Codzienność

Codzienność

sobota, 28 lipca 2018

sobota

Więcej ostatnio planuję niż działam. Chyba jestem nieco znużona. Chcę wejść głębiej w scrapbooking. Pokusy mam typu album, czekoladownik czy kopertówka ślubna. Coś tam robię ale nie tyle ile bym chciała, bo inne zajęcia kradną czas. Przede wszystkim musze wrózyć i pisać, bo potrzebuje pieniędzy. Muszę też działać w domu-przetwory i w ogrodzie. Na robótki czasem brak czasu. Pracy ubywa. Wczoraj przyjchał opał, a konkretnie węgiel. Krzysiek już na tyle dobrze sie czuł, że wrzucił go to komórki i to szybko. Wczoraj kupiłam też kolejne warzywa na przetwory. Tym razem to ogórki ale 5 kg, a nie 3 jak ostatnio. Mam też cukinię, bo dostałam od kolezanki. Dziś może coś zrobię. Powinniśmy też koniecznie wyjść do ogrodu, bo rabaty czekają. Gdy te rabaty skończę to mi ulży. Przetwory będą robione do jesieni chyba. Czasem marzę juz o jesienni. Takiej późnej gdy już nie ma pracy koło domu, gdy juz nie ma pracy w domu typu remontów. Gdy juz wreszcie można zająć się tym co lubię albo spać. Długo spać w cieple promieniującym od pieca i przy szumie deszczu. Albo jestem leniem, albo jestem po prostu zmęczona. Jedno z dwojga.

Jutro chce odpocząć i fizycznie i psychicznie. Chyba nawet wróżyć nie będę. Przeleżę cały dzień i będę dużo spać. W dzień też. Wezmę zioła i się zmuszę. Potrzebuje tego. Przydałoby się nicnierobinie, ale czy wytrwam:) Jeśli chodzi o sen to mam braki. Jestem śpiochem i potrzebuje około 10 godzin snu albo i dłużej, a od jakiś dwóch tygodni śpię po 7 godzin góra i to zaczyna się mścić. Niby mi sie spać ni chce, ale nie odpoczywam, śpię ciężko i bez snów. To źle.

Dieta przynosi efekty. Waga nadal spada. Jeszcze trochę i osiągnę pierwszy stopień na którym mi zależy. Może się też uda siódemkę pod koniec tego roku zobaczyć. Oby. Zależy mi na tym, bo zależy mi na lekkości i zdrowiu. Chcę byc z powrotem sprawna. Muszę też przestawić sobie to i owo w głowie. Do tej pory tragiczna waga to było 100 kg, a chcę sie nastawic by było to 76, czyli granica nadwagi. Juz nigdy gdy schudne, nie mogę tak przytyć by stać sie otyła. To niedpuszczalne. Nadwaga jeszcze ujdzie, ale otyłość to już tragedia. Teraz marzę o wadze 75 kg, a kiedyś to było dużo. Nawet 64 kg to było dużo. Całe życie prawie wazyłam około 56-64. 

W nadchodzącym tygdniu jak dobrze pójdzie zaczną mi się spotkania w pracowni malarskiej. Będą średnio 2 razy w tygodniu i będą trwały po kilka godzin. Będzie kilka spotkań przez cały sierpień. Chce sie otworzyć na malarstwo sztalugowe, bo nie należy ono do moich ulubionych. Wole akwarele i pastele.

4 komentarze:

  1. Schudniesz na pewno, już taki duży krok za Tobą.
    Zazdroszczę Ci bliskości tych kursów malowania. Ja też chcę na kurs:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie , że nadal waga spada . Tak trzymaj dalej. Odpocznij trochę , bo dużo działasz zawsze. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam