Codzienność

Codzienność

wtorek, 17 grudnia 2013

Leniwy poranek, prezenty i świecowanie uszu...

Obudziło mnie słońce układające się miękko na poduszce, ale gdy wstałam poczułam chłód. W sypialni było tradycyjnie 12 stopni, a w pokoju dziennym 15, chociaż żar jeszcze tlił się w piecu. Szybciutko rozpaliłam w piecu kominkowym, zaparzyłam kawę z cynamonem, dałam futrom jeść i wskoczyłam z powrotem pod ciepłą jeszcze kołdrę. Wypiłam spokojnie kawę i dopiero wstałam. Wychodząc z sypialni natknęłam się na stado kotów wygrzewających się już w cieple rozchodzącym się od pieca. Zupełnie zatarasowały mi drogę.
Z pod pieca ruszyły się dopiero wtedy gdy zaczęłam jeść śniadanie- obstąpiły mnie jak zwykle licząc na kawałek kanapki. 
Dzisiejszy dzień łatwy dla mnie nie był z powodu wyjazdu do,, miasta" po prezenty. Z jednej strony to przyjemność związana z świadomością obdarowania najbliższych a z drugiej strony koszmar w postaci tłoku w sklepach, hałasu, przepychanek, pośpiechu i niesienia ciężarów, które odczuwa mój kręgosłup. Prezenty w tym roku kupiłam tradycyjne- kosmetyki czyli zestawy woda plus dezodorant dla panów oraz pachnidła kąpielowe dla pań. Dla mnie i Krzyśka będą dodatkowo książki. Przy okazji kupiłam sobie rewelacyjnie pachnącą sól do kąpieli, którą już dzisiaj wypróbuję oraz świece o zapachu wanilii i cynamonu, kadzidełka i kilka olejków w tym jeden z  moich ulubionych- jabłko z cynamonem... Popołudnie zapowiada się bardzo spokojnie przy pachnącej świecy, w spokoju i cieple w towarzystwie bliskich czyli mojego pana i zwierząt oraz książki- poradnika o pisaniu powieści. Wprawdzie do pisania powieści mnie nie ciągnie, ale sama książka jest dla mnie niezwykle interesująca i sporo z warsztatu pisarza zdradza. Myślę nawet o kupieniu 2 następnych poradników tematycznie zbliżonych, a nawet kusi mnie kurs dla pisarzy i może kiedyś się na niego zdecyduję kto wie...Mam zamiar odpocząć, zrelaksować się i naładować akumulatory, bo wieczorem mam gościa, czyli panią z szumem u uchu, na zabieg świecowania uszu. Zabieg ma być już drugi i z uchem jest już trochę lepiej z tym, że chyba jednak nie na tyle, żeby 3 zabiegi wystarczyły i będzie trzeba przeprowadzić 5. Zobaczymy...


6 komentarzy:

  1. Na szczęście wyjazd po prezenty masz już za sobą :) a spokojne popołudnie z pewnościa zrekompensowało Tobie trudy zakupów.
    Miałam kiedyś świecowane uszy, fajny zabieg :) A kociambry muszą fajnie wyglądać, gdy tak całym stadem koło pieca leżą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ZAkupy mnie jeszcze czekają w piątek niestety...

      Usuń
  2. ja lubię czasami się wyrwac do miasta :)
    a temperatura o poranku "pobudzająca"...
    zapachy jakimi się otaczasz piękne, nastrojowe, słodkie i rozgrzewające :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta temperatura to i tak teraz wysoka bo kiedyś, przed ociepleniem strychu w mrozy to było nawet 5 stopni w sypialni...

      Usuń
  3. I ja dzisiaj poczyniłam prezentowe zakupy ...ale jeszcze w piątek muszę jechać do księgarni po zamówioną książkę i już mnie to przeraża...bo wszędzie dzikie tłumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie ja też w piątek jeszcze muszę wyjechać...

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam