Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 13 maja 2013

Bzy, zioła, wiersz, praca, boje w kuchni...i troszeczkę magii

I znowu kwitną bzy co mnie cieszy bo baaaardzo je lubię i czasem nawet zrywam do wazonu, choć nie przepadam za niszczeniem roślin bez potrzeby . U mnie na podwórku rosną w tej chwili dwa młode drzewka starej odmiany o jasnofioletowych, wonnych kwiatach i maleńki krzaczek, posadzony dopiero w zeszłym roku jesienią, z odmiany kwitnącej na biało. Te fioletowe już kwitną a ten biały w tym roku jeszcze  nie  ale i on zakwitnie jak przyjdzie czas, skoro się przyjął i ładnie rośnie. Bzy zdobiły moje podwórko od zawsze. Już gdy byłam dzieckiem pod oknem od kuchni mojej cioci rósł potężny krzak kwitnący co roku bardzo obficie na fioletowo. Krzak ten trwał, zdobił okolice domu i zapewniał schronienie nieraz kilku rodzinom wróbli a nam chłód w upalne dni lata aż kilka lat temu nagle bez powodu i zapowiedzi usechł pozostawiając gromadkę ,,dzieci'' i wspomnienia...Tak sobie czasem myślę, że moja babcia odchodąc zabrała go z sobą bo bardzo bzy kochała...

Przypomniał mi się wiersz napisany już chyba z rok temu...

Bez


wczesną wiosną
budzi się do życia
strojąc koronkę nagich gałęzi
w drobne jak kropelki pączuszki
zniechęcony chłodem
przysypia pod kołderką z resztek śniegu
czekając na ciepło
z czasem
ponaglany słońcem
wybucha
gąszczem żywo - zielonych listków
i kwiatami radującymi zmysły
pełnymi zwieszającymi się niczym winne grona
ciężkimi kiściami
i delikatnymi jak gwiazdki
o pięknej woni
wciąż przyciąga kusi i wabi
wiosną pszczoły spragnione nektaru
latem wszystkich złaknionych cienia
jesienią i zimą wdzięczne wróbelki
chętne posmakować nasion




Dzisiejszy obiad był smaczny i bardzo sycący a mianowicie kluski z fasolą z warzywami

kluski

2 szklanki mąki
szklanka bułki tartej
woda
sól
3 jajka

Mąkę i bułkę tartą wysypać na stolnicę,dodać jajka, sól i wodę/ostrożnie po trochu/ i wyrobić, stopniowo formuując w rękach każdą kluskę osobno. Kluski mają być podłużne, wielkości np. kopytek. Gdy wszystkie są gotowe, wrzucić na wrzątek i ugotować do miękkości około 6- 10 minut.

fasola jaś około szklanki
średnia marchew
średnia pietruszka
kawałek selera
sól
pieprz
tymianek
cząber
kolendra
duża cebula
olej

Fasolę zamoczyć i ugotować. Warzywa zetrzeć na tarce o dużych otworach, dodać pokrojoną cebulę, przyprawy i poddusić na oleju. Wymieszać z fasolą a następnie z kluskami.

Można podać też z kluskami kładzionymi albo w ostatecznośi z makaronem





A teraz kotleciki z pokrzywy.

listki pokrzywy sporo
sól
pieprz
jajko
bułka tarta
przyprawy ziołowe/gałka muszkatałowa u mnie/
olej

Pokrzywę opłukać, obgotować krótko i rozdrobnić, dodać jajko, przyprawy i bułkę tartą. Formować niewielkie kotleciki, obtaczać w bułce i smażyć na rozgrzanym tłuszczu.


Jakiś czas temu koty stłukły mi w drobny mak  lustro które używałam do wróżb, przepowiedni i pracy nad sobą między innymi z poprzednimi wcieleniami. Moja wina oczywiście  bo zostawiłam niezabezpieczone i nie w tym miejscu w którym powinno być. Lustro było stare, kryształowe i odziedziczone po bliskich. Miałam z nim doskonały kontakt.Teraz już takiego raczej nie kupię nigdzie a jeśli nawet to będzie  nie do użytku bo nie wiadomo po kim odziedziczone i czym zapaprane energetycznie. Od tego czasu wypróbowałam kilka ,,rekwizytów'' zastępczych takich jak np. miseczka kryształowa z wodą, szklana karafka i salaterka ale się nie sprawdziły bo obrazów nie widziałam. Nie wiem co się stało. Czy przedmioty były nieodpowiednie, czy tylko nieodpowiednie dla mnie. Fakt pozostaje faktem, że nie byłam w stanie się na tyle skoncentrować by odpłynąć i widzieć. Chyba kupię jeszcze tylko małe akwarium w kształcie kuli i jeśli i ono się nie sprawdzi to zaryzykuję i wykosztuję się na profesjonalną kulę. Wolałabym jednak tego uniknąć bo jest dość droga, bardzo ciężka i trudna do transportu a sklep jest w Warszawie.

Wczoraj wieczorem wypuściłam przed dom Pikusia i nie zauważyłam, że furtka jest niedomknięta a ten drań oczywiście natychmiast skorzystał z okazji i wybiegł sobie pohasać na pobliską  łąkę. Dobrze, że nie zostawiłam go samego na dłużej bo mógł zginąć albo wpaść pod samochód a tak zdążyłam go zawołać i na szczęście  natychmiast wrócił. Zdenerwowałam się okropnie bo mogło dojść do nieszczęścia i to przez głupie zaniedbanie. Pikuś to bardzo fajny pies ale zupełnie nie zna ulicy bo nigdzie nie wychodzi. Nie zna samochodów a w stosunku do innych psów, nawet dużych jest okropnie agresywny. Chciałam go nawet wykastrować z tego powodu ale Krzysiek się zdeydowanie nie zgadza a ja nie nalegam specjalnie skoro kontaktu ani z psami ani z suczkami nie ma. Nawet na smyczy nie bardzo potrafi chodzić i  tak okropnie ciągnie że aż się poddusza i charczy. Tak sobie pomyślałam, że chyba przy następnej wizycie  u weterynarza poproszę o zaczipowanie bo to pomaga psu wrócić do domu w razie zaginięcia o ile oczywiście inne nieszczęście się nie zdarzy...




Po południu czeka mnie kończenie wysyłki z zamówionymi niedawno krzyżówkami czyli w tym przypadku ręczne przepisywanie bo krzyżówki mają być przesłane do wydawnictwa na kartkach formatu A4. Nie znoszę tego robić w przeciwieństwie do układania, które lubię a kiedyś wręcz uwielbiałam. Krzyżówki tworzę już wiele lat i kiedyś gdy jeszcze nie byłam na rencie zajęcie to stanowiło moje główne źródło dochodu oprócz horoskopów i współpracy z wydawnictwami w zakresie astrologii, wróżb, psychotestów itp. Prawie  zawsze byłam wolnym strzelcem i pracowałam w domu bo codzienne wychodzenie do pracy i praca za biurkiem przez kilka godzin dziennie były dla mnie koszmarem. Wolałam pracować w domu chociaż wiązało się to z mniejszymi i nieregularnymi dochodami. No ale pieniądze nie były i nie są dla mnie najważniejsze  bo potrzeby mam raczej skromne i za luksusami nie tęsknię...

A wieczorem zaczynam serię kąpieli w wywarze z świeżej pokrzywy. Będą to kąpiele łacznie z włosami bo pokrzywa ma zabawienny wpływ mi. i na reumatyzm i na skórę i na włosy...Na razie planuję 10 kąpieli, co drugi dzień a później zobaczę co dalej...Pokrzywy wystarczy a skoro natura mnie nią obdarowała to trzeba okazać wdzięczność i dobrze dar wykorzystać...Do płukania włosów użyję też wywaru z liści dębu bo coś mi się ostatnio trochę przetłuszczają...

9 komentarzy:

  1. Gdybym miała pod ręką pokrzywę
    to bym chętnie zrobiła takie kotleciki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam pokrzywkę i zrobię takie kotleciki a'la Agata.
    Dzięki za przepis.
    Czytam Twojego bloga regularnie, pozdrawiam Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj, czytaj witam wśród,,obserwatorów"i bardzo się cieszę...

      Usuń
  3. Pokrzywa to bardzo fajne,,warzywo''nadająe się też na zupę...

    OdpowiedzUsuń
  4. oj smakowicie te kluski wygladają, chyba zrobie sobie na obiad...
    Pikus to tak jak Piksel mojej córki, gad niedobry, wiekszy od twojego ale tak samo ciągnie... o mało sie nie udusi a nie daj boże spotka innego psa....
    hmmm te kotleciki z pokrzywy to nowośc.... nie znam tego , ale ale byc może :)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te kluski smakują też z fasolą z kiszoną kapustą i cebulą a kotleciki można podać z majonezem albo chutnej...

      Usuń
  5. Pokrzywę sparzoną żeby nie parzyła jadamy w sałatce. Ze względu na zdrowie staramy sie jeśc jak najmniej potraw smazonych.
    A posadzony w zeszłym roku bez własnie slicznie u nas kwitnie. I konwalie po północnej stronie ogrodu. Pachnie pieknie!
    Pozdrawiam!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety tu grzeszę i jadam dużo smażonego i duszonego z tym, że na oleju ale za to unikam mięsa a kiełbas, konserw i pasztetów zwłaszza ze sklepu nie jem wcale...

      Usuń
  6. Ojej! Twój Pikuś , to moja dawna Rafinka.... Niestety przeszła na Drugą Stronę Tęczy wiele lat temu. A też przeżyła trochę lat - 15.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam