Codzienność

Codzienność

środa, 17 stycznia 2018

trochę o zakupach, pracy, kocich uszach i piecu...

Piecokuchnię sprawdziłam i jednak jest z nią wszystko chyba ok. Paliłam sama i ani dymek nie poszedł i rozpaliło się za pierwszym razem. Zastrzeżenia mam tylko takie, że temperatura na piecu nie chciała powyżej 45 stopni wzrosnąć. Co ten Krzysiek w Wigilie zrobił, że tak kiepsko się paliło pojęcia nie mam. Chyba, że pogoda mu przeszkodziła, bo wtedy dusiło z góry.
Wczoraj kupiłam olej z pestek dyni. Tani nie był ale podobno zwalcza robaki i świerzbowca w uszach kocich. Coś musze z tymi uszami pokombinować. U mnie trzy koty mają i wyleczyć się tego draństwa nie da. Podawany był i Stronghold i adwokat. Te środki oczywiście nie naraz oba dostały wszystkie koty. Później dawka była podana jeszcze raz z dusza na ramieniu, bo niektóre koty po tych środkach maja biegunkę. Już ich chyba nie kupię, ponieważ są szkodliwe i bez czyszczenia uszu nie zadziałają i tak, bo jajeczka przetrwają w osadzie. Ja mam niestety trzy kotki, którym uszu wyczyścić się nie da ani ich obejrzeć. Dwie to koteczki prawie dzikie, a jedna bardzo bojowa i nawet dotknąć uszu nie pozwoli choć głaskanie lubi. Przez te trzy kotki świerzbowiec ciągle wraca. Czyszczę teraz uszy co kilka dni tym kotom, którym mogę. Osad w uszach mają dwa w obu i jeden w jednym uszku. Pozostałe mają uszka prawie czyste. Żaden kot się nie męczy, bo uszu nie drapią. Gdyby to się rozprzestrzeniało i nasilało to chyba będzie trzeba te trzy koteczki uśpić i wtedy im uszy wyczyścić. Tak mi radzi weterynarz o ile chcę to draństwo do końca zwalczyć ale się boję...

Nadal dużo piszę. Teoretycznie na szafki kuchenne dolne już zarobiłam. Na niektóre pieniądze jeszcze czekam. Muszę jeszcze zarobić na transport. No i nie wiem czy części pieniędzy na coś innego nie stracę. Na razie się pilnuję. Może za tydzień jak dobrze pójdzie je kupię. Jak przyjdą to się je w mieszkaniach po babci skręci i będą czekać na remont. Od razu też zacznę zbierać na trzy górne. Te chcę kupić o ile przeszkód nie będzie w lutym. Remont planuję może w maju. W lecie powinnam też zrobić remont dachów nad dwoma drewutniami i nad komórką. Te dachy nad drewutniami są konieczne już. Ten nad komórką może ostatecznie poczekać na przyszły rok.

Wczoraj był sądny dzień. Krzysiek wrócił z pracy późno i od razu wysłałam go spać, bo była przed nim następna nocka. Spał 4 godziny. Ja go musiałam wyręczyć z pracą w domu. Musiałam przynieść węgiel i drewno i rozpalić w piecu. Dałam sobie radę z tym ale z trudem i później byłam z siebie nawet dumna...:) Moja mama robi to codziennie, a ma 77 lat prawie. Ona jednak nigdy przed wysiłkiem fizycznym nie uciekała...Nie to co ja... Krzysiek dodatkowo mnie rozpieścił. Muszę chyba trochę o kondycji pomyśleć, bo przecież musze być samodzielna...Tylko jak...

6 komentarzy:

  1. Na uszy to tylko chyba Oridermyl i to długo trzeba podawać i codziennie..Męczyłam się z kotem dość długo, uproczywie wracało, ale dało rady.
    Oj trzeba myślec o kondycji :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. U moich kotów pomogła kombinacja crotamitonu w płynie i leku przeciwgrzybicznego. Obyło się bez szczepionek ale okolice uszu były wykcrotaminowane solidnie tym płynem. Trzeba jakoś dziczyznę podejść bo zabieg musi być parę razy powtarzany, nie ma zmiłuj. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziczyzne podejdę chyba 2 z 3. Ostatniej się nie da bo zagryzie i zadrapie:(

      Usuń
  3. świerzbowca ciężko jest się pozbyć, gdy zainfekowanych jest kilka kotów żyjących w grupie. Leki należy zaaplikować wszystkim w tym samym czasie i następnie powtórzyć zabieg po jakimś czasie, bo jednorazowa aplikacja to za mało. świerzbowce mogą pozostać w otoczeniu i ponownie zainfekować koty, no i jeden może zainfekować drugiego. Czyszczenie uszu to konieczność. Przyjęłam w spadku kotkę z nieleczonym świerzbowcem, który tak zatkał ucho, że doszło do zapalenia ucha. Ropa zaczopowała ucho, infekcja doszła aż do błędnika i kotka przewracała się, bo miała problemy z koordynacją ruchową. O bólu nie wspomnę. Leczenie trwało 6 miesięcy, po kilka wizyt w gabinecie tygodniowo. Niekończące się serie zastrzyków, kotka balansowała na granicy życia i śmierci, bo infekcja dotarła do mózgu. Teraz jest już zdrowa, ale cała moja kocia piątka nadal ma jakiś brudny osad w uszach, czyszczę uszy systematycznie, badanie laboratoryjne niby nie wykazało obecności świerzbowca, ale sytuacja nie jest idealna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje nie maja dużo, ale uszka u niektórych trochę brązowe. czyszcze tym co pozwolą:)

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam