Jestem po dwóch dniach pracy. Dziś pracuję tylko jako doradca ezoteryczny. Nie mam pracy dodatkowej. Jest więcej pracy w domu za to. Chciałabym sprzatnąć u mamy w łazience i moze choć w jednym korytarzu. Do tego książki i szyba w pokoju dziennym, bo koty odbiły łapki. Mam też zadzwonić do fryzjerki, bo chcę iść wkrótce. Nie wiem kiedy, bo babeczka jest po operacji i mogą być problemy z samopoczuciem. Niby ja tylko obcinanie, ale i przy tym trzeba stać. Włosy zostawię dłuższe. Tak się lepiej czuję. Bardziej kobieco.
Jutro pracuję jako ankieter...
Z diety wyszłam waga się waha 79,7-80,8. Jest dobrze. To granica nadwagi. Teraz do końca tygodnia będzie jedzenie normalne, a od poniedziałku dwa tygodnie diety zupowej, bo chcę uregulować jelita. Kolejny etap diety w lutym. Może pod koniec. Jeśli będzie waga 75-76 to będzie dobrze.
Zaczynam sprzatać na święta. Dziś chcę wyczyścić muszlę klozetową. Jest stara i znaleziona. Nic nie pomaga. Dziś spróbuję dawnych sposobów. Paczkę sody na noc i pół szklanki octu. Zwykle używam naturalnych, nietoksycznych środków, ale zdesperowana użyłam i Domestosu. To ostatnie podejście. Jeśli nie pomoże, zaakceptuję. Tylko to pozostaje. Na razie muszli nie zamierzam wymieniać.
Zaczynam ozdabiać przód domu. Kupiłam wrzosy, latarenkę solarną i anioła. W donicach będą gałązki świerku i metalowa kaczka. Okno u babci też już w planach...
Zastanawiam się czy nie pisać tu na bloga krótkich opowiadań o kotach.
Tu Suzunia i Snieżuś. Bardzo się lubią...
