Codzienność

Codzienność

sobota, 27 sierpnia 2016

Ezoterycznie, nauka, zapasy i bieda...

Nadal działam intensywnie na polu ezoteryki- wróżę, uczę się( Kurs tarota i karty klasyczne), czytam. Przyszło mi kilka książek. Ostatnio pracuję z dwiema- 365 rozkładów tarota oraz Podręcznik kart Lenormand. Ta pierwsza to niezwykle interesujące rozkłady na każdy dzień. Codziennie robię sobie kilka. Niektóre są bardzo poruszające. Ta druga też jest świetna. Temat ujęty szczegółowo w interesujący sposób. Karty Lenormand dopiero poznaję. Zachwyciły mnie. Dają bardzo konkretne odpowiedzi. Chyba dojdę z nimi do porozumienia dość szybko, bo są intuicyjne. Za karty cygańskie się jeszcze prawie nie wzięłam. Ledwie zerknęłam. Też są intuicyjne, ale podręcznik do nich jakoś do mnie nie trafia. Nic na siłę. Kiedyś trafi.
Co do kursów to nadal mnie kuszą. Z ostatniego warsztatu jestem bardzo zadowolona. Sporo się nauczyłam. Teraz czekam na następny. Może wybiorę chromoterapię. Nęci mnie też kurs rozwijania intuicji. Jest blisko, ale trwa długo i nie wiem czy kondycyjnie dam radę. Czy kręgosłup tyle wytrzyma bez przerwy na relaks. Zaczęło mnie też bardzo nęcić studium psychotroniki. Trwa 2,5 roku i zajęcia odbywają się co drugi weekend w Katowicach. Problem tylko, że nie w centrum i trwają do 19. Boję się Katowic wieczorem zwłaszcza zimą. Byłby więc problem z dojazdem, bo na taksówki z Katowic mnie po prostu nie stać. Krzysiek o studium nawet słyszeć nie chce- koszty, dojazdy no i wytyka mi wiek i to, że do pracy poza domem się nie wybieram to i nowy zawód mi niepotrzebny. Jest też kurs psychotronika w eskk z egzaminem. Sporo kosztuje, ale to trzy kursy w jednym- psychologia, parapsychologia i do wyboru tarot albo astrologia. Pomyślę może o tym by robić go etapami tzn. najpierw parapsychologię, a później psychologię. Tarot już prawie skończyłam, a na astrologię się nie piszę, bo horoskopy robię od 30 lat. Zawodu nie zdobędę ale wiedzę owszem. Do pracy w domu powinno wystarczyć...

Przetwory robię nadal. Dziś i jutro dżemy, a w poniedziałek ostatnia partia fasolki. Dżemów będzie sporo, bo dostałam od koleżanki po reklamówce gruszek i jabłek. Zawsze z dżemami mam dylemat czy robić z dżemixem czy bez. Niby dżemix to chemia, ale za to cukru mniej i to sporo, bo ja kupuję te 3:1. W przyszły weekend zaczynam robić sosy. Najpierw chiński, a później meksykański. Później już we wrześniu kupię jeszcze grzyby. Część wysuszę, a część zamrożę. To będzie koniec zapasów o ile nie będzie wysypu opieniek w tym roku. Lubię mieć sporo przetworów i innych zapasów. Gdzieś mam takie przeświadczenie, że z nimi bieda mi nie straszna. Czemu się tak biedy boję nie wiem, bo nigdy jej nie zaznałam. Całe życie żyję raczej skromnie, ale nie biednie. Chyba muszę ten problem przepracować...

 

9 komentarzy:

  1. To dość subiektywny pogląd, czy jest jest się biednym, czy tylko skromnie sytuowanym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i z subiektywnego punktu go rozpatruje

      Usuń
    2. BIEDA TO STAN UMYSŁU, a nie sporej przestrzeni w portfelu.

      Usuń
  2. Liczy się bogate życie wewnętrzne:)

    Ja kocham robić przetwory i wszelkiego rodzaju zapasy. Może dlatego, że zawsze miałam daleko do sklepów:):):) a do spiżarni blisko:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś miałam blisko i i tak robiłam przetwory...

      Usuń
  3. Ja mam blisko do sklepów, a zapasy robimy. Nie lubisz chodzić na grzyby? ja bym mogła codziennie. Nawet z wczasów przywiozłam ich trochę. Na tarotach się nie znam, choć zawsze lubiłam ezoterykę, czytałam też systematycznie Wróżkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwielbiam chodzić na grzyby, ale musi ich być sporo, a u mnie w lesie nie ma. Sa za to zuchwałe dziki...

      Usuń
  4. Jesteś typową kobiet. Większość z nas jak dalece nie wyfruwałaby marzeniami w przestworza, tak na prawdę mocno stąpa po ziem. Znaczy się: zapas żarełka w spiżarni musi być.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam