Codzienność

Codzienność

niedziela, 3 lutego 2019

Niedziela początek lutego

Początek lutego i trzeba by zaplanować co z warzywami. Grunt nie został przygotowany, a warzywa w donicach sie nie udały. Było po trzy pomidory na krzaku. To mało, bo wszystko było jak trzeba. Była dobra ziemia, było zasilane ekologicznym nawozem, było podlewane i nawet kwiaty zapylałam. Cóz z tego skoro pomidory i papryki kiepsko kwitły. Nie wiem co robie nie tak. Chyba poprostu ręki do tego nie mam i zamiłowania też nie. To już kolejna porazka i skłonna jestem z warzywnika zrezygnować. Tak szczerze mówiąc to i czasu za bardzo na ogród nie mam. Chciałabym wsadzić, z doskoku i szybko zrobić co trzeba, a tak to nie działa. Tu chyba trzeba doglądania i wielu godzin spędzonych na dworze wedle zasady, pańskie oko konia tuczy. Krzysiek powiedział, że będzie jak ja chcę, a S chce posadzić w ogrodzie ziemniaki. No zobaczymy. Pewnie mi będzie żal, gdy zobacze zbiory u innych, ale nie można mieć wszystkiego. Z zajęciami artystycznymi bardziej mi po drodze i to wybiorę.

Jeśli chodzi o prace w ogrodzie to jeszcze nie bardzo wiem co sie zrobi. Trzeba by niszczyć dalej perz i wycinać chaszcze. Trzeba by wyciąć stare, zdziczałe maliny. Powinnam zrobić porzadek w jednym miejscu. To stare podwórko z szambem. Były tam kiedyś kury i wszystko co nie trzeba rośnie tam jak na drożdżach, bo teren nawieziony. Wszystkiego wyciąć nie mogę, ponieważ to siedlisko ptaków. Gdyby nie to zostawiłabym tylko śliwkę, bazie, jaśmin i ze dwa dzikie bzy. Teren ma być wiejski, a nie robiony na miejski styl. Tak u mnie nigdy nie będzie. Wszystko wytnie S wiosną. Piła jest.

W tym roku chciałabym wyjść trochę z domu. Nie chodzi o pobyt między ludźmi, a o pobyt na dworze. Kiedyś miałam bliższy kontakt z naturą. Wysiadywałam z książką na podwórku, bywałam w lesie, nad rzeką. Robiliśmy ogniska. Teraz dom mnie ciągnie i to chyba nie jest za dobre. Człowiek nie powinien tracić kontaktu z naturą. To nie jest zdrowe. A może mój plan by kupić wygodną ławkę był dobry? Mogłabym wychodzić częściej. Na dworze mogłabym czytać, malować, pisać wiersze. Mogłabym nawet chyba pisać teksty, o ile bym sobie dobre miejsce zorganizowała. Przemyślę to, bo z finansami teraz krucho, a fajna ławka kosztuje.


Ten sen

nie zdradzę nikomu
zaprosiłam cię do mojego snu

uwodziłeś spojrzeniem gestem 
utknęłam w przestrzeni pomiędzy 
nocą a brzaskiem
w poszukiwaniu twoich ust
spragniona tajemnicy i czegoś więcej
zachłysnęłam się oddechem
spiłam zapach nieba i piekła
pamiętam
pieszczoty niespokojne dłonie
ostatni dotyk krzyk
i poranek pachnący tęsknotą
cichy jak twoje wyznania


Krzyśkowi umowy nie przedłużyli. Znowu jest bez pracy. :(

Ostatni obraz...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam