Mój własny świat... życie codzienne, twórczość, ciepłe, swojskie klimaty, nieco romantyzmu, szczypta magii i całkiem sporo pozytywnych emocji...
Codzienność
poniedziałek, 4 maja 2015
Spacer po lesie, plany na zbiory ziół, kleszcze i jadalne kwiaty...
Chłodny maj dobry urodzaj
Jak burze w maju częste, snopki gęste
Jak w maju zimno to w stodole ciemno
Deszcz majowy czyste złoto. Chłopie pospiesz się z robotą.
Jaki będzie ten maj przewidzieć trudno. Prognozy mrozami nie straszą. Upałami też nie. Zobaczymy...
Wczoraj byłam z Krzyśkiem w lesie. Wybrałam się, żeby się zorientować jakie zioła mogę już zebrać. Chodziło mi głównie o mniszek, pączki sosny, świerka i pączki brzozy. Mniszka nie znalazłam. Pączki świerka jeszcze nie są gotowe do zbioru. Pączki brzozy zmieniły się w liście, które zbiorę w czwartek. Pączki sosny już też można zbierać. Będzie z nich nalewka oraz syrop na kaszel i przeziębienie. Liście brzozy natomiast są przydatne między innymi podczas przeziębienia, bo działają napotnie. Ja je zbieram głównie z powodu właściwości przeciwreumatycznych i poprawiających przemianę materii. Czyszczą też nerki i odtruwaja układ krwionośny. Wczoraj zerwałam liście lilaka mające włściwości napotne. Jutro będę zbierać przytulię. Po wycieczce znalazłam dwa kleszcze na Pikusiu, jednego na Krzyśku i jednego na sobie. Czas kupić psu jakiś preparat zabezpieczający. Myślałam o obroży. Przydało by się też kupić pompkę do odsysania jadu. Ponoć dobrze się sprawdza. W lesie został już wyłożony preparat dla lisów na wściekliznę. Niewiele brakowało, żeby się Pikuś do niego nie dobrał. W ostatniej chwili go Krzysiek odciągnął. Na szczęście był na smyczy, bo luzem w lesie go nie puszczamy ze względu na zwierzęta i myśliwych, którzy do psów w lasach strzelają.
Dziś jadę do miasta po suchy nawóz bydlęcy i sadzonki kapusty. Kupię zwykłą i włoską. Może też kupię parę sałat. Mam również mamie kupić pelargonię i werbenę oczywiście czerwone, bo tylko takie lubi. Kupię też kolejne nasiona dyni, bo już 3 opakowania kupiłam i nic nie kiełkuje. Kabaczki wysiane w tym samym czasie już są piękne. Jeśli mi się uda to kupię też mamie książkę Moniki Jaruzelskiej. Po południu jak nie będzie deszczu pójdę dalej plewić pod porzeczkami. Mam też zamiar upiec bułki z czosnkim niedźwiedzim.
A na koniec lista kwiatów, których smaku spróbuję w tym roku. Będę je dodawać do zapiekanek, tart i omletów. Oczywiście tak, żeby Krzysiek nie wiedział, bo chyba by nie zjadł. Choć kto go tam wie? W końcu ostatnio przekonał się do pokrzywy, którą dodałam do tarty. Sporo jej było. Przyznałam się dopiero wtedy gdy już zjadł i pochwalił...Wielkie oczy zrobił...
bez czarny
lilak,
begonia
bratek
czosnek
dziurawiec
floks
funkia
grusza
gwiazdnica
jabłoń
koniczyna
mniszek
nasturcja
nagietek
ogórecznik
rumianek
słonecznik
szczypiorek
śliwka
rzodkiewka
wiśnia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U mnie kwiaty sprawdzają się jako dodatki do sałat. Miłego tygodnia życzę :)
OdpowiedzUsuńnie próbowałam na surowo...
UsuńKwiaty!? Czego to się teraz nie jada:)).
OdpowiedzUsuńCzosnek niedźwiedzi jest ok.
MNie nawet smakują...Podobnie zielsko typu pokrzywy...
UsuńKasta dostałą kroplę Advantix, ale wczoraj spacerował po jej sierści kleszcz. Fajnie, ze będziesz miała już własne warzywa, ja muszę poczekać, ale wiem, ze nagietki zasadzę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak to jest z tymi kleszczami. I Ty doczekasz sie warzyw...
UsuńKto by pomyślał, że tyle kwiatów nadaje się do jedzenia ??
OdpowiedzUsuńO pokrzywie wiem i jem, ale kwiatki to jeszcze nie jadłam :-)
Ja czasami skubnęłam juz w zeszłym roku...
Usuńlas mam za daleko by chodzić na spacery a kwiatuchy,... no cóż... większość mam w swoim ogrodzie i zioła również !
OdpowiedzUsuńU mnie jest kilka lasków i jeden większy las. Czasem bywam, bo lubię te klimaty. Zwłaszcza las w jesiennej szacie mnie zachwyca...
Usuń