U mnie piękny śnieg. Przed chwilą odśnieżyłam. Jeszcze idziemy na spacer z Mikusiem. Kocham zimę, ale tylko taką ze śniegiem i lekkim mrozem. Krajobraz jest taki romantyczny jak z pocztówek. Dziś w nocy ma być -10 stopni. To już nie przelewki. Boję się o bezdomne zwierzęta. U mnie jest słoma w komórce dla nich. To jakieś schronienie. Ma być jeszcze budka. Chcę odebrać od znajomej w czwartek. Do mnie przychodzą dwa koty. Chyba kocurki. Wystawiam jedzenie i picie. Wołam, ale się nie pokazują. Rozumieją i za chwilę jedzenie znika.
Koniec pilnych prac na dworze u mnie. Coś jeszcze może będzie, ale już bez spiny. Wczoraj zamknęłam sezon. Było wino...:) Od dziś już moje wakacje. Będzie więcej czytania, będą filmy, będzie dzierganie i malowanie, kursy i więcej spania. Sezon na pracę zacznę w marcu. U mnie idzie zgodnie z rytmami natury. No przynajmniej się staram. W tym roku spóźniłam się o dwa miesiące. Koniec powinien być na początku października.
Nadchodzący tydzień będzie pracowity. Są prace do wykonania w domu. Kończę działalność z książkami. Jutro może będzie praca zawodowa, a jak nie to umyję okno u babci i podziałam z firanką. Okno chcę ozdobić. Ma żyć.
Snieżusia boli łapka. Robię Reiki, ale może być konieczny wyjazd do weterynarza.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam