Sebastian przyjechał i jest. Przywiózł mi śliczne ozobne dynie. Wczoraj skopał część ogrodu i poprawił zamek od drzwi wejściowych, bo wkładka latała. Dziś rozebrał z opakowania piec i ma skończyć resztę kopania. Piec przyszedł uszkodzony. Będzie musiał podrasować cegły szamotowe, bo popękaly w transporcie. Ja mam dziś cięcie drewna. Sebastian ma jeszcze zamontować piec, ale w przyszłym tygodniu. Ma tez zrobić zamykanie do pomieszczenia z kuwetą Aronka. Musi też trochę odpocząć. Ostatnio miał u siebie sporo pracy i to ciężkiej. Była też znowu jazda na motorze. Przyznał sie po fakcie.
Druga pozycja to Tęczowy most. Autorka jest medium i nawiazuje kontakty ze zwierzętami, ktore odeszły. Liczyłam, ze zdradzi coś ze swojej praktyki, metody, ćwiczenia, a książka to zbiór opowiadań. Jestem na razie raczej rozczarowana.
Mam też jeszcze jedną książkę. Kupila ja mama dla siebie. Ja zerknęłam i uznalam za bardzo interesującą. Przy okazji zdałam sobie znowu sprawę, ze jestem w duszy wiedźmą. Wiedza tajemna jest mi bliższa od Biblii i wyssałam ją z mlekiem matki z tym, ze moja mam uznaje czarną magię, a ja nie.. Nie jestem pokorna, nie gloryfikuję cierpienia ani macierzyństwa i nie uznaję wyższości mężczyzn. Do tego stawiam karty, zerkam w kulę, wierzę w astrologię i jestem Mistrzem Reiki. Za nic z tego nie zrezygnuję. Częściej robię rytuały niż odmawiam rożaniec. Jaka więc ze mnie katoliczka? Niby święta celebruję, ale kiedyś w okresie świąt, świętowali też np. dawni Slowianie i katolicyzm z tych świąt zapożyczył niektore zwyczaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam