Lato odchodzi. Już po dożynkach. Niby jeszcze kwitną dalie i floksy. Niby jeszcze coś niecoś jest w ogrodzie i sadzie, ale dziś bardzo wyraźnie poczułam juz jesień. U mnie jest jeszcze trochę pomidorów i papryki. Teraz żaluję, ze nie mialam w tym roku kartofli. Teraz bym wykopała. W przyszłym roku chyba będą. Już rozmawiałam z moimi panami o skopaniu miejsca pod nie. Trzeba to będzie zrobić w październiku, ale najpierw trzeba wyplewić. Niestety nie mam dobrego nawozu. Trzeba będzie kupić suchy krowiniec.
Ostatnio spotkało mnie sporo przykrości. Są osoby w okolicy, ktore mi szkodzą. Ktoś mi zniszczyl orzech włoski, bo usycha. Chyba został podlany olejem. Orzechy muszą być dwa i chyba już ten drugi też nie będzie owocował. Szkoda, bo owoce mnie cieszyły. Kilka lat temu ktoś mi wyciął owocująca śliwę i zniszczył jabłoń. Kilka dni temu też ucierpiały zwierzęta, którym wystawiam wodę w lecie. Ktoś wylał wodę i wyrzucił miskę. Nie rozumiem tej podłości. Ja żyję sobie spokojnie, nieco na uboczu i nikomu w drogę nie wchodzę. Skąd więc ta zlość na mnie albo na moją rodzinę.
W przyszłym roku muszę koniecznie postawić nowe ogrodzenie. Zdecyduje się chyba na betonowe, bo nie przetną tak jak pocieli siatkę. Niestety wydatkow będzie dużo i nie wiem czy dam radę.
Jutro Krzysiek jedzie po ostatnie owoce na dzemy. Kupi jabłka i gruszki.
Nie rozumiem i ja...Są niestety osoby,które nie wiadomo czemu nie lubią ludzi spokojnie żyjących.Robienie komuś przykrości sprawia im radość.Bardzo współczuję i serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńdziękuję za wsparcie...:)
UsuńPostrasz,że jest zamontowany monitoring
OdpowiedzUsuńSmutne masz ostatnio te epizody... Jakim trzeba być człowiekiem, żeby takie przykrości robić... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń