Kupiłam sobie trochę ciuchów w tym kilka uzywanych swetrów. Muszę byc uzywane, bo je strasznie plamie farbami. Na zajęcia z malarstwa też wkładam rzeczy uzywane. Te osoby, ktore chodzą ze mną w większości wkładaja fartuchy i dopiero malują. Ja nic takiego nie mam i maluję w czym przyjezdzam na zajęcia. Ostatnio poplamiłam nowa tunikę i getry. Kupilam też płaszczyk i beret. Berety nosiłam kiedyś, gdy bylam jeszcze młoda. Nawet je lubię. Zobaczymy jak mi sie będzie je teraz nosić.
Prace w domu i koło domu posuwaja się do przodu. Krzysiek opróżnił donice, a Sebastian zamknął okienka. Schowali wąż i tym samym wszystko co trzeba było koło domu prawie skończone. Trzeba jeszcze tylko sprzątnąć doniczki po kwiatkach i to już wszystko. Sebastian pociął mi juz podkłady pod malowanie na szkle. Muszę jeszcze poszukać wzorów i wydrukować. W domu jeszcze jest montowanie alarmów i naprawa zamka. Pojedzie w czwartek.
Jutro powinnam jechać na zajęcia z malarstwa. Maluję pejzaż jesienny. Jeszcze dwa wyjazdy i chyba skończę. Powinnam usiąść nad szkicami, ale to dopiero po wyjeździe Sebastiana.
łza
zalśniła diamentem
spłynęła jak wartki potok
potrzeba było tylko chwili
by dotknęła duszy
tamy runęły
i już nic nie jest jak dawniej
Niedziela była piękna...niestety u mnie klapa..pół tygodnia --> włącznie z niedzielą przeleżałam.:/ Tyle do ogarnięcia, taka pogoda...a ja chora.:(
OdpowiedzUsuńObserwuję :*
Podziwiam to jak się rozwijasz. Do zimy jesteś już przygotowana , u nas jeszcze donice pełne i pelargonie są jeszcze na oknach. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń