Po powrocie ze spaceru zabrałam się za przygotowywanie kolacji czyli bułek z cebulą i pieczarkami... Wyszły bardzo smaczne choć lepsze by były z dodatkiem ziaren słonecznika...
Bułki
5 pieczarek
2 cebule
szklanka letniej wody
1/4 szklanki oleju
łyżeczka cukru
łyżeczka soli
zioła/u mnie tym razem cząber/
1/4 paczki drożdży
3 szklanki mąki 650
mak do posypania i lub słonecznik
Pieczarki i cebulę pokroić drobno i poddusić na oleju. Wodę wymieszać z cukrem, olejem, łyżką mąki, dodać drożdże rozmieszać i postawić na pół godziny do wyrośnięcia/u mnie koło pieca/. Mąkę wymieszać z solą, ziołami, dodać zaczyn i odstawić na 30 minut. Po tym czasie formować bułki, nadziewać i układać na blasze wysypanej mąką, tak aby się nie stykały. Pomoczyć wodą i posypać makiem i słonecznikiem. Wstawić do piekarnika na 20 minut. Piec w temperaturze 200 stopni do zrumienienia.
Fasola
1/2 kg fasoli jaś
2 spore cebule
mała papryka
duży ząbek czosnku
liść laurowy
3 rosołki
przyprawa do dań z fasoli/zioła/
1/2 puszki groszku
koncentrat pomidorowy
chili
papryka w proszku
spora tarta marchew
łyżka mąki
Fasolę namoczyć dzień wcześniej i podgotować. Dodać pokrojoną cebulę, czosnek,paprykę i startą marchew oraz rosołki i gotować do miękkości. Dodać przyprawy, koncentrat, groszek bez zalewy i jeszcze chwilę pogotować. Zaprawić mąką.
Dzisiejszy dzień był bardzo pracowity i sporo zaległych spraw i tych bieżących udało mi się załatwić. Po pierwsze wyjazd na pocztę z krzyżówkami dla wydawnictwa oraz dwoma horoskopami i wpłatami za kupione na allegro książki w tym jedną o wyrobie biżuterii i jedną o działce. Po powrocie mimo psychicznego zmęczenia ruchem i hałasem umyłam okno, wyprałam kapy z 3 foteli, napisałam wiersz i zrobiłam kolczyki i to aż 5 par w tym jedne wyjątkowo cudne z drewna, kamieni i muszli. Przesadziłam też 3 kwiatki choć nie bardzo pora na to i posypałam część warzywnika wapnem. A za chwilę mam jeszcze zamiar skończyć zamotkę na szyję, którą zaczęłam robić w sobotę...A w nocy mam jeszcze zabieg reiki dla mężczyzny borykającego się z problemem alkoholowym. Tak sobie myślę, że trzeba by też mu zaproponować oczyszczanie wahadłem albo woskiem bo coś mi się wydaje, że problem jest dość mocno zakorzeniony a pora na oczyszczanie odpowiednia bo księżyca ubywa...A jak to nie pomoże to można jeszcze spróbować zabiegów uzdrawiania pranicznego...
Spokojnej nocy...
pracowicie...ale akumulatory chyba naładowane na takim spacerze w lesie :)
OdpowiedzUsuńciekawa tej zamotki jestem :)
pozdrawiam!
Tak w lesie można odpocząć a zamotka prawie gotowa to zdjęcia wstawię...
UsuńPiękna ta jesień na Twoich zdjęciach :) Grzybobranie się nie udało, ale wszystko inne chyba tak? Ilość Twoich zajęć jest imponująca :)
OdpowiedzUsuńZ tym zajęciami to tylko tak wygląda bo przecież nie pracuję zawodowo i 8 godzin albo i więcej poza domem nie spędzam...
UsuńPoza tym w domu i otoczeniu zawsze jest coś do zrobienia :)
UsuńTeraz u mnie szczególnie natłok bo trzeba się przygotować do zimy...
UsuńWstyd się przyznać? W takim razie zgaduję: o 12-tej, skoro świt? Ja tam miewam:-).
OdpowiedzUsuńczytasz w myślach...
UsuńWspaniały spacer. Zapracowana niesamowicie jesteś. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię działać i ręce mieć zajęte. Lubię też widzieć efekty swoich działam i pewnie dlatego sprzątać nie lubię bo zaraz trzeba od nowa,,,
UsuńWreszcie mam naprawiony Internet, to będę mogła spokojnie zaglądać...
OdpowiedzUsuń