Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
sobota, 7 grudnia 2013
Wiatr, piec ,Reiki i codzienność...
Od dwóch dni wieje i to solidnie. Tuja i jałowiec pod oknem, przezornie przez Krzyśka przycięte, kładą się i trzeszczą, w kominie dmucha i huczy, a stertę gałęzi zgromadzoną przy domu, wiatr rozniósł po całym podwórku. W czwartek były też problemy ze światłem, które najpierw mrugało, a później zgasło na kilka godzin. Musieliśmy w ogromnym pośpiechu wygasić pieco-kuchnię, bo mam pompę elektryczną i nie mam możliwości palenia w piecu gdy nie ma światła. Trzeba by instalację przerobić i kilka rurek puścić górą/grawitacja/ale tak mi jakoś te przeróbki schodzą, z roku na rok sobie obiecuję, że w tym roku już na pewno zrobię i nie robię. Przy okazji myślę założyć dodatkowy grzejnik do ganku, bo Pikuś marznie no i podciągnąć centralne do łazienki, gdyż obecnie nie jest wcale ogrzewana. Ciemności w domu tzn. świece i palący się ogień w piecu kominkowym stworzyły w domu cudowny nastrój. Tak spokojna i wyciszona dawno nie byłam i tak sobie myślę, że podobne seanse będę serwować sobie częściej, co łatwe nie będzie z powodu Krzyśka, który, w przeciwieństwie do mnie, za ciszą nie przepada i telewizor włącza czy trzeba czy nie tylko po to, żeby coś grało. Gnębi mnie jednak tylko do czasu czyli do lipca przyszłego roku kiedy to skończy się wreszcie umowa na płatną telewizję i kiedy to przejdziemy z powrotem na telewizję naziemną. Nie będzie co oglądać to i będzie w domu spokój. Wytrzymam...
Zabiegi Reiki dla koteczek z Niemiec prawie skończyłam. Koteczki czują się lepiej tzn. jedna zaczęła jeść więcej, tyje i zrobiła się bardziej ruchliwa, a miała uporczywą biegunkę z którą leki sobie nie radziły, druga natomiast przestała mieć ataki szału i już nie kąsa sobie łapek. Jest dobrze i znajoma bardzo się cieszy. Pomyślała też o moich kotach i przysłała mi dwa spanka, które uszyła specjalnie dla nich. Legowiska są wspaniałe, mięciutkie i z miejsca zyskały uznanie moich futer. Moje koty zyskały też kilka zabawek z którymi szaleją przez pół dnia.
Ostatnio trafia mi się sporo takich wymian co mnie bardzo cieszy. Tydzień temu np. skończyłam serię zabiegów na problemy typu nerwowego w czasie klimakterium i dostałam sporo wyrobów typu kiszka, boczek, kiełbasa i schab. Wyroby są świeżutkie, pachnące i bardzo smaczne nie to co te kupione w sklepie, które strach jeść, bo nie wiadomo co w nich jest...Kiedyś znowu robiłam zabiegi dla dziecka i dostałam w zamian domowe przetwory- dżemy, ogórki i sałatki i słoiczek miodu...
Dzisiejszy dzień a właściwie popołudnie planuję spędzić spokojnie na czytaniu i medytacjach. Może też napiszę jakiś wiersz i posłucham muzyki np.relaksacyjnej. Powinnam w zasadzie sprawdzić tomik, który mi wydawnictwo przysłało do akceptacji ale skończę to robić jutro. Mam czas a jutro też jest dzień. Tomik zapowiada się fajnie...
Miłego dnia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Agatko.... u mnie wszystko na prąd ... i piec ( tak jak u Ciebie ) i nawet kuchenka jest elektryczna... prądu nie ma... znaczy w domu nie ma nic...
OdpowiedzUsuńU mnie tez kuchenka na prąd...
UsuńJa na szczescie nie mam igdzie absolutnie wszystkiego na prad, wiec bym nie zamarzla.. ale fajnie jest miec taki romantyczny wieczor przy swiecach... Moze popsuj cos czasem z elektrycznoscia zeby miec czesciej takie wieczorki :) Zartuje oczywiscie :)
OdpowiedzUsuńFajne te poduchy dla kotow, a co jest w srodku? Moze sprobuje moim cos takiego zrobic?
Pozdrawiam dzis z mej poludniowej Arkadii...
W środku jest wyjmowana płaska poduszeczka
UsuńNa szczęście już po orkanie.
OdpowiedzUsuńOgrzewanie mamy na gaz, więc jak nie ma prądu, to nie ma ogrzewania. Palniki gazowe w kuchni można jedynie włączyć.
Ale świeczki, kominek, brak telewizora - fajnie :))
U mnie też już prawie spokój i jutro już w centralnym też rozpalimy...
UsuńJa też wypoczywam w ciszy, ale mam za małe mieszkanie, rzadko się izoluję, choć to uwielbiam. Posłania dla kotków sa przeurocze. Bardzo miękko mają twoje kocięta pod dupką. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCZęsto się izoluję gdy robię zabiegi albo medytuję...
UsuńTwoje kotki się mają dobrze :) Ja mam bardzo mało wolnego czasu, medytuję myjąc naczynia np. albo na spacerze, lub pilnując owiec. Taka medytacja w ruchu :))
OdpowiedzUsuńTak też się można wyciszyć...Zwłaszcza kontakt z naturą w trakcie pilnowania owiec dobrze robi...
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZ anonimami nie dyskutuję i komentarze próbujące mnie ,,ustawiać do pionu'' będę usuwać, a poza tym to mój blog i będę w nim poruszać te tematy ,które ja chcę...
OdpowiedzUsuńAgatko, nie przejmuj się takimi komentarzami. Olać je z góry na dół. Już Ci mówiłam, że zawsze znajdą się takie osoby, które lubią, uwielbiają wręcz robić zamęt. Oni są wszędzie, jak muchy. Musimy się nauczyć z nimi, czy koło nich żyć. I kompletnie ich ignorować. Ja już się przestałam zniżać do jakiegokolwiek poziomu, szkoda mi życia. Nawet najpiękniejsza muzyka np. na You Tube ma zawsze jakąś małą ilość głosów negatywnych, pomimo, że 2 milionom ludzi się podoba. Są takie osoby, którym się wydaje, że są lepsze i z tej swojej pozycji "lepszego człowieka, wyżej postawionego" krytykują innych i próbują wbić szpilę. Doszukują się czegoś, czego tak naprawdę nie ma.Bo ich celem jest tylko wbicie szpili, innego celu nie ma. Są to ludzie głęboko nieszczęśliwi i nim się obejrzą, zostaną sami. Bo nikt nie lubi przebywać w obecności osoby zgryźliwej, dokuczliwej, krytykującej innych, obrażającej inne osoby.Ale co zrobisz? Będzie fruwała po innych blogach i dokuczała innym... A teraz pozytywnie- muszę odnaleźć ten przepis na chutney, a nie pamiętam, w jakim był poście. Otóż robię jutro całą górę placków ziemniaczanych, a że nie chcą na słodko, to muszę coś innego na wierzch położyć. Pozdrowienia dla Ciebie kochana i dla Szanownego Małżonka. Ela
OdpowiedzUsuńAgata, przepraszam najmocniej za takie kilometrowe komentarze. Że też nie potrafię być zwięźlejsza. Tylko moje wpisy są tak długie, że się odróżniają. Przepraszam- Ela
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu za wsparcie...Przepis na chutney jest po przetwory
OdpowiedzUsuńPisz, pisz zawsze z przyjemnością Cię czytam...
UsuńA ja zaczynam nocne przesiadywanie (z tymi nockami to też zamierzam skończyć) właśnie od Twojego bloga. Jesteśmy takie same. Ela
OdpowiedzUsuńJa miałam się zmienić w skowronka i udało się na tyle, że już o pierwszej jestem w łóżku czyli o 2 godziny wcześniej ale marne widoki na wcześniejsze zasypianie bo sowa sową pozostanie...
OdpowiedzUsuń