Codzienność

Codzienność

niedziela, 18 lutego 2018

niedzielnie ale nie bezczynnie

Zima powoli odchodzi. Mam nadzieję, że ekstremalnych mrozów już nie będzie. Lekka była w tym roku u mnie.W centralnym do tej pory paliłam trzy razy i chyba z trzy razy włączyłam grzejnik w sypialni. To wystarczyło. Nie zmarzłam specjalnie w tym roku mimo diety wegetariańskiej i dobrze. Te kilka chłodnych nocy, które mają nadejść jakoś zniosę. 

ostatni bal

Krok za krokiem
leciutko na palcach
sunę miękko w korowodzie
dźwięki kokietują uszy
w twoich ramionach
rozbiegana nieuchwytna
stapiam się z rytmem ponad czasem
to frunę
to gnam na zatracenie
niespójne dłonie pieszczą powietrze
oddech tętni pasją i goni spojrzenie
myśli nie szukają sensu
i tylko mi żal
że to ostatni taniec

Wiersze piszę nadal. Ostatnio na konkursie w grupie na Facebooku mój wiersz zajął I miejsce. Strasznie się cieszę, bo konkurencja była duża i poziom wyskoki. Kilka dni temu zgłosiłam się do kolejnej antologii. Tym razem to wiersze o przyrodzie. Lubie takie pisać. W zasadzie to ja piszę tylko o miłości, przyrodzie, przemijaniu i erotyki. Chyba tez kiedyś wezmę udział w antologii z wierszami typu modlitwy z tym, ze ja chce napisać o aniołach.

Ogień i lód

 płonę spalam się 
nienasycona rozedrgana 
 tęsknota wibruje żarem 
pobudza wciąż i wciąż 
czekam na twoje dłonie ciało wargi 
to pokusa 
patrzysz na mnie 
skąd ten chłód 
skąd zimny błysk 
przekleństwo milczenia 
nie tak miało być 
i tylko naszych nocy mi żal 
i spełnienia wrzącego od uczuć 





Jutro warsztaty ikony. Dziś mam przygotować deskę. Mam ją przeszlifować papierem ściernym. Trochę mi z tym zejdzie, bo deska spora. Później może namaluje kolejną akwarelę. Może kwiaty.

11 komentarzy:

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam