Codzienność

Codzienność

czwartek, 9 sierpnia 2018

czwartek

Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo trudny ze wzgledu na upał. Rano wyjechałam z domu na zajęcia. Było jeszcze dość chłodno, ale wracałam wtedy gdy żar lał się z nieba. Za kilka dni może będzie juz chłodniej i oby upały nie powróciły. Na razie nic prawie nie robię, bo ledwo żyję.

Przez te upały waga przestała spadać, a raczej sie waha. Okropnie mnie to denerwuje. Chciałabym juz bardzo być lżejsza, a tu klops. Tak sobie myśle, ze jeszcze kilo, dwa i się uspokoję, by nabrać oddechu. Na razie odrzuciłam węglowodany typu ziemniaków, kasz, makaronów. Nie jem fasoli, jajek itp. Zrezygnowałam nawet z masła. Gdyby nie odrobina śmietany to by to była dieta dr Dąbrowskiej. Akurat na upały. Chcę tak dojść koniecznie do 89 kg. Później zobaczę co dalej ale już będzie mniej nerwowo chyba. Wszystko będzie jednak zależeć od pogody i tego czy waga będzie spadać. Jeśli nie to chyba trzeba będzie spróbować stopniowo zwiekszyć kaloryczność i po jakimś czasie zacząć od nowa. Niektórzy mi radzą spokojnie przeczekać, ale ja niecierpliwa jestem i się miotam.
Skończyły mi się zioła na wątrobę i kamicę. Teraz piję mieszankę na serce i ciśnienie. Ta mieszanka jest w smaku lepsza niż poprzednia. Poprzednia zawierała mniszek, który jest okropnie gorzki. Kolejne zioła będą na stawy i kręgosłup, a konkretnie bóle. Ja w zasadzie cały czas piję zioła. Mam do nich zaufanie, a smak mi nie przeszkadza. Kiedyś kupowałam zioła w sklepie stacjonarnym, a obecnie kupuje w internecie. Czasami trochę ziół zbieram. W tym roku zebrałam tylko forsycje i pokrzywę.

Miała być juz w tym tygodniu praca przy dachach, ale ze wzgledu na upały przełozyłam ją na przyszły tydzień. Nic nie robimy tez w ogródku. W tym roku zbiory tez u mnie kiepskie. Wszystko rosło, kwitło, a owoców bardzo mało. Trochę było pomidorów i papryki ale ogórków było 8, a kwitły jak wściekłe. Ziemia była dobra. Były zasilane i podlewane. Chyba po prostu ręki nie mam i czas się poddać. Szkoda kosztów, zaangażowania i nadziei. W przyszłym roku warzywnika chyba nie będzie. Skupie się na krzewach, kwiatach i sadzie. To musi wystarczyć. Tylko jak się przestawić z marzeń o wsi na akceptacje zycia na przedmieściu. Chyba trzeba będzie pomyśleć o pomalowaniu na kolorowo domu i o trawniku zamiast łąki. Nie podoba mi sie to...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam