Upał trwa i trwa. Dziś było 33 stopnie w dzień i 19 w nocy. Te temperatury i brak wiatru sprawiają, że nie ma czym oddychać i ciuchy lepią się do ciała a dezodoranty się nie sprawdzają. Krzysiek przychodzi z pracy ledwie żywy i coraz bardziej na pracę narzeka. Martwi mnie to ale nie dziwię mu się bo kilka godzin na takim słońcu może umęczyć i skutecznie zgasić chęć do życia i działania. Koty też są zmęczone bo dużo śpią i pochłaniają całe hektolitry wody a Pikuś pyska prawie nie zamyka tak zieje. Za to na podwórku jest wspaniale zwłaszcza w cieniu drzew. Skoszona trawa pachnie cudownie i schnie błyskawicznie. Była już przewracana i jeśli pogoda się utrzyma wkrótce trzeba będzie ją zgrabić i gdzieś pod dachem zabezpieczyć żeby w zimie była do dokarmiania saren. Upał dokucza też kwiatkom w doniczkach przed domem bo ziemia schnie na pieprz a kwiatki omdlewają. Staram się jak najmniej wychodzić z domu zwłaszcza między 11 a 18 ale nie zawsze jest to możliwe. Dużo też piję i jakoś trwam marząc o rzeźkim chłodzie i mglistych jesiennych porankach ...Przyjemne są tylko wieczory. Lubię wtedy siedzieć na schodach od strony podwórka, patrzeć w niebo i słuchać odgłosów nocy, chłodząc ciało i kojąc nerwy...Żebym tylko jeszcze nie słyszała odgłosów samochodów to już by był raj...
http://www.youtube.com/watch?v=ajetxjirSyw
Upał i początek lata a u mnie przygotowania do zimy w toku. Wczoraj rozmawiałam z sąsiadem i uzgodniliśmy, że za kilka dni jak się zrobi nieco chłodniej przyjdzie do mnie i zrobi mi wreszcie trochę porządku z drewnem tz. pozbiera drewno poupychane w komórkach i na stryszkach i w piwnicach, pozbiera pościnane drzewa z sadu i ogrodu i potnie je na drobne szczapki nadające się do rozniecania ognia w piecu. Drewna jest sporo bo i deski tu i tam i stare okna i drzwi i szafki i sporo klocków zbyt grubych do pieca kominkowego. Są też ze 3 podkłady kolejowe, które miały posłużyć jako wzmocnienie podwyższonych rabat na kwiaty. Nie wiem tylko czy wszystko się uda pociąć bo część drewna leżało na dworze i mogło spróchnieć. Zobaczymy. Sąsiad obejrzy i zadecyduje. Tak sobie jednak myślę, że tego drewna starczy co najmniej na kilka miesięcy...A w przyszłym roku trzeba by pomyśleć o rozebraniu drewnianej komórki, która służyła mojemu dziadkowi do przechowywania wszystkie rzeczy potrzebnych w pasiece. Są w niej jeszcze ramki i nadstawki do uli. Jest prawie nowa wirówka do miodu. Ciężko mi podjąć taką decyzję bo mam wrażenie że jakaś cząstka dziadka wciąż się po niej krząta. Kiedyś planowałam, że przystosuję ją dla małego stadka kur ale już teraz chyba na to za późno bo popadła w ruinę - dach przecieka i zawiasy od drzwi ledwie trzymają. No i Krzysiek na kury zdecydowanie się nie zgadza i chyba go nie przekonam. Mogę go wprawdzie postawić przed faktem dokonanym i kury po prostu kupić ale nie wiem czy bez jego pomocy sobie poradzę bo kur nigdy nie miałam i nie mam w hodowli doświadczenia. Pojawiłby się też z czasem problem co z kurą kilkuletnią czyli taką, która już jajek nie niesie zrobić. Zabić nikt u mnie w domu nie zabije a i sąsiadzi z morderczymi instynktami też już pożegnali się z tym światem. Poza tym gdybym nawet kogoś znalazła to co później z tymi,,zwłokami" zrobić. Kto je oskubie i oporządzi bo ja napewno nie ani nikt z domowników. I szkoda ptaka bo on też chce żyć...Ech życie...
Na obiad przygotowałam jaskółcze gniazda...
20 dkg mielonego mięsa
3 jajka
bułka tarta
sól
czosnek granulowany
przyprawy ziołowe np. tymianek, chyzop, cząber
cebula
Mięso wyrobić z jajkiem, pokrojoną cebulą, bułką i przyprawami/jak na kotlety /podzielić na 2 części i każdą oblepić ugotowane na twardo i obrane jajko. Piec w piekarniku około 1 godziny.
Po południu przygotowałam kolejną porcję grzyba herbacianego zwanego kombucha/kombucza/ , który pomaga między innymi na problemy z:
- przemianą materii
- zatruciem organizmu
- zakłóceniami równowagi kwasowo-zasadowej organizmu
- menopauzą
- przeziębieniami
- układem imunologicznym
- ciśnieniem krwi
- brakiem energii
- koncentracją
- reumatyzmem
- nowotwory
- układem nerwowym
- łuszczycą
- cholesterolem
- migreną
i skończyłam kolejną poduszkę tym razem błękitno- różowo- fioletową/ 2 odcienie/...
A wieczorem będę się lenić i zbierać siły bo jutro czeka mnie dzień dość ciężki ale pełen wrażeń...
Agato, mój mąż planuje 2 ule pszczół na Pogórzu, zainteresował się Twoją wirówką do miodu po dziadku, może chciałabyś ją sprzedać; może zrobiłabyś jej zdjęcie, podała cenę i dogadamy się; pójdzie w dobre ręce; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoże wiesz, od jakiego rodzaju uli są te nadstawki, też bylibyśmy zainteresowani, i może jeszcze jakieś inne rzeczy do pszczół masz.