Codzienność

Codzienność

wtorek, 26 sierpnia 2014

Ziele, zupa i prezent na urodziny...



Pogoda jesienna - raz anemiczne i blade słońce, a raz deszcz i zimno. Wczoraj było ładnie choć chłodno. Wykorzystałam słońce na zerwanie reszty ziela do okadzeń i rytuałów. Tym razem przyniosłam do domu liście piwoni, jałowiec i nawłoć. Piwonia ma właściwości ochronne. Chroni ciało i duszę. Można jej używać w czasie egzorcyzmów. Jałowiec to bardzo silnie działające ziele. Zapobiega kradzieżom, chroni nie tylko obejście, ale i zdrowie, sprowadza miłość. Bywa też używany w czasie egzorcyzmów. Wreszcie nawłoć - ziele używane głównie w rytuałach przywoływania pieniędzy. 
Dziś już słońca nie było. Padał za to cały dzień deszcz. W deszczu sadziłam zakupione truskawki i w potokach deszczu rwałam włoszczyznę na zupę. Przemokłam całkiem i żeby się choć troche rozgrzać rozpaliłam w piecokuchni. Zaraz w domu zrobiło się przyjemnie ciepło, co ucieszyło też koty. Po chwili porozkładały się na kaloryferach. Na obiad miałam dzisiaj zupę z kalarepy. Wyszła smaczna...

Zupa

2 kalarepki
1 marchewka
kawałek selera
kawałek korzenia pietruszki
4 ziemniaki
mała cebula
listek laurowy
olej
mąka
śmietana
pieprz
kostki rosołowe warzywne
tymianek
zielony koperek


Warzywa zetrzeć na tarce o dużych otworach. Dotać pokrojone ziemniaki, podrumienioną cebulę i przyprawy. Gotować do miękkości. Zaprawić mąką i śmietaną. posypać koperkiem.

Po południu robiłam kompoty z jabłek i buszowałam po internecie w poszukiwaniu dla siebie prezentu. Prezent ma być na urodziny. Okrągłe. Krzysiek chciał mi kupić bukiet róż i coś z biżuterii. Miałam sobie wybrać. Oczywiście wybiłam mu to z głowy, bo ja jako osoba praktyczna wolałabym coś do domu. Tak wiem. Jestem nie tylko gospodynią, ale i kobietą. Powinnam więc wybrać sobie coś co by było tylko dla mnie. W tym rzecz, że pierścionki mam, kolczyki też, naszyjników nie noszę. Podobnie bransoletek. Perfumy natomiast właśnie niedawno sobie kupiłam. No i klops. Nie mam pomysłu. Wpadło mi natomiast do głowy, żeby sobie kupić robot kuchenny, bo nie mam. Krzysiek się wścieka i się narobiło...



9 komentarzy:

  1. Prezent ma sprawiać przyjemność osobie obdarowanej. Nigdy nie zrozumiem dlaczego mężczyźni tego nie zrozumieją ;)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co widzę na blogu? Masę pasji, kreatywności, talentu o pozytywnej energii. Wpadłam po uszy ;) i będę wracać. A prezent? ma być przyjemnością głównie dla solenizanta, więc choćby było to coś dziwnego co nam się marzy, choćby roczny zapas kociej karmy, ktoś kto daje nam wybór owego prezentu powinien się z tym pogodzić :) pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam w moje skromne blogowe progi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam, a prezenty już kupione. Fajne, ale nie robot...

      Usuń
  3. Robot kuchenny to bardzo fajna sprawa i bardzo ułatwia życie w kuchni.Może jeszcze Pan da sie namówić na taki zakup.Życzę wymarzonego prezentu i pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robot będzie później bo nie zdążę pana i władcy urobić...

      Usuń
  4. jeśli nie masz malaksera to uważam pomysł za znakomity, zamiast przez godzinę męczyć się z szatkowaniem, krojeniem czy ucieraniem włączasz robota i po dwóch minutach gotowe. Nie przerażaj się koniecznością mycia tych wszystkich części, i tak jest o wiele mniej niż przy ręcznym szatkowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Roboty to ja sobie kupuję bo potrzebuję, a na prezent to coś właśnie ze świecidełek... :)... ;/. ale rozumiem :). Niech Ci dobrze służy Twój prezent :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam