Codzienność

Codzienność

wtorek, 7 maja 2013

Malowane anioły,sprzedaż obrazów,begonie i koty...no i dieta

Zaczęłam wystawiać obrazy do sprzedaży na allegro  vedic art i  niektóre akwarelki. A ostatnio wysłałam też zdjęcia kilku obrazów vedic art do galerii internetowej i już ukazały się na stronie. Z jednej strony cieszyłoby mnie gdyby komuś przypadły do gustu na tyle, że zdecydowałby się na kupno a z drugiej strony bardzo mi żal się z nimi rozstawać bo są częścią mnie i pięknie wyglądają  na ścianach mojego domu. Ceny ustaliłam  bardzo niskie zwłaszcza na vedic art więc pewnie niektóre znajdą nowych właścicieli a mnie zostaną na pamiątkę tylko zdjęcia...i pustka...No ale ciągle maluję nowe...
Ostatnio znowu wzięło mnie na  malowanie aniołów. Maluję na papierze do akwareli z tym, że w technice własnej czyli farby akwarelowe w połączeniu z akrylami...Powstało kilka obrazków i kilka szkicy... Pomału zaczynam szkicować inne anioły już  nie w tych witrażowych, balowych szatach...tak, że ten cykl chyba powoli się kończy...Może jeszcze tylko powstanie anioł miłości na płótnie...i anioł dostatku...






Przyszły mi książki o malowaniu akwarelami i dopiero teraz na serio zaczęłam się uczyć techniki. Ćwiczę i kwiatki wychodzą mi oraz lepsze. Mam nadzieję, że z czasem będzie jeszcze lepiej bo liczy się tu wprawa i pewna ręka a ja takiej oczywiśie jeszcze nie mam bo niby skąd...
Przyszły mi też zarobione niedawno pieniądze i to tyle, że wystarczy  na zakup sztalugi /wreszcie/ i opłatę za przesyłkę, która jest niemała ze względu na rozmiary. Muszę teraz tylko poszperać po sklepach internetowych i zamówić. Problem w tym, że zupełnie nie wiem jaką wybrać a wybór jest spory...Ostatnio przeczytałam też o pędzlach do malowania akwareli z włosia kuny ze szpicem i chciałabym takie ze dwa kupić tylko nie wiem gdzie bo do tej pory się na takie nie natknęłam a przeszukałam już kilka sklepów...

Pogoda ostatnio jest jak dla mnie wręcz wspaniała. Trochę słońca i trochę deszczu. Nie za gorąco i nie za zimno czyli równowaga pod każdym względem. Niedawno posadzone agresty też widocznie tak uważają bo jak do tej pory wygląda na to , że wszystkie się przyjęły co mnie bardzo cieszy. Wczoraj poszliśmy za ciosem i przesadziliśmy 4 ładne  krzaczki porzeczek. Zostało jeszcze z 6 agrestów, konwalie i parę kępek śpiących kwiatków rosnących na ścieżce...Czeka mnie jednak jeszcze sporo pracy na dworze bo sąsiad zaofiarował się  pomóc mi pościnać  wyschnięte drzewa. Naliczyłam kilka śliwek i 3 rozłożyste jabłonie. Bardzo się oczywiście ucieszyłam bo będzie i opał i miejsce na posadzenie młodych drzewek jesienią. Myślę o wiśni i śliwie a może i jabłonce bo nasze 2 jabłonie już są bardzo stare i słabo owocują a więcej owoców by się przydało tak do zjedzenia jak i na przetwory. Tak sobie czasami myślę, że dziadek tam na górze czuwa i pomoże mi w tym dziele, wesprze siłą i wszystko ułoży się dobrze na tyle, że jeszcze doczekam się dostatku  owoców z własnego ogrodu...
Kurier przyniósł dwie begonie, które kupiłam jeszcze przed świętami. Sadzonki są śliczne i na szczęście droga im nie zaszkodziła. Posadziłam je oczywiście natychmiast i teraz bardzo o nie dbam. Myślę, że się zadomowią u mnie i szybciutko zaczną rosnąć bo mama już mi wspominała o odszczypkach. Teraz stoją na oknie w kuchni więc ich koty nie powinny wypatrzeć ale z tego co zauważyłam wcześniej koty za bardzo begoniami nie przepadają...
W ogrodzie i na podwórku kwitną następne kwiatki. Zachwycają mnie choć są raczej nie za bujne i trochę zaniedbane...




Wiosna w pełni więc koty potraciły apetyt i jedzę o wiele mniej niż zimą a kapryszą przy tym okropnie. Chrupki zostawiają niedojedzone a  i obiad kończy za nie Pikuś. Jeszcze tylko mięso skubią i zupę z mojego talerza wyjadają jak im się uda. Czasami zastanawiam się czym niektóre żyją bo ich wcale przy miskach nie widuję. Mruczek zjada dziennie tylko marną garstkę suchego bo do mięsa  nawet nie podchodzi a Rozi trwa na granicy życia chyba bo nie je nic poza kawałkiem psiej kiełbasy i ewentualnie kęsami mojej kanapki. Jeszcze tylko Murzyn, Filuś i Śnieżek mają normalny apetyt no i Józek z tym, że on pochłania sporo i czasem zwraca bo je zbyt szybko i zachłannie.
Mruczek piecuch z braku rozgrzanego pieca wyleguje się po całych dniach albo u mnie na kolanach albo przytulony do kogoś byle w cieple...Tu w czułych objęiach mojego męża...



Tak sobie myślę, że skoro koty już wyczuły pismo nosem i przeszły na dietę to i ja bym mogła. Przydałoby się zrzucić trochę kilogramów jeśli nie dla urody to chociaż dla zdrowia. Nie wiem tylko czy to ma sens bo próbuję schudnąć od kilku lat i nic  z tego nie wychodzi. Owszem, chudnę parę kilogramów nawet dość szybko i łatwo ale tylko kilka a później przestaję chudnąć i mimo diety zaczynam tyć z powrotem. To już pewnie problem spowodowany wiekiem bo i przemiana materii już nie ta co kiedyś i zaburzenia hormonalne dokładają swoje. Tak, że nie wiem czy warto się jeszcze katować i łudzić. Mam wprawdzie i zioła Klimuszki i saszetki diety cambridge z zeszłego roku ale czy zrobię następne podejście czas pokaże...A swoją drogą pamiętam jeszcze dobrze czasy, nie tak dawne przecież, gdy ważyłam mniej. Taka leciutka wtedy byłam, zwinna i gibka a teraz zgroza. Mimo wszystko jednak nie żałuję rzucenia papierosów, warto było. Nawet jeśli teraz ruszam się z trudem...

5 komentarzy:

  1. Moje koty apetyt mają, że ho! Ho! A co do diety - ja stosuję tzw. dietę "żp", czyli jadam stosunkowo niewiele, raczej chudo, raczej bez wieprzowiny ( w ogóle u nas królują warzywka ) no i ruszam się... Ale po rzuceniu palenia przytyłam prawie 20 kilo. Teraz...popalam ( ale umiarkowanie - paczka na tydzień ) i pilnuję się, bo okrutnie się namęczyłam, żeby schudnąć...
    Obrazki malujesz baaardzo urokliwe. Podobają mi się:-)))
    Pozdrawiam i głaski dla futrzaków!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie koty zawsze wiosną tracą apetyt może dlatego, że nie wychodzą na dwór a jak zaczynają jeść więcej to dla mnie sygnał, że już jesień...

      Usuń
  2. Na pewno byłoby fajnie gdybyś je sprzedała...
    Ależ przytulak z tego Mruczusia... :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak jest wyjątkowo słodki ale ma charakterek i jak coś mu nie odpowiada potrafi syczeć i użyć zębów...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli obraz jest na sprzedaż to może warto wstawić go do domu aukcyjnego? Na przykłąd w Piękna Gallery jest taki dom, który mógłby się moim zdaniem zająć sprzedażą takiego obrazu

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam