Schudłam już prawie 10 kg. To niby dużo, ale nie wtedy gdy do zrzucenia jest jeszcze 30 kg. Czuję jednak, że tym razem sie uda, bo pogodziłam sie z długim okresem odchudzania. To progres w myśleniu, ponieważ do tej pory chciałam szybko i byłam krótkodystansowcem. Miałam ambicję zrzucać 10 kg w miesiąc, a tak sie juz teraz nie uda i trzeba to zaakceptować. Na razie waga spada i organizm dobrze współpracuje. Obym szybko jeszcze 10 kg zrzuciła to będzie lżej. Juz jest. Na razie przygotowuję dużo przetworów z warzywami do zup. Robię fasolkę, cukinię i kalarepkę. Pomyslę o świeżych ogórkach. Będzie jak znalazł zimą gdy dostepu do warzyw nie będzie. Troche się tego okresu boję, bo co ja biedna będę jeść. Tęsknie za pieczywem domowym, sałatkami z majonezem, quiche, kluskami, pizzą i zapiekankami. Gdy zrzucę 10 kg na coś z tego sobie pozwolę. To będzie nagroda za wytrwałość.
Dni wczorajszy i dzisiejszy traktuje ulgowo. Nawet sie nie ubierałam. Chodze, a w zasadzie lężę na kanapie w długiej podkoszulce. Dziś na dodatek nie zamierzam pracować. Ma być luz i psychiczny wypoczynek. Będzie dużo spania w dzień i troche robótek. Chcę zrobić kolejną czapkę tym razem z bucli. Nawet juz zaczłam. Robi sie dość trudno, bo włóczka jest pełna supełków i sie haczy, ale czapczka wychodzi bardzo fajna, mięciutka choć kolor mi niezbyt odpowiada, bo granat. Kusi mnie anioł czarno-biały, może kolejne kwiaty i może kartka. Myślę o rysunkach węglem i sangwiną...
Późnym popołudnim zrobię cukinie do słoików, a wieczorem muszę napisać tekst o snach do Claudii i prognoze tarota na Fanpage. Jutro może wpłyną mi pieniądze na konto to kupie akryle i zacznę nimi działać.
Późną porą będę słuchać odgłosów nocy. Chcę się zrelaksować. Uwielbiam ciszę, otwarte okno i od czasu do czasu nawołujące się psy. Zawsze to lubiłam jako typowa sowa i często sobie tą przyjemność w lecie dawkuję. Marzę o tym by usłyszeć kiedyś wyjące nocą wilki, ale mi to chyba nie będzie dane w tym życiu. Noc jest wspaniała, przyjazna i dobrze na mnie wpływa w przeciwieństwie do gwarnego dnia. Nie znoszę samochodów, krzyczacych dzieci i gadających pod oknem ludzi. Chyba powinnam mieszkać na odludziu...:)
Oj to mamy podobnie - ja też cenię ciszę, rozpraszają mnie hałasy za oknem. Pozdrawiam serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńcisza najważniejsza:)
UsuńJa cenię sobie życie na wsi i nigdy nie wróciłabym do miasta. Odpoczywasz Agatko , ale głowa ciągle kreatywnie pracuje . Gratuluję 10 kg , tak trzymaj. Miłego tygodnia.
OdpowiedzUsuń:) dla mnie tez tylko wieś, ale nie w tym życiu...
Usuń