Codzienność

Codzienność

wtorek, 9 stycznia 2018

Robaki, kocie sprawy i praca Krzyśka...

Mam problem z kotami. Po pierwsze robaki. Koty były odrobaczane jesienią. Koty na dwór nie wychodzą i są dorosłe więc miałam zamiar odrobaczać dopiero wiosną. Niestety zauważyłam, że Morus jest jednak zarobaczony. Kupiłam więc pyrantelum ilość na dwie dawki. Wybrałam ten lek, bo jest bezpieczny i skuteczny. No i jest w zawiesinie. To ma znaczenie, ponieważ nie tak łatwo leki w tabletkach kotom podać. Podałam jedną dawkę. Udało się choć trochę krwi się polało. Problem był z Onką ale zjadła z mięsem. Problem był z Suzi i niestety nie zjadła tyle co trzeba. Może nadal robaki mieć. Pikuś też zjadł swoją dawkę z mięsem. Jutro podam drugą dawkę leku. Martwię się o Suzi, bo nie ma jej jak leku podać. Jest dzika i dziczeje coraz bardziej :( Do weterynarza nie ma jej jak zawieźć, bo do transportera wejść nie chce. Pozostaje tylko kupić lek na kark ale czy będzie skuteczny?

Mam też trochę problemu z Majeczką, moją najmłodszą koteczką. Kicia mianowicie odsunęła się od nas odkąd dorosła i nie lubi być brana na ręce. Wzięta na ręce miauczy. To nie jest tak, że jest dzika. Nie jest. Po prostu nie przepada za kontaktem z ludźmi. Kotów też nie lubi. Ot taka indywidualistka z niej. Czasem przychodzi rano i włazi pod kołdrę albo układa się na mnie gdy śpię i tyle kontaktów jej wystarcza. Mnie trochę brakuje kontaktu. Chciałabym, żeby pchała się na kolana jak inne koty, żeby strzelała baranki i całowała ale nic z tego...:)

Kupiłam nowy transporter dla kotów. Tym razem jest solidniejszy. W tym starym mogę przewozić tylko Józka, bo jest spokojny i nie rzuca się. Stary to zasuwana torba i nerwowe koty  zamki rozsuwały. Nowy jest z wikliny. Powinnam dwie koteczki do weterynarza zabrać na przejrzenie ząbków. Obie są nerwowe...

No i na koniec praca Krzyśka. Wczoraj był po raz pierwszy i nie jest to to o czym myślał. Chciał być portierem, a jest ochroniarzem, który musi sporo chodzić z krótkofalówką. Chodzi około 8 godzin dziennie. To dużo. Bolą go nogi. Ma pracować tylko na noc. To by było dobre, bo by chyba pracował tylko 14 dni w miesiącu. Reszta by była wolna. Wczoraj gdy on był w pracy nie spałam całą noc. Położyłam się późno w pokoju dziennym, żeby nie przespać kuriera. Koty niestety były nieznośne. Majka wyciągała węgiel z wiadra i bawiła się nim, a Rozi wywaliła z bieliźniarki całą półkę pościeli. Wstałam i obie zamknęłam w przedpokoju. Niestety już nie usnęłam. Teraz czekam na Krzyśka. Spać pójdę gdy wróci...

6 komentarzy:

  1. Kotkom można podać lek w taki sposób, że zawiesiną zmieszaną z masłem smaruje się łapki, i kot-łakomczuch albo kot-czyścioszek zliże i masło i lek, i po krzyku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe czy wytrzyma w tej pracy, chodzić 8 godzin to dużo...
    A koty jak to koty, zawsze mają swoje zdanie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkładamy tabletkę do pyszczka, jedną ręką zamykamy pyszczek, drugą głaszczemy kota po podgardlu, co automatycznie wywoła odruch połknięcia. Mój patent na tabletki odrobaczające. Najlepiej podejść delikwenta znienacka, gdy śpi i nie spodziewa się niczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje niektóre dzikie i histeryki t tak się nie da:)

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam