Codzienność

Codzienność

wtorek, 21 czerwca 2016

Garść nowin i wiersze...

Ostatnio robię remanent w kwiatkach w domu. Część oddałam w dobre ręce. To ta część delikatnych i wymagających roślinek, które u mnie marniały i męczyły się. Nie były u mnie szczęśliwe męczone przez koty i zaniedbane przeze mnie. Odkąd stałam się bardziej leniwa nie chce mi się ich tak często podlewać i zraszać. Pozostawiłam sobie tylko te odporne - monsterę, dracenę, 2 hoje, agawę, drzewko szczęścia, aloes, sansewerię, szeflerę, geranię, kaktusy, grudnik i kaktusa wielkanocnego. Dziś kupiłam aloesa o takich okrągłych liskach w białe plamy i dwie draceny. Mam zamiar jeszcze kupić fikusy- o barwnych liściach i lirolistnego. Może sansewerię z barwnym obrzeżem i kalanchoe. Może jeszcze kliwię i papirus, bo ten rośnie w wodzie i spryskiwać go nie trzeba. Nie wiem co z pnączami. Bluszcze i cissusy u mnie się niszczą. Może jakiś filodendron by się sprawdził? Coś mogę kupić jeszcze, bo w niedzielę zarobiłam trochę na tekstach. Napisałam 10 po 1200 znaków z tematu turystyki. Nawet lubię pisać na ten temat. Nie lubię tematów gospodarczych, bankowych, motoryzacyjnych.

Kilka dni temu rozmawiałam z moim synem i zgodził się urządzić mi akwarium. Cieszy mnie to, bo bardzo lubię patrzeć na rybki. Wyciszają mnie. Akwarium mam duże, zamontowane w ścianie między dwoma pokojami. Mieści się w nim 11 wiader wody. Niestety nie chcą rosnąć w nim rośliny, bo jest zbyt wysokie i światło do nich nie dociera. Będę chyba musiała kupić sztuczne choć ich nie lubię...Może już w tym tygodniu akwarium będzie przygotowane na przyjęcie rybek...

Kilka dni temu kupiłam sobie w kiosku lakier do paznokci za 2,5 zł. Trzyma mi się już 4 dzień bez odprysku, a ten droższy, niby taki wytrzymały ściera się już po pierwszym dniu. No i jak tu wierzyć ekspedientkom w sklepie. W najbliższym czasie kupię sobie ten tańszy jeszcze z dwa odcienie. Inna sprawa, że moje paznokcie sporo muszą wytrzymać. Choćby takie farby akrylowe, którymi je non stop smaruję.

Ostatnio znowu piszę wiersze jak szalona, bo wena wróciła. Powstają wiersze o miłości i haiku...


Czemu…

Schwyciłam w dłonie smutek
melancholia dławi
nie potrafię już zliczyć chwil
pełnych żalu za straconą miłością

spójrz
dzień dogasa
zabierając z sobą moment szczęścia
nieuchwytny jak wiatr
jak woń jaśminu
w czerwcową noc

czemu poranki są tak samotne
a wieczory nie tulą
naszych serc
nie łączą ciał w jeden monolit
nie splatają palców


Dlaczego

Marzenia na skrzydłach motyla
suną w głębi serca
tęsknota wychodzi z ukrycia
śnię o twoim dotyku ustach dłoniach
piękno chwili trwa
słodkie jak pierwsze pocałunki
miłość odbiera rozum obezwładnia
 
wczoraj i dziś
jutra nie ma
ginie uwięzione w otchłani rozsądku
trudności się piętrzą kąsają duszę
żal pozostaje
 
dlaczego nie możemy
tulić w ramionach naszego szczęścia
dlaczego pożegnanie
czyha tuż za progiem
dlaczego…  


ranek w słońcu
krzak jaśminu pod oknem
mokry od rosy
 
nawałnica
kałuża pod jaśminem
biała od płatków
 
słodycz zapachu
z każdym krokiem bliżej
krzak jaśminu 

A na koniec wytworki...







 

8 komentarzy:

  1. Wszystko super.
    A jak rybki dogadają się z kotami? Nie ma ryzyka w tej kwestii?
    Życzę pięknego początku lata:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszą się dogadać...Koty nie będą miały dostępu...

      Usuń
  2. Początek wiersza jakby z mojej duszy wypływał, potem już poszedł w swoją stronę do kogoś innego. A ja się pytam kto rozdaje talenty, że jeden ma ich tak wiele a drugi ani jednego? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej tam talenty..Wszystkiego można się nauczyć :)

      Usuń
  3. Z prawdziwa przyjemnoscia zagladam do Pani bloga.Pisze Pani o zwyklych rzeczach w sposob magiczny.Zycze duzo dobrego.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam