Srodek tygodnia. Szybko leci i urlop Krzyśka się kończy. W sobotę idzie do pracy. Jutro jedzie do Ryk na groby, a ja się denerwuję drogą jak zwykle.
Jutro jadę z Majusią do weterynarza, bo chyba znowu z ząbkami coś nie tak. Czasem miauczy przy jedzeniu i unika chrupek. Może być konieczny zabieg czyszczenia zębów, bo jest trochę kamienia. Koteczka ma ponad 9 lat i martwię się trochę. Koteczka jest cudowna. Często leży u mnie na kolanach albo na moim ramieniu. Nie chcę, żeby cierpiała.
Pracy na dworze ubywa. Zostały dwie palety i trochę badyli przed domem do wycięcia. Do końca tygodnia chcę skończyć, bo w przyszłym tygodniu zmiana pogody. Nawet deszcz ze śniegiem zapowiadają. Jutro może sąsiad przyjdzie wyciąć świerka, bo zgodę dostałam. Tuję chcę przyciąć, a dwa świerki wyciąć całkiem. Będą na opał. Szkoda mi ich, bo sama sadziłam i piękne są.
Ostatnio już działam aby sprawić sobie przyjemność. Maluję obrazy i słucha audiobook. Audiobook bardzo ciekawy. To czasy młodości mojej babci, ale babcia miała złote życie w porównaniu z kobietami z książki. Skończyła średnią szkołę, nie głodowała, w domu nic nie robiła i wygodnie mieszkała. No ale babcia nie ma pochodzenia chłopskiego. Tata był synem organisty i właścicielem sporego zakładu stolarskiego. Mam pochodziła z rodziny mieszkającej w dworku i pracowała jako położna.
Czekam na moje wakacje. Będzie więcej przyjemności. Czeka audiobook Ziemianki, Służące oraz książka Szczodre gody do skończenia. Czeka malowanie, pisanie wierszy.
Ostatni obraz...:) Dziś może skończę kolejny...


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam