Codzienność

Codzienność

poniedziałek, 21 grudnia 2020

poniedziałek

 

Na kurs roczny terapii uzależnień już się prawie zapisałam. Dowiedziałam się dokładnie i raczej to juz pewne, że wezmę w nim udział. Grupa ruszy od lutego, bo jest juz wymagana liczba chętnych. Zapiszę sie po Nowym Roku, ale miejsce juz zarezerwowałam. Na razie wykupiłam kurs skrócony. To same podstawy, ale już jestem nieco w temacie zorientowana. Wiadomości przyswajam. To mi dało do myślenia i zrozumiaam, ze z S sie nie dogadam. On mnie źle traktuje po pijanemu i tak będzie. Musiałabym to wszystko zaakceptować. On jest alkoholikiem i już ma zmiany psychiczne. Nie panuje nad sobą. Będzie coraz gorzej, bo pije i to lubi. Lubi się upijać. Z nałogiem nie walczy, a ja tego nie akceptuję. Mam nauczkę by już nigdy w żadne relacje z nałogowcem nie leczącym sie nie wchodzić.

U mnie przygotowanie do świąt w toku. Było wędzenie schabu, pieczenie pierniczków. Jutro będzie robienie pierogów. Cały czas sprzątamy. Schabu uwędziliśmy tylko kilogram. Pierniczków było sporo. U mnie w domu kiedyś piekło się też kruche ciastka na choinkę. Były wycinane jak pierniczki i sypane grubym cukrem. Pamiętam święta u mnie w domu - ruch od rana. Babcia i ciocie w fartuchach szykowały Wigilię. Dziadek i tata oprawiali choinki. Były w każdym mieszkaniu, czyli aż 4. Ja je później ubierałam. U cioci Resi było w kuchni gorąco i od rana gotowały sie grzyby. Dom żył. Był oświetlony, ogrzany. Ciągle ktoś chodził po sieni. Po wieczerzy dziadem wychodził z opłatkiem do pszczół, gołębi i owiec. Teraz jest bardzo smutny - zimny, ciemny, cichy. Umiera, bo to co dobre odeszło wraz z babcią w 2006 roku. Umrze całkiem gdy ja odejdę, bo mój syn tradycji nie uznaje. O bliskich przodkach nie myśli i nawet na cmentarzu nie bywa. Ja tradycji przestrzegam. Gotuję na Wigiię to co gotowała juz moja prababcia, szykuję co roku szopkę po dziadku.




Szopkę dziadek zrobił w czasie okupacj. O mało wtedy nie zginął, bo poszedł w nocy do lasu. Spotkał patro niemiecki. Padło kilka strzałów. Później gdy wracał ostrzegł napotkanych Rosjan, że Niemcy w poblizu. O szopkę bardzo dba i co rok sam ją rozstawiał, świecił w niej światło. To był sygnał, że wieczerzę czas zacząć. Teraz ja o szopkę dbam. Niestety mam nowe figurki, bo te po dziadku były z gipsu i rozpadły się. Pamiętam je jednak i to je mam przed oczami, a nie te które je zastapiły.

W tym roku u mnie święta będą skromne, bo nie chcę przytyć. Na Wigilie będzie tylko 7 potraw. Tylko tradycyjne robione od pokoleń u mnie w domu. Nie dołożę nic od siebie.

- Zupa grzybowa z łazankami

- kapusta z grzybami i śmietaną

- kapusta duszona

- pierogi  ze sodkiej kapusty

- ryba

- kompot

- grzyby w śmietanie

Do tego będą śledzie, wędliny, owoce, ciasta w tym pieczony przeze mnie sernik. Inne ciasta kupię.

Choinka już ubrana. W tym roku sztuczna, ale brak mi tego uroku zywej. Tego zapachu też. U mnie zawsze były żywe choinki. Ciocia przynosiła z lasu. Teraz nie ma kto przywieźć, ale w przyszłym roku pomyślę... Choinka jest tradycyjna, a zabawki mamy odziedziczone po przodkach. Pamiętaja nasze dzieciństwo - moje i Krzyśka. Trochę jest ozdób wykonanych przeze mnie.



Dwa dni temu Pikuś ugryzł Krzyśka, bo na niego wrzeszczał i dobrze. Wszyscy już maja dość tych krzyków...




2 komentarze:

  1. Kochana babcia i ciocie odeszły, ale Ty dzielna dziewczyno podtrzymyjesz tradycje, a ja czytam i tak dobrze mi u Ciebie, tak przytulnie... kreska

    OdpowiedzUsuń
  2. Baśniowych świąt Agatko, chociaż chyba bezśnieżnych- życzy kreska

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam