Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 3 października 2016

poniedziałek

Wczoraj zaspaliśmy z Krzyśkiem oboje. Obudził mnie Józek ciągnąc za włosy. On to potrafi. Łapie w pyszczek kilka moich włosów i solidnie ciągnie. Robi to tylko rano gdy nie wstają długo, a on jest głodny. Ostatnio Józek stał się prawdziwym zabójcą myszy. W jeden dzień złapał aż trzy. Wszystkie zabija od razu. Oczywiście nie zjada tylko gdzieś porzuca. Raz znalazłam mysz na oknie, a raz na łóżku w sypialni. Krzysiek go już naturalnie lubi. Zwłaszcza za te myszy. Jest praktyczny. Według niego kot jest po to, żeby myszy łapać. Nic dziwnego, że ma takie podejście wychowywał się na wsi, gdzie koty były trzymane właśnie po to by myszy łowić. Sebastian jest tego samego zdania. On uważa na dodatek, że kot powinien mysz zjeść. A fe. Dla mnie koty są do kochania, przytulania i towarzystwa. Staram się nie myśleć, że są drapieżnikami, a myszy mi szkoda. Czasem mnie drażnią gdy robią szkody, ale generalnie je lubię. Kiedyś miałam nawet białą. To było słodkie stworzonko. Przystawiałam ją do nosa, a ona smyrała mnie swoimi maleńkimi wąsikami. Lubiła siedzieć u mnie na dłoni. Miała różowe uszka w środku, nosek i łapki oraz czarne jak onyksy oczka.



Wczoraj odpoczywałam. Sporo spałam, gadałam z Sebastianem. Napisałam haiku. Przeczytałam swoje stare opowiadania, poczytałam wiersze na portalach. Trochę wróżyłam, a po południu zrobiłam ostatnie w tym roku przetwory- sos pomidorowy.
Dziś już pracuję - wróżę i piszę teksty. Na razie tylko te na portalu z pożyczkami. Czy coś innego się trafi nie wiem. Po południu powinnam zrobić oczyszczanie czakr i aury wahadłem komuś kto jest w potrzebie. 

Jesień zagościła już na dobre. Słońce już nie przypieka. Dziś jest chłodniej, pada deszcz. Winobluszcz zaczął przebarwiać się na bordowo, a i sumaka liście powoli zmieniają kolor. Liście winogronu, paproci i orzecha zaczęły przysychać. Nawłoć zbrzydła, dalie tracą liście. Coraz więcej marcinków kwitnie. Noce są już chłodne. Ja nie marznę, bo śpię już pod kołdrą, a nie pod kocem. Pikuś ostatnio drżał jak wrócił rano z dworu, a wyszedł przecież tylko na moment. Chyba czas aby do koszyka w sypialni w którym śpi włożyć pierzynę. Niech mu będzie ciepło. Młodzieńcem już nie jest.
Czas też zadbać o moich mężczyzn. Obaj pracują na dworze i obaj o siebie nie dbają. W dodatku są uparci i nic na odporność brać nie chcą. Sebastian ostatnio kasłał przez dwa tygodnie i żadnych leków brać nie chciał. Stwierdził, że samo przyszło samo pójdzie. Przeziębia się często i dość ciężko chorobę przechodzi. Choruje nawet w lecie. Chyba muszę kupić mu chociaż cerutin i zmusić go do brania. Krzysiek znowu od deszczu i zimna dostaje kataru i chodzi z załzawionymi oczami przez kilka dni. Też mu kupię cerutin. 


winobluszcz przy drzwiach
pierwsze czerwone liście
w twojej dłoni

czerwień liści
winobluszcz przy domu
zagląda w okna

szkarłat liści
winobluszcz przy płocie
drży na wietrze

2 komentarze:

  1. Jak robisz kochana ten sos pomidorowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na 1kg pomidorów biorę 1 dużą paprykę, 2 główki czosnku, 3 spore cebule, sól , cukier, ocet, olej, pieprz, papryke ostrą, paprykę słodką, oregano, bazylię. Nie ściągam skórki, ale można wszystko przepuścić przez maszynkę to wyjdzie pasta. Ja tego nie robię, bo używam do drugiego dania na obiad. Pasteryzuje 30 minut.

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam