały to zacznij się solidnie ruszać, spacery czy cóś. Nie żeby zaraz wyczynowo ale więcej ruchu. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietnie,ze cwiczyc joge codziennie,ile minut,czy godzine,to moje pytanie, a moze pokazesz nam kilka zdjec i opiszesz jak cwiczysz,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 minut minimum. Było swego czasu zdjęcie kwiatu lotosu. Ze zdjęciami jest problem, bomój Krzysiekjest ciapaima problem z robieniem zdjęć. Broni się

      Usuń
  4. Ale piszesz niezwykłe wiersze, no to jest poezja naprawdę wysokich tonów, i ślicznie malujesz. Podziwiam- kreska

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam