Jednak w tym roku będę wędzić schab. Krzysiek kupi jutro. Włożę do solanki i w poniedziałek chyba będę wędzić. Tym razem pójdą chyba dwa kawałki, bo i mama chce. Pogoda ma być odpowiednia - ciepło i sucho. Prawdopodobnie też upiekę i sernik i makowiec. Po upieczeniu podzielę i część zamrożę na Sylwestra. Zobaczymy jak mi mrożone ciasto będzie smakować. Nigdy jeszcze takiego nie jadłam. Będzie też pasztet w małej foremce i domowe pierogi za słodkiej kapusty i grzybów. Będą też śledzie, sałatka i kutia. Potraw na Wigilię chcę podać tylko siedem plus kutia. Potrawy będą tradycyjne. Takie jak gotowała jeszcze moja prababcia, później babcia i mama z tym, ze one podawały jeszcze na stół śledzie, ciasta i owoce tak by potraw było 12. Ja kiedyś też tak robiłam, ale teraz już nie daję rady tyle na raz zjeść. Na mnie się tradycja skończy, bo nie mam komu jej przekazać. Wyjątkowo się cieszę w tym roku na święta i nawet sprzątanie mnie nie przeraża. Cud jakiś. W sprzątaniu pomoże Krzysiek, bo ma urlop do końca roku z tym, że w środy i soboty będzie chodził do pracy. W zamian odbierze sobie dni po Nowym Roku.
Od przedwczoraj robiłam ozdoby na stroik do pokoju dziennego. Muszą być proste, nieco surowe i odporne ze względu na koty. Są z gliny i mają przypominać pierniczki. Wczoraj skończyłam, bo wyschły i mogłam je pomalować akrylami. Przedwczoraj oczywiście była wojna z Krzyśkiem, bo wzięłam wałek do ciasta i foremki do pierniczków. Wściekł się i klął. Na szczęście szybko mu przeszło.
Mam w kuchni całe stado myszy. Koty oczywiście łapią, ale wciąż przychodzą nowe. Nic dziwnego skoro podłogi stare i drewniane. Z 12 kotów tylko trzy to łowcy. Łapie Rozi, Ona i co dziwne Józek. Dziwne, bo był wychowany w blokach i z myszami styczności nie miał. Kiedyś łapał jeszcze Mruczek, ale teraz mu się już nie chce i Megusia. Ta przestała odkąd straciła po zabiegu ząbki. Myszy mi niby szkody nie robią, bo żywią się w wiadrze na odpadki, ale Krzysiek się denerwuje, że są. Mnie nie złoszczą. Dla mnie myszy skrobiące pod podłogą to trochę jak świerszcz za kominem. Mają prawo być. Niech sobie żyją...
Ostatnio zaczęło mi ubywać ziół, które sobie parzę. Wczoraj okazało się, ze to Rozi mi wypija. Koniec świata...
Zwierzaki są niesamowite :))) Nawet do ziółek się dobiorą, widocznie tak ma być.
OdpowiedzUsuńpól szklanki zostało
UsuńJa każdego roku piekę wcześniej drożdżowe zawijane z makiem i mrożę.Po rpmrożeniu jest bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńja jeszcze nigdy nie próbowałam
UsuńZ jakiego powodu wściekał się o wałek i foremki? Co mu przeszkadzało?
OdpowiedzUsuńBo uważa, ze każda rzecz ma swoje przeznaczenie...
Usuń