Codzienność

Codzienność

piątek, 13 czerwca 2014

Codzienność, niedola i muzyka...



Wreszcie chłodniej. Odetchnęłam głęboko i zabrałam się za prace typu fizycznego, bo w cudowny sposób odzyskałam, nadwątlone przez upał, siły. Ogródek wyplewiony, zioła zerwane, następna porcja fasoli wysiana i mieszkanie ogarnięte. Dzisiejsze zadanie polegające na zaaplikowaniu kotom i psu środka na pchły i kleszcze prawie wykonane. Resztę skończę po południu jak się koty uspokoją, bo w tym momencie jest popłoch totalny, ucieczka i chowanie się po kątach. Zawsze tak reagują, gdy coś podaję jednemu to reszta ucieka. Dziś też bez awantur się oczywiście nie obeszło. Były i łapoczyny i gryzienie. Oboje z Krzyśkiem jesteśmy kontuzjowani i jeszcze nam kontuzji przybędzie, bo najbardziej płochliwa i dzika młodzież jeszcze preparatu nie dostała, a dostać musi bo pchły ma. Swoją drogą skąd te moje koty pchły mają skoro w domu pcheł nie ma a na dwór nie wychodzą?

Od kilku dni coś mi szwankuje internet. To jest to go nie ma i z chwilę znowu jest. Nie wiem co się dzieje. Dzwoniłam oczywiście, ale to nic nie pomogło, wymieniłam też przełączki i dalej kiepsko działa. Wczoraj mi się zawiesił w trakcie pracy i w czasie medytacji na spotkaniu w kręgu kobiet. Dziś nawala od rana. Podobno już to naprawiają, ale ja pracować nie mogę co mnie denerwuje. Na dodatek wysiadł mi aparat fotograficzny, a już jest po gwarancji. Do punktu oczywiście nie mam szansy dotrzeć bez samochodu i nie wiem też czy warto go naprawiać. Będę chyba musiała kupić nowy i to szybko, bo ten co mam w telefonie raczej kiepski jest. No i kłopot i kolejne wydatki...
Następny powód do zdenerwowania to mundial i mój pan, który wszystkie mecze ma zamiar obejrzeć. Nie cierpię tego. Złoszczą mnie zwłaszcza wrzeszczący kibice. To zdecydowanie nie moje klimaty. Wychodzę do drugiego pokoju by sobie nerwów nie psuć i już teraz się martwię jak ten miesiąc wytrzymam.

I coś co lubię...


12 komentarzy:

  1. Piękna muzyka. Mundial mi sie przyda, na czytanie zaległych książek, w ciszy i w spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, ta muzyka i Mundial nie pasują do siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Oglądam tylko ważne mecze Polaków...

      Usuń
  3. a u mnie odwrotnie ja lubię oglądać mecze z synem za to mój mąż niekoniecznie.
    Muzykę celtycką też lubię. Pozdrowienia zasyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądam tylko ważne mecze Polaków a mąż wszystkie...

      Usuń
  4. A ja w ogóle nie oglądam... Muzykę taką też lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprowadza mnie ta muzyka w całkiem przyjemny nastój. Jest magiczna...

      Usuń
  5. Uwielbiam celtycką muzykę. Meczu nie obejrzałam żadnego w swoim długim życiu i nie zamierzam. Nasza nowa kotka, ta ze schroniska już się zadomowiła, ale o podaniu tabletki jeszcze nie myślę. Ma tak ostre pazurki, że najpierw będę musiała zamówić wizytę dla siebie u chirurga, zanim jej tą paszczękę otworzę. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Szanownego Małżonka. Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyzwyczai się z czasem ale z tabletkami może być różnie, bo nie każdy kot pozwoli sobie pyszczek otworzyć...

      Usuń
  6. ha... u mnie też wszyscy mężczyźni mecze oglądają... w sumie to i ja lubię... hihi
    widzę... że odżyłaś... to świetnie...
    pozdrawiam Agatko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to prawda odżyłam. Nie może być inaczej skoro tyle zajęć mam...

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam