Codzienność

Codzienność

sobota, 19 grudnia 2020

sobota

Prezenty mi już przyszły. W tym roku wybrałam kosmetyki i świece zapachowe. Do tego będą kartki akwarelowe, które niedługo skończę robić. Sobie jak zwykle zrobiłam prezent sama. Kupiłam sobie kurs opiekuna osób starszych. 

Z kursu jestem bardzo zadowolona, bo otworzył mi oczy. Moja mama była strasznie trudna całe zycie. To wina charakteru i prawdopodobnie chorej psychiki. Teraz jednak jest jeszcze gorsza, ale juz sie nie zmieni, bo to starość. Jest roszczeniowa, władcza, agresywna, niewdzięczna, nieufna i bardzo uparta. Do tego ma paranoję i uważa, że wszyscy jej celowo szkodzą i że ją chcą poniżyć. W tym problem, ze niektóre starsze osoby takie są. Trzeba to więc zaakceptować i przestać ją obwiniać. Muszę jednak chronić siebie. Muszę postawić trochę granic, bo przecież kojarzy. Pomogę jej, ale tylko w tym co jestem w stanie znieść. Nie będę się poświęcać. Wszystkie sprawy poza domem załatwiam ja albo Krzysiek. Mama nas niestety wykorzystuje, bo np. Krzysiek musi ciężkie zakupy nosić, bo na raz przez internet kupić nie pozwoli. Nie zniosę jednak sprzątania i nie zniosę zapewniania towarzystwa. Nie będę słuchać o burzliwej młodości, towarzystwie, przyjęciach, lokalach. Nie będę wysłuchiwać o byłych krzywdach, które ktoś jej zrobił. Ona teraz tylko tym żyje. W tym momencie mama ludzi nie znosi i nikogo do domu nie wpuszcza. Nie sprząta prawie wcale i nie gotuje. Nie pozwala na remont. Je wszystko gotowe i akceptuje brud, nieporzadek i niedoprana odzież. Nie wiem skąd jej sie to wzięło. Mnie za remonty i porządki gani. Ostatnio stwierdziła, ze nikt do mnie nie przychodzi to po co sprzatam? Po co maluję? Po co kupuję nowe meble? Chciałam załatwić kogoś do sprzątania do niej, ale nie chce. Trudne to wszystko.

Wykupiam też kurs skrócony terapii uzaleznień, ale o tym teraz sza... Oczywiście ze szkoły na instruktora ds terapii uzależnień nie zrezygnowałam, a że Krzysiek dostał umowę o pracę na cały przyszły rok, to szkoła jest realna.

Uczę się cały czas parapsychologii. Dobrze mi idzie. Na razie mam problem z wizualizacją barw. Widzę wszystko szare, czarne, białe, a powinnam widzieć kolory. Ostatnio codziennie wizualizuję moich bliskich zmarłych. Czuję ich bliskość i przypomina mi się wszystko co z nimi związane. Bardzo mnie to cieszy i się wzruszam przy tym.

W poniedziałek będziemy wędzić schab. Teraz leży w saletrze. Polezy krótko, bo tylko 5 dni. Szybko jednak zjemy. Pamiętam wędzenia u mnie w domu. Wędził i tata i dziadek. Teraz wędzarki dogladam ja, a Krzysiek szykuje opał. Kiedyś wędzone było po 20 kg. Teraz tylko 1 kg. Zawsze zapomnę o boczku i kurczaku dla Krzyśka. Kiedyś były wędzone też kiełbasy i potężne szynki, także wołowe. Niektóre ważyły po 10 kg, ale wtedy jadło sie więcej. Pamiętam grube plastry szynki jedzone bez pieczywa i ustrojony stół w najzimniejszym pokoju w domu.

Nadal słucham...:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i komentarze..pozdrawiam