Pogoda w kratkę - troche słońca, trochę deszczu i dosyć ciepło. Noce chłodniejsze, ale narazie brak przymrozków. Wszystko to sprawia, że w ogrodzie jest masa pracy przy plewieniu. Ja jak to ja, żeby sobie troche pracy ująć wyściółkowałam słomą kartofle i bób. Zawsze to kilka metrów do plewienia mniej. Ostatnio też siałam między innymi następną partię fasolki szparagowej i słonecznik. Powinnam wysiać po raz kolejny pasternak i buraki, bo nie raczyły wzejść. Przy okazji wysieje też trochę kopru i rzodkiewki. W piątek po południu zmobilizowałam się i zebrałam liście brzozy i pączki sosny. Pączki postawiłam na nalewkę, a liście brzozy wysuszyłam, bo mam nadzieję, że pomogą mi w odchudzaniu. Mają bowiem właściwości moczopędne i zwiększające przemianę materii. Pomagają też na reumatyzm co dla mnie jest ważne. Pączki sosny muszę również zebrać na syrop. Kilka dni temu zrobiłam jednak 3 słoiczki miodu z mniszka. Trochę słabszy będzie w tym roku, bo z 400 kwiatów, ale będzie.
Ostatnio zainteresował mnie toponambur. Myślę, żeby go gdzieś u mnie posadzić, bo i ładne kwiatki ma i ponoć bulwy są całkiem smaczne. Muszę poczytać na jego temat gdzieś więcej i sadzonki kupić albo zdobyć w inny sposób. Gdy byłam dzieckim sąsiadka obok go hodowała. Rósł też na łąkach. Teraz zniknął i nigdzie go w pobliżu nie widać. Szkoda. Lubiłam go w wazonie.
A na koniec w związku ze zbliżającym się u mnie remontem ściany zewnętrznej, rynny i kominów trochę rozważań o modzie. Co ma jedno z drugim wspólnego? Ano to, że powinnam umówić znajomego na remont łazienki, bo nie było prawie nic w niej robione od 20 lat i wygląda koszmarnie. Problem w tym, że nie cierpimy remontów i wolimy wnętrza niemodne, a nawet nieco zaniedbane, niż ruch w domu i później sprzątanie po remoncie. W ogóle jestem bardzo odporna na nowe trendy w modzie zarówno jeśli chodzi o wnętrza jak i o ubranie. Ciuchy noszę aż się zedrą. Meble kupuję jak się stare zniszczą i dobrze mi z tym. Wnętrza lubie przytulne, ponadczasowe i niechętnie coś w nich zmieniam. No oczywiście kocham antyki, ale wychodzę z założenia, ze lepiej poczytać książkę niż harować jak wół na serwantke czy komodę. Co będzie z tą nieszczęsną łazienką jeszcze nie wiem...Z jednej strony remont jest konieczny, a z drugiej scyzoryk mi się w kieszeni otwiera na samą myśl...
Ostatnio zainteresował mnie toponambur. Myślę, żeby go gdzieś u mnie posadzić, bo i ładne kwiatki ma i ponoć bulwy są całkiem smaczne. Muszę poczytać na jego temat gdzieś więcej i sadzonki kupić albo zdobyć w inny sposób. Gdy byłam dzieckim sąsiadka obok go hodowała. Rósł też na łąkach. Teraz zniknął i nigdzie go w pobliżu nie widać. Szkoda. Lubiłam go w wazonie.
A na koniec w związku ze zbliżającym się u mnie remontem ściany zewnętrznej, rynny i kominów trochę rozważań o modzie. Co ma jedno z drugim wspólnego? Ano to, że powinnam umówić znajomego na remont łazienki, bo nie było prawie nic w niej robione od 20 lat i wygląda koszmarnie. Problem w tym, że nie cierpimy remontów i wolimy wnętrza niemodne, a nawet nieco zaniedbane, niż ruch w domu i później sprzątanie po remoncie. W ogóle jestem bardzo odporna na nowe trendy w modzie zarówno jeśli chodzi o wnętrza jak i o ubranie. Ciuchy noszę aż się zedrą. Meble kupuję jak się stare zniszczą i dobrze mi z tym. Wnętrza lubie przytulne, ponadczasowe i niechętnie coś w nich zmieniam. No oczywiście kocham antyki, ale wychodzę z założenia, ze lepiej poczytać książkę niż harować jak wół na serwantke czy komodę. Co będzie z tą nieszczęsną łazienką jeszcze nie wiem...Z jednej strony remont jest konieczny, a z drugiej scyzoryk mi się w kieszeni otwiera na samą myśl...
A kto lubi remonty, syf, ludzi, jeżdżenie po sklepach.....Lubię efekt po remoncie. Jednak nie szaleję na punkcie wystroju wnętrz. Raczej staram się je dostosować do siebie. Pozdrawiam Cię w tej walce z chwastami.
OdpowiedzUsuńoj sporo ich , sporo....
UsuńMam nadzieję, że łazienką urządzisz jak pisałaś niedawno: w drzewie, kamieniu i z koronkowymi zazdrostkami w oknach :) tego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńTo żółte na przedostatnim zdjęciu-co to? To jakaś bylina? Widziałam już w ogródkach ...cudne!
My topinambur mamy :) jeśli Ci się nie spieszy to na jesień jak bulwy obrodzą (o ile ich wcześniej nornice nie zjedzą ;) ) podzielę się :) w zeszłym roku pięknie nam kwitł! a i z bulwami w kuchni eksperymentowaliśmy, w smaku lekko orzechowy :) delikatnie słonawy, soczysty...coś w rodzaju kalarepki...dobry na surowo, w herbacie, jako frytki, chipsy, puree i w zapiekankach czy zupach.
A tu stronka z której myśmy nasz słonecznik bulwiasty kupowali, są tam też informacje o nim (wszędzie to samo piszą ;) ) http://www.zenszen.com.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=64&Itemid=61
POZDRAWIAM
Cegła, drewno ale bez firanek bo okna brak. Na topinambur muszę miejsce znalerźć odpowiednie. Chcę by sie rozrósł, a te żółte kwiatki to chyba smagliczka...
OdpowiedzUsuńtopinambur nie ma wymagań glebowych a rozrośnie się tak czy siak...w zeszłym roku wykopalismy go dość sporo, ale w trakcie kopania zauważyliśmy AMATORÓW jego smaku-nornice...do pierwszych przymrozków nam się zdawało że nic nie będzie na przyszły rok...na wiosnę wysadziliśmy nowy...a stary wyrósł jak trzeba...więc tak naprawdę szukaj miejsca, którego Ci żal nie będzie ;) bo topinambur sobie poradzi i będzie go co roku coraz więcej :)
UsuńA co tam słychać u kotów? Ela
OdpowiedzUsuńA nic takiego. Rozi wyjadła mi sadzonki sałaty, Józek zabił mysz i położył mi ją na łóżku. A tak poza tym sa zdrowe, a to najwazniejsze...
UsuńPiękny gest ze strony Józka. Doceń to. Ela
OdpowiedzUsuńtak tak...
UsuńNo bo remont to co najmniej tydzień wyjęty z życioryssu i wcale Ci się nie dziwię. Tez nie znoszę remontów i najchętniej to ewakuowałabym się na ten czas w jakieś zaciszne miejsce, ale oczywiście zawsze musimy mieć na uwadze jak najbardziej oszczędne działania ;-)
OdpowiedzUsuńnie wiem jeszcze czy sie w tym roku zdecyduję...
Usuń