Codzienność

Codzienność

niedziela, 14 sierpnia 2016

Garść nowin...

Dwa dni temu pisałam i już mi się trochę nowości nazbierało, którymi się chcę podzielić.Po pierwsze zakupy. Przyszła mi kurtka jeansowa z bonprix. Tym razem przyszła bardzo szybko. Mnie się podoba i dobrze się w niej czuję. Krzysiek twierdzi, że ma ohydny kolor. Cóż rzecz gustu. Ja łososiowy lubię. Przyszły też kolczyki i są piękne. Kupiłam poza tym książki. Obie z technik wróżenia. Jedna o kartach cygańskich i druga o klasycznych. Co prawda wróżę, ale dobrze jeśli wiedzę poszerzę.
Po drugie praca Krzyśka. To mnie gryzie, bo umowę ma podpisaną tylko do końca września. Później teoretycznie powinna być przedłużona, ale czy będzie? Problem jest też taki, że zakład wygrał przetarg tylko do końca grudnia br. Później nie wiadomo. Gdyby Krzysiek pracę stracił to innej prawdopodobnie nie znajdzie, bo on musi pracować w zakładzie pracy chronionej. W normalnej pracy sobie nie bardzo radzi. Zakładów pracy chronionej w okolicy nie ma, a dojechać nie ma czym, bo prawa jazdy nie zrobi.

Po trzecie kot. Kot pojawił się niedawno. Jest już zabiedzony, ale nadal piękny - brązowy z rudym. Ktoś go pewnie wyrzucił albo się zgubił w okresie rui i do domu trafić nie może. Biega po podwórkach, szuka domu i rozdzierająco płacze. U mnie był już dwa razy. Mama wystawia mu jedzenie. Karmi go też koleżanka. Nawet by go sobie chętnie zostawiła, ale jej kotka seniorka strasznie go gryzie. Biedak się boi. Mnie pęka serce. Wziąć do domu go nie mogę, bo jest przyzwyczajony do wychodzenia no i Krzysiek się nie zgadza. Jeśli nie znajdzie się dom do września, może moja mama go weźmie albo wpuszczę go do sieni ryzykując awanturę z Krzyśkiem. Zginąć mu jednak z zimna nie dam. No i problem...
A na koniec wiersz i parę zdjęć z ogrodu...


Już czas

lato odchodzi bezszelestnie
zabierając zapach maciejki
i skoszonej łąki
jeszcze wczoraj
brzemienne kłosy
witały mnie na polu


dziś ściernisko
kłuje mi stopy
a kępy nawłoci
otwierają drzwi jesieni

chłodne poranki
otulone mgłą całującą czule
świerk przed domem
i ostatnie floksy
szepczą o przemijaniu
bociany sposobią
się do lotu
już czas










7 komentarzy:

  1. Witaj! Na drugim zdjęciu jest piękny czarny koleus(?). Ma taki kolor w rzeczywistości? Wiesz co to za odmiana? Szukam takiego juz długo.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo nastrojowy wiersz.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiersz i te piękne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne wiersze piszesz...
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam