Codzienność

Codzienność

piątek, 5 października 2018

Piątek

Jesień już widać nawet u mnie, bo winobluszcz i sumak przebarwiają się pieknie. Jest zimno i od kilka dni palimy w piecu. Na razie tylko drewnem. Koty korzystają. Leżą porozkładane na całą długość i wygrzewaja się. Już zapomniałam jak te szelmy lubia ciepło. Cały czas zbieramy orzechy u jabłka. Orzechów jest bardzo duzo. Będziemy jeść całą zimę...



W przyszłym tygodniu ma być cieplej i dobrze, bo u mnie jeszcze trochę pracy zostało na dworze. Na pierwszy ogień pójda dachy. Dziś mamy skończyliśmy rabatkę. Na przyszły tydzień została ostatnia. Jutro Krzysiek wyrzuci ziemie z reszty donic. Jeśli się uda to w przyszłym tygodniu stanie tez ściana. Później będzie malowanie pokoju dziennego. Oczywiście na biało. Gdy z tym będzie koniec pozostanie tylko zakup szafy lub biblioteczki.To ma byc stary mebel do malowania. Marwię się kto go do domu wniesie. Krzysiek będzie bezradny jak zawsze prawie i ja tym razem tez pomysłu nie mam. Sama na plecy przecież nie wezmę, a kurierzy przewaznie umywają ręce. :(

Ostatnio działam trochę robótkowo. Na pierwszy ogień poszła skrzyneczka. Ma stać w kuchni. Zachwyciło mnie ażurowe wieczko. Są jeszcze tego typu ażurowe deseczki pod obrazki i zegary. Może cos kupię... Jutro zajęcia z malarstwa.

A na koniec nowy wiersz i zmykam, bo trzeba pieczarki obrać do suszenia. Grzybów nie ma to niech chociaż pieczarki będą. 


Dotyk miłości


Dotknęła nas miłość
otuliła ciepłem
szeptałeś uwielbiam
pieszczoty spadały na ciało
jak rozżarzone krople
drżałam
falujące piersi
czekały na dotyk
namiętność rozchylała usta
barwiła policzki
mówiłeś że kochasz
i przestałeś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam