Codzienność

Codzienność

piątek, 4 listopada 2016

Trochę o pracy i rozważania wierszoklety...

Wczoraj zdałam sobie sprawę, że zapasy jedzenia poza spiżarnią mam na ukończeniu. Wszystko prawie wyszło. Nie ma kasz, makaronów, przypraw ziołowych, ryżu, mąki, produktów sojowych w tym pasztetów. Kończą się herbaty smakowe. Muszę zrobić koniecznie zakupy w sklepie ze zdrową żywnością. Problem jest jednak taki, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam na dwa dni i kurier mógłby mnie nie zastać. Teraz robię tego typu zakupy tylko w internecie, bo sklep stacjonarny przenieśli i jeszcze go nie znalazłam. Muszę też kupić z  rodzajów herbat. Lubię korzenne i owocowe. Nie przepadam za zielonymi nawet z dodatkami i czerwonymi. Odkryłam nowy sklep w internecie z herbatami i kawą. Jest bogato zaopatrzony, ale strasznie drogi. Herbaty średnio o 80% droższe niż w moim ulubionym sklepie. To dla mnie dużo. Może jednak kiedyś coś w nim kupię jak będę miała luźne finanse. Krzyśkowi oczywiście cen nie powiem, bo by padł ze złości. Jest okropnie skąpy.

Kilka dni temu zaproponowano mi staż na portalu informacyjnym. Wiele tematów jest do wyboru, a portal nowy. Nie wiadomo jak się rozkręci. Na razie za teksty by nie płacili, ale z czasem by zapłata oczywiście była. Ilość tekstów dowolna. Wysłałam zgłoszenie. Zobaczymy co dalej. Może to dla mnie jakaś szansa?
W poprzednim miesiącu trochę udało mi się zarobić, ale spotkałam się też z nieuczciwością. Chyba przepadnie mi 90,00 zł z jednego zlecenia. Babka z portalu o drzewach z którą od jakiegoś czasu współpracuję nie odzywa się już prawie miesiąc. Jest mi winna 150,00zł. Nie wiem co dalej.

W środę przyszła mi wreszcie antologia. To już chyba 8 w której znalazły się moje wiersze. Uwielbiam rozpakowywać paczkę z wydawnictwa. Kocham książki i ich specyficzny zapach. Lubię je pisać. Nie znoszę jednak promocji. Dostaję zaproszenia na wieczorki poetyckie, spotkania z czytelnikami itp, ale zawsze odmawiam. Nie lubię tłumów, cenię sobie prywatność i źle bym się czuła na takich imprezach. Nie biorę też udziału w konkursach, bo za dużo z tym zachodu- wydruki, wysyłki no i wyjazdy. Zasada jest bowiem taka, że gdybym jakieś miejsce cudem zajęła to muszę nagrodę odebrać osobiście. No i jak się tu dalej rozwijać w tym kierunku skoro tyle hamulców mam?

Przestrzeń

W przestrzeni
pomiędzy początkiem nabrzmiałym krzykiem
a końcem utkanym z bezruchu
wszystko co zapisane
ma swój cel i jakość
czyny emocje myśli
suną w szeregu splatają się
zależne jedne od drugich
 
ujmuję w dłonie
dzieciństwo
pachnące marcepanem
i opowieścią snutą przez babcię
młodość
uderzającą do głowy
jak szlachetny burgund
dotykam niespiesznie
lat dojrzałych i krzepkich
prawiących o mądrości
 
co mnie czeka
za zakrętem
tam gdzie cisza moczy stopy
w nicości
pamięć potomnych
czy sen w niebycie



6 komentarzy:

  1. Piękne wiersze piszesz, i dłuższe i haiku. Szkoda, że nie chcesz spotykać się z czytelnikami. Sądzę, że miałabyś satysfakcję z tych spotkań i miłe rozmowy w interesującym gronie. Ale rozumiem też, że nie leży to w Twojej naturze, a jaki sens ma robienie czegoś na siłę. Mnie np. męczą puste rozmowy o niczym z ludźmi, z którymi nie jestem "kompatybilna", to strata czasu. Pozdrawiam- kreska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jestem domatorką i nie lubię jeździć i nie mam czym...

      Usuń
  2. Bardzo piękny wiersz Agatko-;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też się bardzo podoba. W okolicach 1. listopada coraz częściej myślę o tym, co będzie ''za zakrętem''. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam