Przed zimą musimy też to i owo kupić. Choćby wiadro na węgiel i szuflę do odśnieżania. Ciekawe jak ją w autobusie przywieziemy. Musimy też wkrótce kupić węgiel oraz dla mnie kurtkę zimową, a dla Krzyśka buty.
Dziś Krzysiek ma wolne i jedzie po zakupy. Ja będę pisać i wróżyć. W międzyczasie będę działać w pracowni. Bombki plastikowe bardzo mi przypasowały. Fajnie się je zdobi. Natomiast konturówki, które ostatnio kupiłam chyba będę musiała wyrzucić, bo nie mam siły naciskać buteleczek tak by równe wzorki wychodziły. Albo ja jestem zbyt słaba, albo substancja jest zbyt gęsta. Ech...
Jutro już będzie dzień bardziej aktywny, bo w środę wyjeżdżam i muszę się przygotować. Wrócę w czwartek. Trochę się tego wyjazdu obawiam. Nie bardzo wiem jak się ubrać, żeby nie zmarznąć. Boję się też zostawić Maję. Wprawdzie ona już jest zaprzyjaźniona z prawie wszystkimi kotami i z Pikusiem i nawet z kotami już je, ale trzeba ją jeszcze dodatkowo dokarmiać mięsem, bo musi nabrać ciałka przed zimą. Nie wiem czy Krzysiek nie zapomni. Kuszą mnie warsztaty 2 dniowe ale Krzysiek się nie zgadza. Nie zgadza się też na dwa warsztaty w miesiącu, a na zajęcia np. z malarstwa sztalugowego w ośrodku kultury też nosem kręci.
Maja nie ma już pcheł. Dostała pierwszą dawkę preparatu na robaki, a wczoraj po raz pierwszy miała czyszczone uszka i zaaplikowałam jej maść na świerzbowca usznego. Wszystko zniosła dobrze. Wczoraj odkryła piec i wygrzewała się pod nim kilka godzin. Odwiedza też kuwetę. Ulżyło mi...Jest dobrze...
Śliczne bombki :))
OdpowiedzUsuńdzięki... :)
UsuńJesteś jednym słowem zabiegana. Miłego wyjazdu i wszystkiego dobrego dla Mai!:)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo ładne bombeczki.
dzięki... :)
Usuń